Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję autora i/lub źródło), stanowią więc moją własność. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez podania adresu tego bloga. (Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 18 czerwca 2021

Uszatka

 


W kwietniu pojawiła się w naszym ogrodzie sowa uszatka. Nie zorientowałabym się, gdyby nie harmider, jaki urządziły kosy. Zauważyłam, że kiedy tylko pojawi się sowa, to kosy lub (jak parę lat temu) zięby, strasznie są zaniepokojone, latają z drzewa na drzewa i okropnie „krzyczą”. Małe ptaki nie lubią sów i tak na nie reagują. Małe ptaki boją się też krogulca, wówczas uciekają w popłochu, w milczeniu.  Dlatego, kiedy słyszę zaniepokojone głosy kosów lub innych ptaszków, mogę spodziewać się sowy na którymś drzewie. I tak było tym razem. Najpierw sowa siedziała na tui, potem kosy przegoniły ją na sekwoję. Dała się sfilmować, wiem, że mnie widziała, ale siedziała i nie miała zamiaru odfrunąć. Oprócz tego, że denerwowały ją atakujące kosy, zachowywała się spokojnie a wszystko inne miała w swym zakrzywionym, sowim nosie. Posiedziała może ze trzy godziny i znikła. Pewnie poleciała do zagajników, gdzie, wydaje mi się, gniazduje. Mogę się mylić, ponieważ parę lat temu miała gniazdo na sośnie w naszym ogrodzie. Tym razem jednak żadnych śladów gniazdowania nie zauważyłam. Natomiast gniazdowały krogulce. Na szczęście skończyło się na jednym lęgu i w lasku jest spokój. Nie słuchać żadnego pipiskiwania młodych krogulców.

Jest upał, o godzinie 11 na zachodniej stronie domu termometr podokazywał +26 stopni, na wschodniej, w cieniu, +35 stopni. Wczoraj było podobnie, ale po południu zerwał się wiatr i chłodził trochę powietrze. Patrzyłam na prognozę miesięczną. Do końca czerwca, u nas, ma być temperatura w granicach +24-26 stopni i deszczu tylko trochę. No, ale to prognozy, a te nie zawsze się sprawdzają.

 


 


Piękna jest ta uszatka. Ma takie ogromne oczy, które przypominają mi oczy pluszowego misia, którego miałam w dzieciństwie. Ogromne, z pomarańczowymi obwódkami, uważnie wpatrzone.

Na marginesie

Swoją drogą, jakim podłym trzeba być człowiekiem, by najpierw celowo zmanipulować informację, potem perfidnie sfabrykować kłamstwo, powielać go, drwić szydzić i jeszcze cieszyć się z czyjegoś nieszczęścia?

Jakim trzeba być człowiekiem, by bezrefleksyjnie podjąć tę informację, nie zastanawiając się, czy jest ona prawdziwa i rechotać  z czyjegoś nieszczęścia?

 Podłość ludzka nie ma granic. Podłość ludzka nie chce znać granic.


 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz