czwartek, 18 lutego 2021

Rude doczekały się

Kończy się zima, ale nadal dokarmiamy ptaki, a w lutym zaczęliśmy dokarmiać wiewiórki. Zwłaszcza, że spadło dużo śniegu i mrozy skuły ziemię. Nawet najmocniejsze pazurki wiewiórcze, miały kłopot odgrzebać orzechy. Dlatego kupiliśmy dwa karmniki ekstra dla wiewiórek.

 


 Kupiliśmy również specjalną dla nich mieszankę pokarmową.


 

 Jaskół przybił jeden karmnik do drzewa. Z powieszeniem drugiego wstrzymaliśmy się do momentu, kiedy zauważymy, że wiewiórki korzystają z niego. Zawsze można taki karmnik dostosować do dokarmiania ptaków.

 

I tym sposobem rude doczekały się swojej indywidualnej, odrębnej stołówki. Prawdziwe Vipy ogrodowe.😀
A tu filmik poglądowy

Minął jeden dzień- nic, drugi- też nic. Wiewiórki ganiały po drzewie, pod drzewem, ale w ogóle nie interesowały się karmnikiem. Dopiero dzisiaj zauważyłam orzeszki na podeście karmnika i wyraźny ubytek w nim pokarmu. I to na pewno nie była sprawka ptaka. Znaczy się, wiewiórka dotarła do żarełka. Rude chyba nie są specjalnie wygłodzone. Dokarmiały się jabłkami oraz marchewką, które rzucałam kosom, a od paru dni widzę wydrapane małe dziury- ślady po szukaniu orzechów. 

Sypnęliśmy również orzeszki na wiewiórczej trasie przelotowej ze strychu do ogrodu. Zlatują po pnączu na taras, potem chop na cisa i dalej po gałęziach w ogród. Parę dni leżały nietknięte. Wczoraj były porozrzucane i trochę łupin leżało obok tarasu na śniegu. Może rude, a może kosy zainteresowały się nimi.

Ptaki codzienne dostają taką porcję  żarełka


Pod mieszanką znajduje się 1,5 litra słonecznika. Nie zdarzyło się, by na drugi dzień coś zostawało w karmniku czy na ziemi.

Tej zimy karmnik stoi w głębi ogrodu i oprócz jednego incydentu z „wypierzonym” gołębiem (prawdopodobnie krogulec zrobił sobie ucztę), chyba miały spokój.


Część jabłek sypałam koło karmnika, a część pod tują niedaleko drzewa, na którym wisi karmnik dla wiewiórek.


Dodatkowo powiesiłam kule pokarmowe dla sikorek. Najpierw porozwieszałam sporo małych kul w różnych miejscach ogrodu, ale szybko znikły. Coś je kradło. Duże kule powieszone bliżej domu również coś ukradło. Pisałam o tym. Pewnie kuna albo inny spryciul (zostawały same sznurki). Tylko kule powieszone na cisach, niedaleko tarasu, zostały nietknięte. Dlatego wieszam teraz kule w tym miejscu.


Dokarmiać jeszcze trzeba, bo pokarmu jest coraz mniej, a nowy będzie nieprędko. Teraz rozpoczynają się gody, wszystko, co żywe, potrzebuje dużo jeść.

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz