Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję autora i/lub źródło), stanowią więc moją własność. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez podania adresu tego bloga. (Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

wtorek, 7 czerwca 2022

Wielkanoc 2022- Zamek w Ostrawie Śląskiej cz. 2

Umówmy się, że ten zamek kompletnie nie przypadł mi do gustu. Może dlatego, że moje oczekiwania bardzo, ale to bardzo,  minęły się z rzeczywistością, a może dlatego, że cały jego image odebrałam jako lekką profanację historyczności tego miejsca? Średniowieczny zamek albo jego ruiny, mają wartość samą w sobie. Czasem nic nie należy robić, by tę wartość uwypuklić. A tymczasem odniosłam wrażenie, że Czesi zrobili wszystko, by zminimalizować historyczną wartość zamku, nadając mu jarmarczno- świetlicowy charakter.

Oczywiście to jest mój odbiór i opiera się on na moim guście, dlatego ten wpis jest bardzo subiektywny. Ktoś, kto zwiedzi zamek w Ostrawie, może mieć zupełnie inne spojrzenie na całość.

Widok od strony wieży z bramą, na odbudowaną, najstarszą część zamku- te średniowieczną. Do niewielkiego "trzonu" dobudowano tarasy widokowe, bo przecież na rycinie zamek w oryginale zupełnie inaczej wyglądał i tych tarasów nie było. Obecnie jest wieża z bramą wjazdową (po lewej stronie) kawałek muru- z przodu po lewej stronie), na którym jest zadaszenie (jakaś sala do współczesnego imprezowania) zabudowania gospodarcze (za wieżą z tyłu) oraz trzon zamku (parter z tarasem i piętro- tarasy  widokowe) jakieś 20x20 metrów cały "budynek".

Zdjęcie z Internetu- można porównywać pozostałe "resztki" z tym, co kiedyś było.
Przyznam, że kiedy zobaczyłam stary budynek, ucieszyłam się, że coś ciekawego, innego, zobaczę w środku. No i nie zawiodłam się, ale raczej nie było interesujące to "inne" i wcale nie poprawiające mi humoru, który "siadł", kiedy zobaczyłam "obiekt" z parkingu.

Rozpoczynam marudzenie i krytyczny opis, spowodowany wielkim zawodem.


 
Rzeźby „zdobiące” różne miejsca na zamku. Koszmarna baba i dziad przy studni, tudzież różne postaci w innych częściach zamku. Rzeźby w swoim stylu kompletnie nieprzystające do kamienno- średniowiecznego charakteru zamku. Przaśna, w prymitywnym ludowym stylu, gruba baba o wulgarnych rysach twarzy i dziadek roztropek, pasują raczej do karczmy piwnej, a nie średniowiecznego zamku. Para ta zepsuła widok zamkowej studni.  No i oczywiście, aby udostępnić odpustowe uciechy, zainstalowano za babą miejsce do zrobienia fotek. Dlatego trudno było zrobić  zdjęcie samej studni, nawiasem stylowej, bo ciągle ktoś robił sobie tam zdjęcie lub przysiadał się i cykał  selfie z babą lub dziadem. Parę rzeźb było z metaloplastyki i one lepiej się wkomponowały w tło zamkowe, niż te obrzydliwie rude, drewniane monstra. Nie przekonało mnie nawet to, że to wytwór „wybitnego” (?) polskiego rzeźbiarza, który współpracował (już nie żyje) z czeskimi ośrodkami kulturalnymi. Jego rzeźby można spotkać w różnych częściach Zaolzia oraz na Słowacji. Napisałam wybitnego w cudzysłowie- wybitny rzeźbiarz miałby w wyszukiwarce tysiącpińcet stron na jego temat i na temat jego wystaw. A tymczasem odkryło się raptem kilka stron i to głownie z informacją o jego śmierci. Może inaczej to napiszę, może więc wybitny rzeźbiarz, może ja się nie znam aż tak na rzeźbiarstwie, ale wydaje mi się, że akurat w przypadku tego artysty, trudno jest powiedzieć o jakimś charakterystycznym dla niego  trendzie widocznym w jego rzeźbach. Gdybym po powrocie nie przeczytała, że to jego rzeźby i  że on jest artystą wielkiej miary (nadal się nie zgadzam), to przyjęłabym, że te wszystkie baby, chłopy oraz grajków, wyrzeźbił miejscowy rzeźbiarz ludowy. Oczywiście na zamku żadnej informacji o twórcy rzeźb nie było.

Tu więcej o Janie Czupryniaku w ogóle.

http://tokis.pl/czarodziej-dluta-jan-czupryniak/

Tu dla porównania rzeźby zakopiańskich artystów ludowych.


Czepnęła się Jaskółka Czupryniaka i tyle. No więc czepnęła i niech tak pozostanie do końca postu.


 

Płaskorzeźba w komnacie (spotkań?), znajdującej się  zaraz przy wejściu. Nie chcę krytykować zasług rzeźbiarza, ale nie bardzo rozumiem, co jest wybitnego w tej płaskorzeźbie. Takie rzeźby wykonują artyści góralscy na pęczki. Moja mama miała płaskorzeźby- tryptyk z grajkami- wykonane przez  brenieńskiego artystę ludowego, który rzeźbił na potęgę małe płaskorzeźby oraz  figurki lipowe i sprzedawał je na targu. 

 Dla przykładu zdjęcia płaskorzeźb w drewnie, dzieła beskidzkich twórców.

Zdjęcia z Internetu
Tę chciałabym mieć w domu.

W co drugiej karczmie góralskiej uświadczysz takie płaskorzeźby, dlatego byłam zdziwiona, kiedy przeczytałam o „wybitności” twórcy tego dzieła. No dobra, nie będę ujmowała „zasług” komuś, kogo uznano za wybitnego tylko dlatego, że mnie się nie podoba połączenie rudych drewnianych „arcydzieł’ z kamiennym zamkiem średniowiecznym. Ale przyznam, że była to pierwsza rzecz, jak zaskoczyła mnie nieprzyjemnie w tym zamku. A, że niejako rzeźby te zdominowały wizualnie przestrzeń- ach te rudości w masie wielkiej- to zepsuły mi ogólny odbiór kamiennych budowli.

Na temat rzeźb Jana Czupryniaka na zamku.

https://www.krajoznawcy.info.pl/ostrawa-zamek-39813/3

 

Drugie ogromne zaskoczenie In minus, połączenie świetlicy dziecięcej z wystrojem komnaty średniowiecznej, a raczej, no nie wiem, jak to nazwać, jakiś zgrzyt wystąpił w moim odbiorze następnej komnaty.

 No, bo popatrzcie- mała wystawa pięknych, średniowiecznych sukien, a na przeciwległej ścianie coś takiego.

 Żeby to jeszcze  były jeszcze rysunki tematycznie związek z zamkiem. Nie, ale NIE- to muszą być koszmarki typu pszczółkomajowe i inne zajączkowe. Gdzieś jednak są nieśmiałe próby rysowania herbów. Jeżeli postawienie stołów dziecięcych z ławeczkami i umożliwienie dzieciakom rysowanie w komnacie historycznej, miało w jakiś sposób zbliżyć historię ze współczesnością, to raczej się to Czechom niezbyt udało. Wyszła świetlica środowiskowa, udekorowana historycznymi elementami, a przecież powinno być na odwrót, wszak to historia w tej komnacie powinna głównie dominować. No i  tu też trudno było zrobić zdjęcia, bo dzieciaki się przepychały. Prawie nikt nie zwracał uwagi na suknie, armatę, czy historyczne proporce.




 Nie usłyszałam, by któreś z rodziców objaśniało jakikolwiek eksponat historyczny. Dla nich ta sala tworzyła okazję do wytchnienia od rozbrykanych dzieci, a dla rozbrykanych dzieci okazję do porysowania sobie. Chyba nie do tego służą zabytki.

Odrestaurowany kamienny budynek to najstarsza cześć zamku. Tak wygląda wejście do obiektu.

 Budynek jest niewielki i składa się z paru maleńkich komnat na dole (dwie zagospodarowane- ta z sukniami i ta z płaskorzeźbą), szerokiego korytarza na przestrzał, prowadzącego na dolny taras widokowy. 

Drzwi do komnaty z płaskorzeźbą zdobi krata z herbem piastowskim. Zamek zbudowano w polskiej części Ostrawy, był on własnością książąt polskich.



  Z korytarza drewniane schody prowadzą na piętro, gdzie również są maleńkie niezagospodarowane komnaty i ogromny taras (wejście na taras)

 z widokiem na dziedziniec (za nim taras zadaszony, na którym odbywają się imprezy kulturalne i wystawy, tak sądzę, bo info przy nim nie było)

wieżę z bramą wjazdową oraz studnię i budynki chyba niegdyś gospodarcze,

 i na las za Łochynią. 

 oraz ( z drugiej strony budynku) na dolny taras


Natomiast z dolnego tarasu widać amfiteatr i z prawej strony dziedziniec oraz taras zadaszony.
 

No nic tylko tarasy, tarasy, kamienne mury oraz murki (które akurat mnie zachwyciły) i  te paskudne drewniane straszydła w różnych kątach.

Oraz Biała dama oczywiście, bo jakże może funkcjonować zamek bez upiora, podwieszona na górnym tarasie do belki. Upiornie upiorna, wykonana z jakiejś masy papierowo- gipsowej, bacznie obserwująca, co się dzieje na dziedzińcu. Miałam wrażenie, że widząc moją wielce zdegustowaną minę, zaraz zlezie z tej wysokości i trzepnie mnie kluczami w ucho.


Czego mi bardzo brakowało? Jakiejkolwiek informacji o tym, co się gdzie znajduje, jakiejkolwiek strzałki wskazującej kierunek zwiedzania, jakiegokolwiek historycznego opisu np. sukien, czy armaty. 


Nawet informacja o tym dziku (stał w niszy, w komnacie z sukniami) byłaby wskazana, bo może to jakiś historyczny okaz, upolowany przez znamienitego gościa zamku? Kompletnie nic, zero, NUL w tym zakresie, bo przecież tych infantylnych tabulek komiksowych nie można zaliczyć do przekazu historycznego. 

A widzicie te lampeczki choinkowe umocowane na tylnej nodze dzika?Miodzio- dzik choinkowy:)


Na dziedzińcu przy bramie jest dzwon "na szczęście", toteż kto wchodził, dzwonił tym dzwonem jak opętany. Co i rusz rozlegało się dzwonienie. Zwiedzający będą teraz szczęśliwi do końca życia.

A my, melepety, "na wejściu" (choć słyszałam jakieś dzwonienie) poszliśmy w stronę studni, nie zauważając go, a "na wyjściu", wkurzeni  brakiem informacji, w związku z tym, błądzący po obiekcie, jak ślepi we mgle i zdezorientowani, zapomnieliśmy zadzwonić. 

Mieliśmy nadzieję, że obok zamku będzie coś ciekawego. I faktycznie, idąc w stronę rzeki, szliśmy wzdłuż zewnętrznego muru, na końcu którego zobaczyliśmy nareszcie  autentycznie stareńki fragment historii.

Skarpa z murem zamkowym, ze starymi kamiennymi przyporami. W dole ucywilizowana Łochynia.



W notce sprzed paru lat przeczytałam, że w podziemiach (zabij, nigdzie tej informacji w realu na zamku nie było) jest ekspozycja diabłów oraz straszydeł, a w kaplicy (no i gdzie ta kaplica miała być?) Szopka z figurkami, wyrzeźbionymi przez wymienionego artystę.

https://www.krajoznawcy.info.pl/ostrawa-zamek-39813/2

Poza tym, podobno w wieży jest/była wystawa lalek oraz zbrojownia. Kiedy tam byliśmy, wejście do pomieszczeń w wieży było zamknięte. Z jednego z komentarzy wynikało, że zwiedzający byli zadowoleni, bo w komnatach było unikatowe wyposażenie. No proszyim cie, jak mówią Czesi- mogliśmy przeoczyć jedną komnatę wyposażoną unikatowo, no może dwie, ale dużo komnat?

Inna notka informuje, że na zamku znajdują się liczne akwaria z rybami słodkowodnymi, a najmłodszym oferuje się noc z duchami. Och….

Z tych wszystkich notek zamieszczonych w Internecie wynika, że zamek jest przeładowany atrakcjami. Hmmmmmm…..i jak tu wierzyć słowu pisanemu, kiedy w rzeczywistość smętnie skrzeczy?

Powiem tak- zamek to raczej sala widowiskowa, miejsce imprez plenerowych. I na razie to jest pewne, kiedy czyta się kalendarz imprez organizowanych na zamku.

„Zamek stał się dla Ostrawy idealnym miejscem do organizowania niezliczonych imprez kulturalnych i towarzyskich, które wykorzystują nie tylko teren dziedzińca, ale także pobliski amfiteatr. Możesz więc cieszyć się Majálesem (odpowiednik polskich Juwenaliów), Festiwalem na ulicach, Letnim Festiwalem Szekspirowskim, festiwalem Jazz Open, różnymi jarmarkami, a zimą tradycyjną wystawą szopek. Jeśli więc planujesz wycieczkę na zamek, odwiedź najpierw stronę zamku i dział aktualności, a być może to w dniu właśnie Twojej wizyty odbędzie się ciekawe wydarzenie. „

https://www.ostravainfo.cz/pl/odkryj-ostrawe/top-10/611-zamek-slaskoostrawski.html

A historia? A duch epoki? A te wszystkie klimaty średniowieczne? Tym razem kompletnie nie trafiliśmy z wyborem obiektu do zwiedzania. Nic z tego, co oczekiwałam, nie spełniło się. A swoją drogą, mieć taki obiekt i sprowadzić go li tylko do wykorzystania dla imprez plenerowych, jest marnotrawstwem potencjału. Wygląda mi na to, że najpierw był entuzjazm, wymyślono kilka wystaw, urządzono podziemia, zebrano trochę eksponatów, zaś potem powoli powietrze uchodziło, a teraz tak sobie tymi imprezami plenerowymi „zamek” ledwo dycha.

 Pierwszy wpis, dotyczący zamku TU

 PS. Zastanawiam się, czy jednak tam nie wrócić, by zadzwonić "na szczęście". Tak na wsiatkij słuczaj😆😄😛

8 komentarzy:

  1. Zgadzam się z Tobą, elementy wystroju i dekoracji nie współgrają ze stylem zamku. A ze sztuka ludową i stylizowaną na takąż mam problem, nie podoba mi się i często nie widzę oryginalności. Nikifor jest koszmarny i zdania nie zmienię! Jedynie niektóre pracę Stryjeńskiej oglądam z przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektóre rzeźby w drewnie są zachwycające ( widziałam Madonnę tak delikatną, że dech zapierało), jednak, jeżeli ma to być "ludowe", to najczęściej wychodzą potworki, albo komercyjna sztampa. Natomiast malarstwo prymitywne, ludowe najczęściej oparte jest na baśniowości i najczęściej nie ma w nim nic, co trzymało by się kanonów sztuki ( perspektywa, proporcje, kolory- łączenie itp.) To taka ludowa "radosna twórczość". Niemniej przy wielkich twórcach, taki kierunek wnosi coś nowego, innego, powiedzmy oryginalnego i ja go traktuję jako odskocznię od "sztuki wielkiej". Ale też nie lubię Nikofora, za to lubię obrazy Ociepki. Może dlatego, że kojarzą mi się ze śląskimi legendami i baśniami?
      A te rzeźby na zamku były w dodatki brudne i zaniedbane, co jeszcze pogarszało wizerunek całości.

      Usuń
  2. Zamek ze wszystkim:))jakiś chaos zauważam:)) Ale najważniejsze,że spędzilaś świeta alternatywnie,wbrew "tradycji"to mi się podoba najbardziej:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej z naszą tradycją domową. W święta, a w przynajmniej w jeden dzień świąt, staramy się zaliczyć jakieś ciekawe miejsce. Jeżeli tylko Młodzi zgadzają się na zostanie z Bezą w domu (ona nie potrafi sama być w domu), to my wybywamy w teren. On z kolei w każdą sobotę lub niedzielę, chodzą po Beskidach.
      Ciągle mam mieszane odczucia, jeżeli chodzi o zamek w Ostrawie. Z jednej strony kawał historii, z drugiej strony wygląda jak dom kultury. To jest urządzone tak na odczep się- coś historycznego, by się nazywało, że ma związek z miejscem historycznym, ale nacisk na kulturę masową. Uważam, że proporcje są zachwiane. Owszem imprezy tak, ale nacisk powinien być na historię, no bo gdzie, jak nie tam, mówić o historii miasta np.

      Usuń
  3. Jaskółko, uwielbiam takie miejsca, inna sprawa czy bym prywatnie zwiedzała ? większość zamków po naszej czy też czeskiej, czy słowackiej stronie zobaczyłam podczas kolonii, wycieczek etcetera. A już sztukę ludową, to kocham. każdą sztukę zresztą. mnie kręcą wyprawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po czeskiej stronie, przy północnej granicy ze Śląskiem, jest bardzo dużo pałaców do zwiedzania? Szykuj się na niespodzianki:):)
      Ja też jeździłam z wycieczkami, zwiedzałam zamki, a wyobraź sobie, że w Książu nie byłam:)
      Sztukę ludową lubię, jednak nie tę super prymitywną i nie tę przaśną lekko zalatującą obrzydliwą perwersją oraz często tandetą. Nie jestem do końca laikiem w tych sprawach:):) Przeszłam solidny kurs, na studiach, ze sztuki, od tej najstarszej do współczesnej. Pewne rzeczy po prostu mnie odrzucają (tak jak ta baba z chłopem) i nie potrafię w sobie zwalczyć niechęci. Chyba to wyraz protestu- taka tandetna sztuka kształtuje gusty, a potem króluje paskudny kicz. I znowu trzeba powiedzieć, że kicz, kiczowi nierówny- o ile przysłowiowy jeleń na rykowisku może być świetnie namalowany w konwencji kiczu i jest strawny, to na przykład Maryjka w złotej koronie z dzieciątkiem, które ma zeza, już wywołuje odruch niechęci. A takie zezowate, z krzywymi buziami, z nienaturalnie ułożoną głową lub dłoniami, są bardzo często malowane przez domorosłych artystów. Ja widzę różnice między artyzmem w sztuce ludowej, a domorosłą "sztuką "ludową", nastawioną głownie na masową komercję. I myślę, że Ty też to widzisz:)

      Usuń
    2. Jeżeli chodzi o zamek i te figury, to tu się nie powiodło łączenie ludowości z kamiennymi murami. Są pewne kanony, których naruszenie jest jakimś aktem odwagi i musi to być dobrze przemyślane. Przecież są takie łączenia stylów- nowoczesne budynki wbudowane w ciąg starych kamieniczek. Często to się udaje. Jednak częściej nie. I tu jest taki przykład złego połączenia. Niechby to były rzeźby drewniane, ale nie w takim rudym wrzaskliwym kolorze i raczej związane z tematyką historyczną, nawiązującą do dziejów zamku. Nie zrobiłam rzeźby metalowego rycerza, bo stała w oddali, ale właśnie ta rzeźba pasowała do otoczenia.

      Usuń
    3. Nie zrobiłam zdjęcia rzeźby metalowej:):)

      Usuń