Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję autora i/lub źródło), stanowią więc moją własność. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez podania adresu tego bloga. (Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

środa, 20 marca 2024

Prozaiczne proziaki

Dzisiejszy post będzie o proziakach, które fajnie pasują do słowiańskiego tematu w poprzednim poście. O tym, co jedli Słowianie mało wiemy, o potrawach słowiańskich można trochę wywnioskować na podstawie wykopalisk lub trochę późniejszych przekazów kronikarskich. Najwięcej jednak można domyślić się, co jadano w czasach, kiedy żyli Słowianie, na podstawie tradycji, która przetrwała do dzisiaj. Tradycja opiera  na przekazywaniu z pokolenia na pokolenie różnych typów powtarzających się zachowań, czynności, związanych z: wierzeniami, sposobami myślenia, obrzędami, poglądami, wartościami, obyczajami itp. 

Tradycja dotyczy również potraw oraz składników tych potraw, sposobu jedzenia, nakazów oraz zakazów, związanych z jedzeniem potraw itd.

Przepisy kulinarne najczęściej przekazywano ustnie- matka córce, babka (może ciotka) wnuczce, teściowa synowej. Przepisy kulinarne przekazywano sobie równie podczas różnych spotkań i „nasiadówek” babskich albo po sąsiedzku: „A co tam kumo dzisio gotujcie?” wołała jedna Słowianka do drugiej: „A dzisio bedą proziaki i polewka z grzybów”. Kuma stała, chwile  dumała: „Proziaki? Co to są te proziaki?” No, a potem następna rodzina wcinała pyszne bułeczki. A nawet, jak tak nie było, to co nam zabroni puścić wodze fantazji?

Oczywiście potrawy z czasów słowiańskich, przez następne wieki, były modyfikowane z różnych przyczyn, ale zachowały się też potrawy z czasów słowiańskich, których rdzeń, w przepisie, nie zmienił się.

Faktem jest, że proziaki mają bardzo stary rodowód. Prawdopodobnie ich przodkami były placki z mąki, uzyskiwanej przez tarcie ziarna między dwoma kamieniami. Mąka ta była mieszana z wodą, w późniejszych wiekach z maślanką, kefirem lub mlekiem, z powstałego ciasta pieczono placki na gorących kamieniach.

A potem zaczęto placki modyfikować. Kiedy spostrzeżono, że soda zwiększa pulchność ciasta, zaczęto ją dodawać do ciasta na placuszki. Soda to po staropolsku Proza, stąd nazwa tych placuszków proziaki.

Są one bardzo popularne we wschodniej Polsce, skąd się wywodzą. W lubelskim noszą nazwę fajerczaków, bo opiekano je na rozgrzanych fajerkach pieca kaflowego. Oryginalne proziaki piecze się na ciepłej piecowej blasze lub na patelni z grubym dnem. Można je również piec w piekarniku.

Tyle o proziakach, teraz moje doświadczenia z nimi.

Pierwsze proziaki postanowiłam zrobić z mąki razowej i według pierwszego przepisu, jaki znalazłam w Necie. I to był podwójny błąd. Po pierwsze ten przepis jako jedyny mówił, że należy wysypać mąkę na stolnicy, dodać jajko, sól, cukier, sodę, kefir wszystko  zagniatać do uzyskania jednolitej konsystencji. Nie dość, że kolejność głupia to jeszcze dałam mąkę razową. I gniotłam to ciasto, gniotłam, a ono było twarde i nie chciało się zejść. W końcu udało mi się ugnieść twardą kulę, rozwałkowałam, wykroiłam placuszki, dałam na blachę i upiekłam.

Te które się nie zmieściły na blasze upiekłam na patelni do grilowania.


 Wyszły tak.

Pozostałe przepisy, które później znalazłam, podawały inną kolejność- do michy kefir, jajko, sól, cukier, sodę, rozbełtać, a dopiero potem powoli wsypać tyle maki, ile zbierze kefir. No i ciasto wyszło zupełnie inne- gładkie miękkie.

Wykroiłam placuszki i piekłam je dosyć długo na ciepłej patelni (mój piecyk ma zakres 1-9, piekłam je na 3). Patelnia nie może być bardzo ciepła, bo się przypalą, a nie przepieką całe.

Długo się piekły-przewracałam je co parę minut. Wyszły tak. 

 

Można je przechowywać parę dni w zamkniętym pudełku. Trochę twardnieją, ale jak podgrzeje się je parę minut czy to na patelni, czy w piekarniku, pięknie miękną.

W smaku obie wersje są świetne, ale ja wolę te na mące pszennej. 

Proziaki można jeść z różnymi dodatkami, można nimi zagryzać zupę, albo podjadać bez niczego.

Składniki (na około 18 placuszków)

1 szklanka kefiru
jajko
1/2 łyżeczki soli
1 łyżeczka cukru
1 łyżeczka sody oczyszczonej
ok. 500 g mąki pszennej

Wykonanie:

  1. Do miski wlać kefir, wbić jajko, dodać sól, cukier i sodę, mocno rozbełtać.
  2. Mieszając wsypać stopniowo mąki tyle, ile kefir wciągnie (około ½ kilograma).
  3. Wyrabiać ciasto, aż będzie jednolite, miękkie.
  4. Ciasto na stolnicy rozwałkować  na grubość 1,5 centymetra i wycinać krążki  (wycinałam szklanką).
  5. Piec na ciepłej patelni z grubym dnem (ja mam taką zwykłą  teflonową z dnem grubszym) często przewracając, aż będą złociste, albo piec w piekarniku w temperaturze 190 stopni, można je  przewrócić, aż będą złociste.

Uwaga, zbyt wysoka temperatura patelni powoduje przypalanie się placuszków na zewnątrz, a w środku pozostają niedopieczone. Lepiej na mniej nagrzanej patelni i dłużej je piec.

No i tak powoli zaczynam lubić to, czego kiedyś nie cierpiałam. Gotuję i piekę zupełne dla mnie nowości, i to mi sprawia autentyczną przyjemność.

 Przepis wzięłam ostatecznie stąd.

https://www.przyslijprzepis.pl/przepis/proziaki-29

 

15 komentarzy:

  1. Jakieś buły Ci wyszły, nie proziaki :-))) Te razowe zwłaszcza. A placek to powinien być placek. Nie pulchny jak pączek, tylko plackowaty. U nas robi się je bez kefiru i jajka. Sama woda z mąką jak na pierogi plus soda (no i sól, to oczywiste). I nie wycina się kółek, tylko ręcznie formuje placki z lekka nieforemne. I na blachę do piekarnika. A potem na takie gorące walnąć masełka i umrzeć z rozkoszy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam, gdzie przepisom towarzyszyły zdjęcia wszystkie proziaki były pulchne. Już się nawet zastanawiałam, gdzie popełniłam błąd, bo moje takie pardzie płaskie były. Ale Ty jesteś u źródła to pewnie wiesz lepiej, jak powinny wyglądać. Z tym jajkiem jedne przepisy były z nim, inne bez niego. Wybrałam z jajkiem.
      Ale może Ww twoich rejonach piecze się takie proziaki, bardziej na wschód takie jak moje, a w lubelskim jeszzce inaczej zmodyfikowane?

      Usuń
    2. Frau, wyczytałam, ze to, co robicie to chyba podpłomyki. Robiło się je z wody i mąki, piekło jak placki na blasze., ale co tam soda robi? Chyba, ze to takie bardziej uwspółcześnione o tę sodę podpłomyki.

      Usuń
    3. Nie wiem, ja się nie znam na kuchni i przepisach, że o nazwach nie wspomnę. To, o czym napisałam, zawsze u nas nazywało się proziakami. Powiem Ci, że w sklepach można kupić proziaki, są takie bułowate i ohydne.

      Usuń
    4. W sumie ja też nie bardzo wiem, który przepis dotyczy autentycznych proziaków, ale prawie wszystkie mówią o "bułeczkach (krążkach wycinanych szklanką) pieczonych na patelni (blasze) lub w piekarniku.
      Kupnych raczej nie zaryzykuję.

      Usuń
  2. No patrz, ja z Lublina od pokoleń i w ogóle prosiaków nie znam! Robię ciasto kefirowe do jabłek w cieście, ale bez sody. Muszę zatem spróbować 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proste, łatwe i przyjemne:):):) Czas spróbować słowiańszczyznę:):)

      Usuń
    2. I nawet min wyszly na patelni grillowej😀

      Usuń
    3. Super. I jak? można się dalej "bawić" w takie proste pieczonko? Ja te z mąki pszennej piekłam na normalnej patelni.
      Moja patelnia grillowa jest felerna, przy podgrzaniu dno się wykrzywia, jestem wkurzona, bo trochę kosztowała i jest do niczego.

      Usuń
    4. Można, mój syn ugarnirował proziaki łososiem, powstała wersja spotkanie ubóstwa z luksusem😀
      Ja mam od kilku lat grillową z Ikei, kupioną na odczepnego tak, jak i mała patelnia do naleśników, i obie świetnie się sprawdzają. A taniocha.

      Usuń
    5. Spotkanie luksusu z ubóstwem- brzmi fajnie.
      Moja patelnia jest kwadratowa i ma normalny spód ( nie takie jak w tefalach). Może ten spód jest przyczyną? Teraz zastanawiam się, czy nie zrobić jeszcze jednego podejścia i kupić zupełnie inną.

      Usuń
  3. Jedna i druga wersja apetyczna, nigdy nie robiłam, ale wydają się łatwe, więc może zrobię:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba trafiłam do spamu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano trafiłaś do spamu, ale ja tam często zaglądam. Tym bardziej, że zablokowałam anonimy, a wtedy Spam łapie, przynajmniej u mnie, częściej.
      Jak się zdecydujesz zrobić, to zrób na mące pszennej. łatwiej ciasto się wyrabia.
      Ja nie przepadam za smakiem razowca, dlatego te pszenne bardziej mi smakowały.

      Usuń