Rozpieszczanie
dotyczy mnie. Jeszcze przed świętami otrzymałam mnóstwo
prezentów, które były dla mnie miłą niespodzianką. Najpierw
przyszła paczuszka z Finlandii, a w niej coś filcowego, pięknie
czerwonego. „No fajne, ale co to jest?”- pomyślałam sobie,
obracając w palcach dziwne, filcowe paseczki z obrączkami. Byłam
przekonana, że to służy do zawieszania świątecznych ozdób. Na
szczęście istnieją maile i Marianne szybko wyprostowała moje
wyobrażenie o zastosowaniu tego coś. Otóż dostałam od niej
„uchwyty” do stołowych serwetek. Posłała mi nawet zdjęcie,
jak to upinać i upięłam, ale nie chciały mi się te serwetki
zmieścić na stole. Z tego „bólu” nie zrobiłam im nawet zdjęć,
a teraz zapinki tak poświątecznie sprzątnęłam, że nie potrafię ich
znaleźć (dobrze, że to zdjęcie zrobiłam zaraz po ich otrzymaniu). Na domiar złego, kiedy padł mi komp, zdjęcie spiętych
fachowo serwetek też przepadło. Niemniej Marianne, bardzo Ci
dziękuję, bo sprawiło mi wielką radość upinanie tych serwetek.
Była to jakaś odmiana oraz nowość, ponieważ dotychczas tego nie
robiłam nigdy. No i Twoje opowieści o zwyczajach świątecznych w
Finlandii- bezcenne.
Druga
paczuszka przyszła od Elfi, a w niej bombki, ozdobione ślicznymi
frywolitkami. Przyznam, że podziwiam osoby, które zajmują
się frywolitką. Elfi robi to fantastycznie. Kiedyś dostałam od
niej maleńkie, delikatne serwetki, a teraz te piękne bombki. Elfi,
podziw dla Ciebie.
Następnie
Zosia postanowiła ucieszyć mnie i wprawić w błogostan, wywołany
podziwianiem piękności, które mi posłała. Są to ślicznie
haftowane świątecznymi motywami zawieszki.
Są
zdobne z obu stron.
Dwa hafty wprawiły Jaskóła w podziw taki, że dobrą chwilę
milczał na ich widok.
Zosiu,
jestem Ci wdzięczna, bo haftując motocykle, zrzuciłaś ze mnie
robotę, do której nijak mi było, a obiecałam Jaskółowi, że
zrobię taki haft. No i ma. Oprawimy i dowiesimy do kolekcji zdjęć.
Od
Zosi dostałam również szydełkowe piękności. Malutkie, białe
serweteczki- zawieszki (chyba). Ale ja je wykorzystam do czegoś
innego. Już mam pomysł.
W paczce znalazłam też serca wykonane
techniką brugijska? Chyba tak się te sploty nazywają. Jak zwał,
tak zwał, a zosine serducha są super. Dziękuję Samosiu:)
A
tydzień temu... tydzień temu przyszła paczka z Francji. Kasiu,
ogromną frajdę mi sprawiłaś w szary, styczniowy dzień. Wielkie
dzięki. Od Kasi dostałam lawendowe pachnidełko, czekolady do ciast
wraz z przepisami na nie i maleńki słoiczek. Dobrze, że na kartce
z klimatycznym widoczkiem, Kasia napisała mi, co jest do czego, bo
przy mojej znikomej znajomości francuskiego, pożarłabym czekoladę
od razu (a raczej to nie ten rodzaj smacznej czekolady) i pewnie
wysmarowałabym zawartością słoiczka twarz. No nie, pożarłabym
zawartość słoiczka też od strzału. A przecież w nim jest
konfitura do foie gras. Hmmmmmm.... Kasia od razu napisała, że do
polskiego pasztetu również dobrze się nadaje. I jest to
stuprocentowa racja. Pycha. Tobie również dziękuję za chwile
radości, jakie mi sprawiłaś.
A
wszystkie Was przepraszam, że dopiero teraz te cudności pokazuję.
Maupa zielona jestem i już. W ostatnim miesiącu życie „przywaliło” mnie obowiązkami i teraz, nareszcie, porządkuję po kolei
zaległości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz