środa, 19 grudnia 2012

Przedświątecznie


Halo! Halo! Reszta Polski!!!! Ponoć u Was zamiecie, zawieje, plucha, mróz i zawierucha. Halo! Halo! Tu sam koniuszek (podobno zalicza się nas do pasa centralnej????) południowej Polski… a u nas prawie wiosna J. Trochę mrozi, ale śniegu ani widu, ani słychu.  Dalej już na temat pogody nie piszę, bo nie lubię drażnić lwa J.
Przygotowania do świąt.. a nie.. nie ma przygotowań. Odpuściłam.  Mam luz, blues i spokój. Nawet jakoś ekstra sprzątać nie zamierzam, bo zaraz po Nowym Roku kładziemy panele na podłogi, to co za sens byłoby teraz wszystko pucować, a potem jeszcze raz? Czyli… relaksik J. Ostatnio byliśmy zrobić większe zakupy, bo już w lodówce tylko światło zostało. Półki  w sklepie zawalone ozdobami świątecznymi, a co jedna, to bardziej tandetna. Już dawno nie widziałam takiego nagromadzenia brzydactw. Ozdoby choinkowe z najmarniejszej jakości plastiku, matowe, niewykończone, pokryte złej jakości farbkami. Tony łańcuchów, tych kosmatych ze sreberek różnej maści i koloru. Łączenia kolorów jak z koszmaru- buraczkowy z ostrym zielonym; czerwony z fioletem; zielony z brązowym. Ktoś realizował artystyczny sen pijanego krasnala. Obrzydliwe L.  Pocieszające, że nikt z kupujących nie zatrzymywał się przy tych półkach. Oblegane były półki ze słodyczami w świątecznych opakowaniach i w „promocyjnych” cenach. Niesamowite, jak może „promocyjnie” podrożeć zwykła czekolada z Wedla, kiedy dostanie papierową opaskę z reniferami i św. Mikołajem. Opaska w cenie 3 złotych, dodanych do ceny czekolady. No i przykra niespodzianka- święta, więc handlowcy pozbywają się zapasów. Nacięliśmy się na „krakowską” w próżniowym opakowaniu ze styczniową datą ważności. W domu okazało się, że ma śliską skórę i cuchnie. Dycha poszła się paść na kompost. W innym sklepie kupiłam biały ser, który powinien być dobry do 22 grudnia. Rozpakowałam przedwczoraj- kwaśny.
Wrześniowa wiewiór-ka w poszukiwaniu schowka na orzeszek.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz