piątek, 28 stycznia 2022

Ooooo, ja cierpię dolę 2 (pożądane testowanie)

 


 

 

Zaledwie wczoraj pojawiła się informacja o powszechnym testowaniu w aptekach, co okazało się kompletną bzdurą, nie do ogarnięcia z powodów logistycznych, a już leci następny bubel prawny.

Przeczytałam raz, potem, drugi  i ogarnął mnie śmiech. Ja sobie po prostu nie wyobrażam tego, co proponują pisowscy półidioci.

Ten rząd nie robi nic, by ratować ludzi chorych, by walczyć z pandemią, by wzmocnić służbę zdrowia, tylko zwala wszystko to na obywateli, to na apteki, to na pracodawców. I wszędzie kary, kary, kary grzywny……


 

„Projekt nowej ustawy covidowej pojawił się na sejmowych stronach. Zakłada on między innymi, że pracodawca będzie mógł żądać od pracownika raz w tygodniu podania informacji o posiadaniu negatywnego wyniku testu oraz że zakażony pracownik będzie mógł złożyć do pracodawcy wniosek "o wszczęcie postępowania w przedmiocie świadczenia odszkodowawczego" o zakażenie się od pracownika, który nie poddał się testowi.

Na sejmowej stronie pojawił się poselski projekt ustawy "o szczególnych rozwiązaniach dotyczących ochrony życia i zdrowia obywateli w okresie epidemii COVID-19". Wniosła go grupa posłów PiS. Do reprezentowania wnioskodawców upoważniony został poseł Paweł Rychlik. Zgodnie z informacjami dostępnymi na stronie sejmowej, projekt został skierowany do pierwszego czytania w komisji zdrowia.

W projekcie czytamy, że "pracownik jest uprawniony do nieodpłatnego wykonania testu diagnostycznego w kierunku SARS-CoV-2 finansowanego ze środków Funduszu Przeciwdziałania COVID-19". Prawo do nieodpłatnego wykonania testu przysługuje pracownikowi raz w tygodniu, ale ta częstotliwość może ulec zmianie ze względu na sytuację epidemiczną.

Pracodawca będzie mógł żądać testu

Projekt zakłada, że pracodawca może żądać od pracownika, w terminie wyznaczonym z wyprzedzeniem nie krótszym niż 48 godzin, nie częściej niż raz w tygodniu, podania informacji o posiadaniu negatywnego wyniku testu diagnostycznego w kierunku SARS­‑CoV­‑2 wykonanego nie wcześniej niż 48 godzin przed jego okazaniem.

Pracownik będzie mógł złożyć wniosek o odszkodowanie

Projekt przewiduje także, że zakażony koronawirusem pracownik, który ma uzasadnione podejrzenie, że do zakażenia doszło w zakładzie pracy lub innym miejscu wyznaczonym do wykonywania pracy, może złożyć pracodawcy w ciąg dwóch miesięcy od dnia zakończenia izolacji, izolacji w warunkach domowych albo hospitalizacji z powodu COVID­‑19, wniosek "o wszczęcie postępowania w przedmiocie świadczenia odszkodowawczego z tytułu zakażenia wirusem SARS­‑CoV­‑2 przysługującego od pracownika, który nie poddał się testowi diagnostycznemu w kierunku SARS­‑CoV­‑2".

W takim wniosku pracownik będzie musiał wskazać okoliczności uzasadniające, że zakażenie nastąpiło w zakładzie pracy lub innym miejscu wyznaczonym do wykonywania pracy i wskazać osoby, z którymi miał kontakt w tym zakładzie pracy lub miejscu "w okresie poprzedzającym zakażenie, nie dłuższym niż 7 dni".

Pracodawca w ciągu siedmiu dni od otrzymania wniosku będzie musiał zweryfikować, czy wśród pracowników, z którymi miał kontakt pracownik zakażony wirusem SARS­‑CoV­‑2, znajdują się osoby, które nie poddały się testowi diagnostycznemu w kierunku SARS­‑CoV­‑2 w okresie poprzedzającym zakażenie, nie dłuższym niż 7 dni.

Pracodawca przekazuje wniosek wojewodzie

W przypadku potwierdzenia przez pracodawcę, że wśród pracowników, z którymi miał kontakt pracownik zakażony koronawirusem, znajdują się osoby, które nie okazały negatywnego wyniku testu, "pracodawca niezwłocznie, nie później niż w terminie 3 dni" musi przekazać wniosek zakażonego pracownika do wojewody właściwego ze względu na miejsce wyznaczone do wykonywania pracy wraz z listą pracowników, którzy nie poddali się testowi, a zostali wskazani przez zakażonego pracownika jako osoby, z którymi pracownik ten miał kontakt.

Jak przewiduje dalej projekt, w następnym kroku wojewoda, na podstawie wniosku, wszczyna postępowanie w przedmiocie świadczenia odszkodowawczego z tytułu zakażenia. Datą wszczęcia postępowania jest dzień doręczenia wniosku. 

Od decyzji wojewody zarówno wnioskodawcy, jak i pracownikowi obowiązanemu do odszkodowania, przysługuje wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy. "Prawo do wystąpienia ze skargą do sądu administracyjnego przysługuje wnioskodawcy oraz pracownikowi obowiązanemu do uiszczenia świadczenia odszkodowawczego z tytułu zakażenia wirusem SARS­‑CoV­‑2 również od decyzji, od której nie wniesiono wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy" - czytamy.

Wysokość odszkodowania

"Wysokość świadczenia odszkodowawczego z tytułu zakażenia wirusem SARS­‑CoV­‑2 wynosi równowartość 5‑krotności minimalnego wynagrodzenia za pracę określonego w przepisach wydanych na podstawie art. 2 ust. 5 ustawy z dnia 10 października 2002 r. o minimalnym wynagrodzeniu za pracę (Dz. U. z 2020 r. poz. 2207) obowiązującego w dniu złożenia wniosku" - napisano.

Pracownik może wnosić o odszkodowanie od pracodawcy

Projekt ustawy zakłada także, że w sytuacji gdy pracodawca nie skorzystał z możliwości żądania od pracownika wyniku testu, a pracownik, u którego zostało potwierdzone zakażenie, ma uzasadnione podejrzenie, że do zakażenia doszło w zakładzie pracy lub innym miejscu wyznaczonym do wykonywania pracy, może on wystąpić do wojewody z wnioskiem o wszczęcie postępowania "w przedmiocie świadczenia odszkodowawczego z tytułu zakażenia wirusem SARS­‑CoV­‑2 przysługującego od pracodawcy".

W sytuacji, kiedy pracodawca skorzystał z możliwości żądania od pracownika okazania testu, a u pracowników, którzy mieli kontakt z pracownikiem, który nie poddał się temu testowi, stwierdzono zakażenie wirusem, może on wystąpić do wojewody z wnioskiem o odszkodowanie od pracownika, który nie poddał się testowi. "Wniosek podlega rozpatrzeniu, jeżeli na skutek zakażenia pracowników wirusem SARS-CoV-2 u tego pracodawcy, prowadzenie działalności przez pracodawcę zostało istotnie utrudnione" - czytamy w projekcie. 

Nie ma podziału na zaszczepionych i niezaszczepionych

W projekcie nie ma jednak rozróżenienia na osoby zaszczepione i niezaszczepione. Wnioskodawcy tłumaczą to w uzasadnieniu do projektu.

"Zaznaczyć należy, że szczepienia ochronne przeciwko COVID-19 niewątpliwie znacznie ograniczają ryzyko zachorowania na COVID-19, a w przypadku zachorowania łagodzą przebieg choroby, jednak nie pozwalają całkowicie wyeliminować rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV-2. Z tego względu konieczne jest wprowadzenie również innych instrumentów hamujących transmisję wirusa SARS-CoV-2. Kierując się tym założeniem, w projekcie ustawy nie przewidziano odmiennych regulacji dotyczących wykonywania testów diagnostycznych w kierunku SARS-CoV-2 dla osób, które przebyły infekcję wirusem SARS-CoV-2, osób, które poddały się szczepieniom ochronnym przeciwko COVID-19, oraz osób niezaszczepionych" - napisano.   

Grzywna do 6 tysięcy złotych

Projekt mówi też o grzywnach za nieprzestrzeganie zakazów i ograniczeń. "Kto w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii nie przestrzega zakazów, nakazów, ograniczeń lub obowiązków określonych w przepisach o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, wydanych w związku z epidemią COVID-19, podlega karze grzywny w wysokości do 6000 złotych" - napisano.

Lubnauer: ta ustawa powinna się nazywać "o powszechnym donosicielstwie"

Założenia projektu ustawy skomentowała w rozmowie z TVN24 posłanka Koalicji Obywatelskiej Katarzyna Lubnauer. - To jest kuriozalna ustawa. Jej nazwa powinna być "o powszechnym donosicielstwie". To jest ustawa, która zawiera tylko zasady związane z tym, że jeden może donosić na drugiego jeżeli ten albo się nie testuje albo kogoś zaraził, według podejrzenia - powiedziała.
 

- Ta ustawa jest nastawiona na dwie rzeczy. Po pierwsze - skłócanie ze sobą społeczeństwa i to, żeby wszyscy na wszystkich donosili. Po drugie - kary administracyjne, kilkutysięczne, w stosunku do osób, które złamią jakiekolwiek przepisy - dodała.”

https://tvn24.pl/polska/ustawa-covidowa-nowy-projekt-pis-co-przewiduje-projekt-5576126

 

 



15 komentarzy:

  1. ojaaaapieeeerdoooleeeę wymiękłam w połowie a i tak byłam zawzięta !! to jest chyba ich celowa metoda : tak nakręcić, tak nagmatwać, zagmatwać, żeby nikt niczego nie kumał...poza tym kot to ogarnie ??? to udowodni i kto doniesie ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam wrażenie, ze ludzie już nie interesują się tym, co rządowi wymyślają. Nie ma s4nsu, bo i tak ciągle są wprowadzane jakieś nowelizacje. Kołomyja taka, zakręcona jak sznurek w kieszeni.
      Groźne jest to, że niektórzy próbują naginać przepisy do swojej wygody tak, jak robi to nasz NZOZ.

      Usuń
  2. A jeśli w szkole zarazi mnie uczeń, to kto mi wypłaci odszkodowanie i skąd wiadomo, który mnie zaraził? A myślałam, ze już mnie nic nie zdziwi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała ta Ustawa jest do niczego. Zlepek jakichś durnych pomysłów, które nie mają szans zrealizowania w rzeczywistości.
      My na razie rozgryzamy bubel prawny stulecia- Nowy Ład. To jest dopiero Matrix podatkowo/cenowy.

      Usuń
  3. Czytam i mam mieszane uczucia.
    Po pierwsze faktycznie zajebista ustawa. Namnozy sie tylko papierow i ... nic z tego nie wyjdzie, bo jak udowodnic , ze to od Kazia w pracy, a nie od Zosi ze sklepu? Gdzie owe punkty testowe i jak sa zorganizowane? Trzeba zapewnic ludziom baze, a potem wymagac.
    Mam porownanie z zachodem i ... w wielu miejscach pracy pracownicy raz w tygodniu sie testuja zaraz po przekroczeniu progu zakladu. No ale organizacja nam ( nacji naszej) nie wychodzi.
    Bywaja tutaj antyszczepionkowcy, ale testowaniu sie nie sprzeciwiaja. Nawet, jezeli byly jakies waty i pierdniecia ze stron ludzi nastawionych anty, ze wolnosc i tego typu stwierdzenia, to sie szybko konczyly, bo reszta populacji troche inaczej postrzega sprawy zwiazane z szeroko rozumiana wolnoscia. No , ale Polacy inaczej to psotrzegaja.
    I to donosicielstwo i mowi to jakas pani w rzadzie, przeciwniczka obecnej wladzy. Wychodzi mi na to, ze tylko Polacy maja takie podejscie do donosicielstwa, ze skurwy.....wo. Gdzie indziej nawet by sie nie zawahano, aby na takiego lamacza przepisow doniesc i nie uznane by to bylo za donoszenie:) Ten, ktory lamie reguly jest z urzedu "be",ten ktory dba o praworzadnosci jest cacy. Dlatego tez Polacy, ktorzy wybywaja na zachod nie dostajac poparcia na swoje wolnosciowe zachowania- doswiadczajac co to jest wolnosc w wydaniu np.: zachodu, grzecznie dostosowuja sie do panujacych regul.
    Nie przystoi pani siedzacej gdzies tam gadac, ze donosicielstwo i uzywac tego typu okreslen.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zacznę od donosicielstwa- a jak to inaczej nazwać, kiedy jeden donosi na drugiego mając za podstawę tylko domniemanie? I czy nie uważasz, że jest to sposób na pozbycie się/dokuczenie/dogryzienie nielubianemu współpracownikowi?
    Ubodło Cię, bo sprawę jasno postawiła pani z opozycji. Ale zapewniam Cię, że ludziom popierającym PiS też to będzie nie na rękę, bo i ich może to dotknąć.
    I przeceniasz inne społeczeństwa- prawdopodobnie odsetek "donosicieli" z chęci dokuczenia jest w nich procentowo tyle samo, co w Polsce. I nie jestem pewna, czy ze wszystkimi "donosami' tamci obywatele się zgadzają oraz popierają taki sposób postępowania. Różnica jest taka, że być może, prawo, jakie panuje w innych krajach nie stwarza okazji do takich zachowań, a w Polsce wręcz tworzy się prawo, by bazować na donosach- moralnie jest to skurwysyńskie, bo stawia ludzi pod ścianą i na straconej pozycji. nawet tych, co mają we krwi pieniactwo. Dzisiaj Ty, jutro ja- ma racje pani z PO- metoda godna pospolitej świni (nie obrażając świnie zwierzaki).
    Następna drańska sprawa- wysokie kary. Przypominam, ze pomówienie pracownika przez drugiego opiera się na domniemaniu. A poza tym.... jak ma egzekwować pracodawca te kary? Kiedy? I dlaczego takie wysokie?
    Ale najbardziej bulwersująca jest procedura i zrzucanie całej odpowiedzialności za nierozprzestrzenianie się wirusa na pracodawcę i pracowników. Kuriozalna jest też ścieżka postępowania. Po cholerę mieszać w to wojewodę?

    Gdyby nie było to takie straszne ( człowiek uświadamia sobie kolejny raz, jaki głupi ma rząd), było by śmieszne. Kolejny bubel, który najnormalniej będzie lekceważony. I słusznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cos tutaj mieszasz.

      "Ubodło Cię, bo sprawę jasno postawiła pani z opozycji. "
      Dlaczego mialoby mnie cos ubodzic? Z jakiej racji? Polske pozostawilam dobre 17 lat temu i nie mam z polska rzeczywistoscia w sumie nic do czynienia. Zawsze bedzie jakas opozycja. To co mi przeszkadza, jeszcze przeszkadza, to polska niezgoda. Dopierniczanie sobie nawzajem. Utozsamiam sie z dana nacja, a na zachodzie zobaczylam ja z pewnej perspektywy. U nas ( Polakow) ciagle glosno, ciagle spory. Polakom chyba sie wydaje , ze im glosniej tym lepiej, a niestety... ups! Blad myslenia. Im glosniej tym zachod bardziej sie do nas dystansuje. Ludzie nie lubia tych niezgodnych. Zgoda buduje , niezgoda rujnuje. Przyjrza sie nam z zaciekawieniem z pewnej odleglosci a potem wystawia laurke, ze od tych to z daleka skoro oni sami we wlasnym gniezdzie dogadac sie nie potrafia.
      I od razu zastrzegam- nigdzie nie jest idealnie, ale nigdzie tez sie tak nie krzyczy jak w Polsce. I nie biega z tymi krzykami do obcych.

      Skrytykowalam przeciez owa, na chybcika robiona, ustawe. Nie wyobrazam sobie jak to bedzie realnie wygladalo. Inne panstwa ( znam tylko Niemcy) nawet jesli cos takiego ustalaja, to tworza zaplecze do testowania sie, aby ich ludzie nie krytykowali za zle rozwiazania, bo to politycy maja w zadaniach rozwiazywanie tego typu problemow. Panowie politycy stworzcie sprawne zaplecze, a my pojdziemy sie testowac, bo w koncu testowanie sie jest sprawa pozytywna. Dla samego siebie tez dobra- czlowiek wie, czy jakiegos dziadostwa nie zalapal, ale .... znajac polskie "liberum veto", bedzie zaraz, ze zmuszaja, ze to sprawa prywatna, ze testy nie sa 100% wiarygodne i inne "ze".
      Widzialam nie raz polska karnosc i poddawanie sie przepisom w wakacje w sklepach. Czasami czulam sie jak idiotka, jedyna z maseczka na twarzy, bo reszta klientow miala to gdzies. Bylam maseczkowym dziwadlem ( chodzi mi o te mniejsze sklepy).

      Ustawa zapraszajaca do donosicielstwa. Zastanawiam sie, bo na zachodzie bez maseczki nie weszlabys do sklepu. Sprzedawczynie nie musialyby nic robic, klienci sami zaczeliby takiemu zwracac uwage. Gdyby wiec weszlo takie zarzadzenie, ze mozna dostac odszkodowanie, bo ktos w pracy niewytestowany przytachal wirusa, to spoko ludzie by korzystali.

      Mowisz o pomowieniu. Zastanawiam sie. Masz test , nie ma pomowienia, nie moze byc, bo kwit trzymasz w reku. Nie masz testu, a cos sie dzieje- masz wtedy problem. A moze wlasnie kary- choc ja tego nie lubie- spowodowalyby przestrzeganie przepisow?

      Wszystko niby pieknie wyglada na papierze, ale ja znam polska organizacje. W Niemczech testuja dzieci w szkolach dwa razy w tygodniu ( Mloda mi mowi, ze co drugi dzien). Do pracy nie wejdziesz bez paszportu covidowego, a jesli trafia sie przeciwnik szczepien musi codziennie sie testowac i przechodzic przez brmake z cieciem, inaczej na teren zakladu sie nie dostanie. Punkty testujace maja zaklady pracy, lub w kazdym miescie przy aptekach...

      Usuń
    2. Ubodło na zasadzie- to wyróżniłaś, czyli okazało się dla Ciebie najważniejsze z całego przekazu.
      A reszta, masz rację, ja już jestem zmęczona naszym społeczeństwem, politykami, niedoróbkami, przekłamaniami, tumiwisizmem...
      Kary- tu się robi prawo na zasadzie jak najwięcej, jak najwyższe kary, bo trzeba budżet uzupełnić. Tak- budżet uzupełnić, a nie "wychowywać" społeczeństwo. I z tego budżetu rząd kradnie, rozdaje swoim, zamiast inwestować w społeczeństwo. To ludzie widzą, o tym wiedzą, dlatego panuje coraz większa anarchia wśród nich.
      Wszystcy doskonale zdają sobie sprawę, że nie ma kto egzekwować przepisów, dlatego nowe pomysły wywołują uśmiech politowania.
      Nasz rząd chce wszystko zepchnąć na społeczeństwo, a sam garnąć do siebie jak najwięcej.

      Szczerze? My to jesteśmy bardzo cierpliwy naród, naprawdę. Paskudny, ksenofobiczny, zadufany w sobie, anarchistyczny, nietolerancyjny i jeszcze mający wiele wad, ale cierpliwość to chyba nasza cecha, wyróżniająca wśród państw ościennych. Inne narody już dawno zbuntowałyby się mając to, co u nas.

      Usuń
    3. Tak wyroznilam , bo mnie juz meczy to odqwieczne, obustronne dopierdzielanie sie do siebie. W Polscde nie ma lidera, partii, ktora cokowleik sensownego by dla ludzi zrobila. Nam trzeba nasza mentalnosc amputowac. Z genow wyrypac i nowa wprowadzic. Inaczej nic z tego nie bedzie. jestesmy spoleczenstwem , jak kazde w swojej narodowej tradycji, trzymajacym sie w tumiwisizmie.
      Dla mnie ow polski tumiwisizm doskwiera. Ciagle gadanie, gadanie, gadanie ... i totalny brak dzialania, a nawet kiedy takowe nastepuje to brak konsekwencji bo rzady biora nas na przetrzymanie. Pokrzyczymy jak to u nas i ... skonczy sie niczym.
      Cierpliwosc? No cos ty. Cierpliwi i wytrwali sa Rosjanie. My? Nieskutecznymi krzykaczami jestesmy.

      I prawda z tymi karami. Kary za wszystko aby podreperowac budzet, zedrzec z ludzi ostatni grosz.

      Usuń
    4. No i jak się z Twoimi słowami nie zgodzić? W sumie tak to wygląda:) Niemniej pani z PO ukazała istotę draństwa tej Ustawy. Ona pierwsza to powiedziała, ale pewnie wielu ludziom od razu skojarzyło się to prawo z donoszeniem. Mnie też głownie to "zgłaszanie" zaskoczyło.

      Usuń
    5. Dodam tylko, ze Polacy maja gdzies przestrzeganie prawa. Stoimy wobec niego z reguly w kontrze.
      Raz znajomy weterynarz , wspolpracujacy z unijnymi komisjami, opowiadal mi jak polscy rolnicy pisali podania o dofinasowanie gospodarstw. Warukiem owego dofinansowania bylo miedzy innymi zachowanie porzadku na posesji ( w obejsciu). I na tym bardzo wielu rolinikow na poczatku dzialania takowych komisji padalo. Dostawali odmowe na swoje podania.
      Nie rozumieli, ze: ok krowa to bydle, ale niech stoi w oborze w jako takich warunkach a nie w bagienku odchodow. Tak sie unosili tymi odmowami, ze pisali skargi na komisje zamiast zakasac rekawy i wziasc sie do roboty. Owi unijni urzednicy w rozmowach z komisjami przyznajacymi kase mowili: " Zrobcie cos ze swoimi ludzmi. Przeciez prawo jest po to, aby je przestrzegac a nie lamac". Po latach sytuacja sie zmienila, ale aby cos w ludziach przemienic trzeba mnostwa zachodu i pisanie donosow, donoszenie na siebie... nie przesadzajmy - do tego nie trzeba ludzi zachecac. Sami wiedza jak to zrobic. Ojciec mi opowiadal, ze u niego w robocie codzienne donosy sasiada na siasiada, to jak chleb powszedni, a robil w budownictwie. W koncu ustalili, ze zajmowac beda sie tylko tymi podpisanymi z nazwiska imienia i z adresem.

      Usuń
    6. Ta, ale kto pierwszy łamie prawo? Ci, co je tworzą. tak to wygląda tutaj. A ja ci na górze łamią, to kto Polakowi zabroni? I tak się zapętla. Nasze prawo jest tak tworzone, by każdy mógł znaleźć dla siebie furtkę, by go ominąć.
      Wyrobili sobie Polacy odruch- czytają przepisy i już kombinują, jak je łamać. I prawda jest taka, że przepisy są często nieżyciowe,nieprecyzyjne, dają wiele możliwości różnej interpretacji. Na dodatek pogłębia się biurokracja, coraz trudniej jest to ogarnąć. A jak już ogarniesz, to na końcu czeka cię niespodzianka w postaci dodatkowych utrudnień.
      A z chłopami to prawda. Na wsiach tworzą jakąś kastę- my som tu pany- im wszystko wolno- zabrudzić gliną asfalt, zaorać pół rowu, spuszczać ścieki do rowu itp. No i nacięli się na unijne wymogi.

      Usuń
    7. Bo to w Polsce jest chyba na takiej zasadzie: "Oni nas robia w wala, to i my ich zrobimy w wala". Tylko powiedz mi ... po co nam ta wiara i nadzieja, ze kiedy nastapia kolejne wybory to bedzie lepiej?
      Po co wsciekac sie na obecnych skoro przyjda inni i lepiej z nasza narodowa kondycja nie bedzie, ani z krajem ... bo tacy jestesmy.

      Usuń
  5. Ja pierdolę
    Cały czas nie dowierzam
    Choć te pischujmiernoty są zdolne do wszystkiego..m

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu jeden bubel prawny- Polski Ład, popychają następnym bublem prawnym bublem. L:udzie zaczynają się w tym gubić i mają już serdecznie dość.

      Usuń