-tym razem jałowej dyskusji o "byciu kobietą".
https://www.national-geographic.pl/ludzie/szokujacy-reportaz-ap-laczy-przemoc-wobec-kobiet-z-liderami-branzy-kosmetycznej/
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2017/05/11/ojczyzna-pogardy-kiedy-kobiety-w-afganistanie-przegraly-walke-o-swoja-godnosc/
https://www.dw.com/pl/przemoc-w-afryce-ciche-cierpienie-kobiet/a-63903753
https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/1084054,przemoc-wobec-kobiet-w-indiach.html
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Co-trzecia-kobieta-w-UE-doswiadczyla-przemocy-ze-wzgledu-na-plec-Polska-z-jednym-z-najnizszych-wynikow-8850836.html
Mogłabym tu więcej takich informacji (linek) wkleić, ale dnia by nie starczyło. Ogrom, ogromny ogrom nieszczęścia kobiet na całym świecie.
Świadomość tego kładzie cień na świętowaniu. Przynajmniej mnie.
Zdjęcia z podanych stron i Internetu.
czytałem kiedyś wspomnienia pewnej pani, która pojechała na jakąś misję medyczno-badawczą na którąś wysp Pacyfiku, o której krążyły mity, jakoby kobiety miały tam istny raj... pracując tam miała też nieco okazji podpatrzeć życie codzienne miejscowych tubylców... okazało się dość szybko, że mit padł, gdyż panowie na tej wyspie tłuką swoje panie tak, że aż wióry lecą i w ogóle traktują je bardzo paskudnie...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
A takich "wysp" jest na świecie multum. mam wrażenie, że nie ma postępu w ograniczani przemocy wobec kobiet, a wręcz ta przemoc narasta.I to różne formy przemocy, nie tylko fizyczna.
UsuńNie trzeba szukać na świecie, i u nas znajdzie się sporo przykładów!
OdpowiedzUsuńNa świecie też trzeba szukać, no może nie ekstra szukać, ale wiedzieć, że przemoc wobec kobiet- jak ona wygląda- to problem ogólnoświatowy. Tu w Polsce wiemy, dlatego nie pisałam o Polsce.
UsuńA ja właśnie dlatego lubie to święto, bo jest okazja się zastanowić, zobaczyć kobiety w innym wymiarze- oczywiście jeśli ktoś umie patrzeć i myśleć.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy lubię to święto. W sumie jest mi obojętne i mogłoby go nie być. Zawsze męczyła mnie świadomość, że kobiety doświadczają mnóstwo zła. I co znamienne, dużo zła spotyka je ze strony innych kobiet- choćby brak zrozumienia oraz tolerancji dla ich wyborów, czy to rodzinnych, czy to religijnych, czy zawodowych, czy macierzyńskich.
UsuńSą takie sekutnice, co to nie przepuszczą kobiecie, bo ona jest "nie po linii i nie na bazie' z ich poglądami. I ta obłuda w "siostrzeństwie". Lubię kobiety, choć z umiarem i rezerwą.
Święto Kobiet to tak samo jak Walentynki- dużo hałasu o roli kobiety, dużo hałasu o miłości do nich, powiedzmy szacunku, zachwytu ach i och nad pięknem, delikatnością itp.ale jak zwiędnie ostatni kwiatek z bukietu, przychodzi brutalna dla nich rzeczywistość. Walentynki- deklaracje o miłości, serduszek od groma, a potem pięść i obelgi.
Ja w ogóle nie wierzę w siostrzenstwo ani braterstwo. Wierzę w dobrych ludzi.
UsuńTak się złożyło, że w moim życiu bardzo zawiodłam się na kobietach. „Siostrzeństwo”, ”Solidarność jajników’, to hasła oparte na „rozpaczy”, wołaniem o wspólnotę, o wsparcie, a nie rzeczywiste oparcie. Ja tak uważam, bo widzę to miotanie się kobiet- raz razem, potem się rozpadają, kłócą, znów schodzą. Niby ma to być normalne jak to w grupach, ale nie jest. Występują zazdrość, czasem zawiść, często po okresie „miodowym” następują kłótnie i przepychanki. Mam dobre relacje z kobietami, wysłucham, pożartuję, pomogę, ale nie mam do nich zaufania
UsuńMam identyczne przemyślenia Jaskółko, ale nie tylko na temat kobiet. Ja dla zasady nie ufam nikomu (ewentualnie najbliższym i sprawdzonym) i otaczam się głównie zwierzętami :)
UsuńPodziwiam kobiety- te silne, te słabe, te piękne, te mniej ładne, te otyłe, te jak szczapka i jeszcze wiele innych, ale raczej nie, nie mam ochoty na bliższe relacje z kobietami. Z mężczyznami zresztą również nie. Dosyć tego było w całym moim życiu, a teraz widzę, że wcale to nie jest takie konieczne, by mieć dobre samopoczucie.
UsuńBardzo ważna i potrzebna notka, szczególnie właśnie teraz, gdy 8. III ma przykryć codzienną dyskryminację. deklaracje- sobie, rzeczywistość- sobie!☹️
OdpowiedzUsuńW Polsce ta dyskryminacja jakby się odnowiła, a może i nasiliła. Popatrz, jak teraz mało się mówi o problemach kobiet, chociaż zmieniła się władza, rzekomo bardziej im przyjazna. I jak zmniejszyła się liczba informacji o losie polskich kobiet, nie mówiąc już o losie kobiet na świecie. Ucichło, nawet wczoraj nie znalazłam ani jednego reportażu o polskich kobietach, co raczej w takie święto miało miejsce. Nie piszę o kolorowych gazetach, bo tam do znudzenia wałkuje się „oczywiste” tematy kobiece, a najwięcej typu „sama sobie pomóż”, „pokochaj siebie” itp.
UsuńWojna jest wpisana jakby w nasz genotyp. Jak to śpiewał Leonard Cohen:
OdpowiedzUsuńWciąż wojna trwa między biednym i bogatym
Wojna między mężczyzną i kobietą
Między tymi którzy wiecznie mówią tak
I tymi którzy wiecznie przeczą
Tak tego jestem świadom. Nie potrafię jednak zrozumieć czemu dotyka to osób które z założenia mają się uzupełniać.
I bez tego życie jest trudne do ogarnięcia
Wina miała sens, kiedy prymitywny człowiek walczył o byt. Człowiek rozumny powinien rozwiązywać konflikty na drodze negocjacji i w rezultacie pokojowo. Ale zdarzają się współcześnie ludzie prymitywni, którzy jak szympans "walą pięściami w klatę" i heja do boju.
UsuńNo tak, ludzie mają się uzupełniać, ale w obliczu trudności często to nie wychodzi. To chyba też kwestia natężenia egoizmu w sytuacjach trudnych i pewnych oczekiwań, które dopiero pojawiły się, kiedy powstał problem.
Wojna , wojna, ale teraz tak sobie myślę, czy ona w ogóle ma sens i chyba nie ma takiej sytuacji, by była usprawiedliwiona.
UsuńJaskółko, nie mamy wpływu na to, co dzieje się w innych krajach i kulturach. Nie zbawimy świata. Unikam takich myśli świadomie, bo są niedobre przy mojej depresji. Wolę myśli przyjemne, bo są... przyjemne.
OdpowiedzUsuńNie mam zamiaru zbawiać świata, ale nie mam również zamiaru nie mówić głośno o krzywdzie innych. Ja nie zbawię, ale informacja leci w świat- moja, innych, powielana dociera do tych, którzy pomogą- zbawią świat, są w stanie zmienić świat na lepsze.
Usuńja też mam depresję, ale zauważyłam, że właśnie takie działanie przynosi mi ulgę. Owszem informacje są dołujące, ale to, że mogę coś zrobić, choćby napisać o tym pokazać innym, uważam za dobre.
Od innych tego nie wymagam- pokazuję, ale każdy sam sobie ocenia, snuje refleksje i jak chce- działa.
Jeżeli dobrze się z tym czujesz, to tylko z korzyścią dla Ciebie!
UsuńWażne jest działanie w dobrej sprawie, działanie, bo depresja nie znosi stagnacji i zaskorupiania się w sobie. To znaczy deprecha tak się charakteryzuje, ale stagnacja i godzenie się na taki stan, ją tylko pogłębia, przynajmniej u mnie. W najgorszych momentach zmuszałam się do zwleczenia z wyrka, umycia włosów, umalowania, ubrania w ciuchy choćby domowe ( żadne snucie się po domu w piżamie) i jakiegoś działania. nie masz pojęcia, ile razy, nawet teraz mam takie stany, że chętnie naciągnęłabym kołdrę na głowę i "dajcie mi święty spokój". W sumie nic mnie już nie goni, żadna praca, nauka, obowiązki, mogłabym leżeć tygodniami w wyrku, ale.... nie chcę już dopuścić do stanów, kiedy to człowiek miał tylko na jedno ochotę: "Weź sznura i na góra".
UsuńTo jesteś bardziej do przodu niż ja. Wciąż nie mam ochoty i nie chce mi się chcieć, żeby się zmusić.
UsuńNo a snucie się w piżamie to moje drugie imię.
UsuńPonad połowę życia jestem w depresji- raz bardziej nasilonej, raz mniej, ale cały czas ona tak sobie we mnie "czuwa". Musiałam wypracować sobie system ochronnym, by jakoś funkcjonować. Ciężka i żmudna praca, ale jest w miarę dobrze. No i miałam obok siebie osoby, które mnie wspomagały- moje dzieci, potem Jaskół. Tylko te trzy osoby mnie zrozumiały i tylko one "wytrzymały" moje nastroje. Nie znoszę snucia się w piżamie albo w szlafroku, niemniej, ja Ci to jakoś pomaga, to snuj się:):):):):)
UsuńAni pomaga, ani nie pomaga, ot po prostu z lenistwa chyba.
Usuń:):):)
UsuńMogę tylko napisać, że bycie kobieta nie jest łatwe. Ale można się tego nauczyć. Uściski
OdpowiedzUsuńBycie kobietą jest wrodzone, chyba. Chodzi mi o sam fakt fizyczności, psychiki i związanych z tym zachowań. Nauczyć? Może raczej mamy to wmówione, wtresowane, wparte, a obronić się nie potrafimy.
UsuńMnie bycie kobietą, w sprawach zawodowych, bardzo uwierało, bardo to odczułam, te różnice płci, dyskryminację.
Rzadko czułam satysfakcję z tego, że jestem kobieta, ale też niezbyt nad tym ubolewam.
Dwadzieścia wieków patriarchatu i dość, mam nadzieję że od XXI zacznie się równouprawnienie. Ja już nie doczekam ale może moje wnuki? Smutny ale potrzebny post w taki Dzień.
OdpowiedzUsuńA ja już nie wierzę w równouprawnienie. Zostało niewiele czasu, by jak najwięcej ugrać praw dla kobiet, bo kiedy świat stanął na głowie ( wiele frontów) nikt o tym nie myśli. To przecież nie kobiety są na tyle ważne, by się nimi zająć. Teraz ważne jest bezpieczeństwo wszystkich.
Usuń