No i leje. Leje i jest w miarę ciepło, chociaż w domu raczej
marznę przy kompie. Wczoraj trochę przepaliliśmy i powietrze w domu
złagodniało. Powoli finisz w pracy. Niemniej teraz mnie goni. Zaliczenia,
wpisy, testy a po drodze referowanie z etapu „radosnej twórczości”.
Studium komara, którego zwłoki znalazłam na blacie pomocnika
w kuchni. Były takie ładne, że nie mogłam sobie odmówić sesji…Potem „pofrunął”
między kwiaty…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz