poniedziałek, 26 lipca 2021

Letnie wieści z ogrodu

A w ogrodzie dzieje się. Pomijam dziki pęd chwastów do zawładnięcia grządkami kwiatowymi, bo to jest każdego roku, ale to, co wyrabiają krzaczyska z przyrostami, to już normalnie szał. Mokro, ciepło toteż rośnie na potęgę zielony busz.

Gdzie mogę, tam przycinam, ale hamuje mnie nadmiar soczystych liści na świeżych przyrostach. Ścięte gałęzie trzeba gdzieś składować, by przeschły przed spaleniem, a ta soczysta zieloność powoduje, że zamiast schnąć, gniją. Krzewów nie można również przycinać przy wysokich temperaturach, a tu upały znów idą. Zostawiam, zatem, to główne, przycinanie na wrzesień. Jednak już wiem, że nie należy tego odkładać na wiosnę. Potem przyjdzie taka mokra i zimna wiosna jak tegoroczna, kiedy nie można było w ogrodzie pracować i krzewy kolejny rok nie przycięte wyrodnieją, tracą urodę. Istnieje kalendarz przycinania kwitnących krzewów. Ale ja dawno przestałam się przejmować, kiedy i co należy przycinać. Na ogół tnę po przekwitnięciu oraz jesienią, tnę mocno, a krzewy kwitną jak głupie, niezależnie od tego, czy powinny być cięte zaraz po przekwitnięciu, czy w następnym roku.

Przyłapałam na brzozie wiewiórkę. Spójrzcie, jak się tym razem zachowywała.

Zupełnie nietypowo w takich sytuacjach. Zamiast znieruchomieć i udawać, że jej nie ma, biegała po konarze, fukała, tupała. W pewnym momencie miałam wrażenie, że się na mnie rzuci. Pewnie gdzieś w pobliżu były młode i tym razem ruda chciała mnie przestraszyć, przegonić z tego miejsca.

Przyleciały wilgi. Pojawiają się zwykle wtedy, kiedy ma padać i samica skrzekliwym głosem zapowiada deszcz ( słychać ją na filmiku z rudą). Jeszcze nie zdarzyło się, by „zapowiedź” nie spełniła się. Spróbowałam zrobić wilgom fotkę. Trochę się udało. 



W oczekiwaniu na przylot tych ślicznych ptaków, wyhaftowałam sobie wilgę do kolekcji.

Więcej TU

Od tygodnia wieczorem słychać popiskiwania młodych uszatek. Denerwują mnie te głosy, bo mam wrażenie, że są bardzo głodne i mam ochotę lecieć im na ratunek.

 Robiłam zdjęcia pełni księżyca i nagle nad głową  rozległo się sowie piszczące pandemonium.

Zdjęcia księżyca takie sobie. Robię je zawsze z nadzieją, że tym razem wyjdzie pełnia super. Zdjęcia nie wyszły, ale sówki nagrałam.
 


 Kosy wyprowadziły ostatnie lęgi i teraz pod nogami pełno plączących się podlotów.

Ptaki przestały śpiewać. Wprawdzie od czasu do czasu koncert dają dzwońce lub szczygły, ale to już takie ostatnie trele. 

Też nagrałam, ale wkleję w innym poście.

Rozpoczęły się żniwa. W tym roku spóźnione. Jeszcze nie skoszono rzepaków, a tu już zboże się sypie. Słychać chodzące kombajny. 

Miłego dnia.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz