Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję autora i/lub źródło), stanowią więc moją własność. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez podania adresu tego bloga. (Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 23 stycznia 2015

Rozpieszczanie

Rozpieszczanie dotyczy mnie. Jeszcze przed świętami otrzymałam mnóstwo prezentów, które były dla mnie miłą niespodzianką. Najpierw przyszła paczuszka z Finlandii, a w niej coś filcowego, pięknie czerwonego. „No fajne, ale co to jest?”- pomyślałam sobie, obracając w palcach dziwne, filcowe paseczki z obrączkami. Byłam przekonana, że to służy do zawieszania świątecznych ozdób. Na szczęście istnieją maile i Marianne szybko wyprostowała moje wyobrażenie o zastosowaniu tego coś. Otóż dostałam od niej „uchwyty” do stołowych serwetek. Posłała mi nawet zdjęcie, jak to upinać i upięłam, ale nie chciały mi się te serwetki zmieścić na stole. Z tego „bólu” nie zrobiłam im nawet zdjęć, a teraz zapinki tak poświątecznie sprzątnęłam, że nie potrafię ich znaleźć (dobrze, że to zdjęcie zrobiłam zaraz po ich otrzymaniu). Na domiar złego, kiedy padł mi komp, zdjęcie spiętych fachowo serwetek też przepadło. Niemniej Marianne, bardzo Ci dziękuję, bo sprawiło mi wielką radość upinanie tych serwetek. Była to jakaś odmiana oraz nowość, ponieważ dotychczas tego nie robiłam nigdy. No i Twoje opowieści o zwyczajach świątecznych w Finlandii- bezcenne.
  Druga paczuszka przyszła od Elfi, a w niej bombki, ozdobione ślicznymi frywolitkami. Przyznam, że podziwiam osoby, które zajmują się frywolitką. Elfi robi to fantastycznie. Kiedyś dostałam od niej maleńkie, delikatne serwetki, a teraz te piękne bombki. Elfi, podziw dla Ciebie.

 Następnie Zosia postanowiła ucieszyć mnie i wprawić w błogostan, wywołany podziwianiem piękności, które mi posłała. Są to ślicznie haftowane świątecznymi motywami zawieszki.
Są zdobne z obu stron.


Dwa hafty wprawiły Jaskóła w podziw taki, że dobrą chwilę milczał na ich widok.
Zosiu, jestem Ci wdzięczna, bo haftując motocykle, zrzuciłaś ze mnie robotę, do której nijak mi było, a obiecałam Jaskółowi, że zrobię taki haft. No i ma. Oprawimy i dowiesimy do kolekcji zdjęć.
 Od Zosi dostałam również szydełkowe piękności. Malutkie, białe serweteczki- zawieszki (chyba). Ale ja je wykorzystam do czegoś innego. Już mam pomysł.
 W paczce znalazłam też serca wykonane techniką brugijska? Chyba tak się te sploty nazywają. Jak zwał, tak zwał, a zosine serducha są super. Dziękuję Samosiu:)

  A tydzień temu... tydzień temu przyszła paczka z Francji. Kasiu, ogromną frajdę mi sprawiłaś w szary, styczniowy dzień. Wielkie dzięki. Od Kasi dostałam lawendowe pachnidełko, czekolady do ciast wraz z przepisami na nie i maleńki słoiczek. Dobrze, że na kartce z klimatycznym widoczkiem, Kasia napisała mi, co jest do czego, bo przy mojej znikomej znajomości francuskiego, pożarłabym czekoladę od razu (a raczej to nie ten rodzaj smacznej czekolady) i pewnie wysmarowałabym zawartością słoiczka twarz. No nie, pożarłabym zawartość słoiczka też od strzału. A przecież w nim jest konfitura do foie gras. Hmmmmmm.... Kasia od razu napisała, że do polskiego pasztetu również dobrze się nadaje. I jest to stuprocentowa racja. Pycha. Tobie również dziękuję za chwile radości, jakie mi sprawiłaś.
A wszystkie Was przepraszam, że dopiero teraz te cudności pokazuję. Maupa zielona jestem i już. W ostatnim miesiącu życie „przywaliło” mnie obowiązkami  i teraz, nareszcie, porządkuję po kolei zaległości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz