Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję autora i/lub źródło), stanowią więc moją własność. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez podania adresu tego bloga. (Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

niedziela, 1 stycznia 2023

No i zaczęło się.

Pierwszy dzień nowego roku zaczął się fajnie. Pogoda super- bezchmurne niebo, słońce i ciepło. Zupełnie nie jak w styczniu. Już mi przeszła złość  na głąbów, którzy jak oszalali puszczali o północy fajerwerki i tłukli petardami. Ponoć, bo my z Bezką tradycyjnie kryzysowe pół godziny przesiedziałyśmy w łazience. W tym roku wzięłam telefon do łazienki i puściłam rocka na full. I to był strzał w dziesiątkę. Może trochę ogłuchłyśmy od tej muzy, ale Beza nie słyszała tego, co dzieje się na polu- była spokojniejsza, niż  w poprzednich latach. Wyszłyśmy, kiedy słychać było tylko pojedyncze huki. Ale na siku dało się ją wywabić dopiero przed pierwszą. To było chyba najdłuższe siku w życiu Bezy. Biedula od 17. poprzedniego dnia, nie wyszła ani razu na dwór. Cholery można dostać z tymi półgłówkami, co to nie uszanują zwierzęcego strachu. Tłukli już od południa w sobotę. 


Ponieważ jestem już dosyć stara, to muszę jednak trochę tradycji świątecznych podtrzymać. Taką tradycją, w naszym domu, jest smażenie na Sylwestra chrustu.

Robienie tych bardzo kruchych ciasteczek, to tradycja, którą kultywowała moja mama, a teraz ja odstawiam, co roku, akcję „chrust”.

W tym poście znajdziecie przepis oraz sposób wykonania. Dodam tylko, że z ciasta, według przepisu, wychodzi około 70/80- ciasteczek takich, jak na zdjęciu. 

I należy trzymać się dwóch rzeczy ściśle według przepisu- dodać spirytus oraz solidnie stłuc ciasto wałkiem. Gwarantuję, że chrust wyjdzie kruchy i chrupiący.

Proces tworzenia- nie jestem Geslerką, nie zależy mi na ekstra kształtach ciasteczek, pilnuję tylko grubości- musi być cienko wałkowane, by chrust był kruchy.

Nie należy przesadzać z mąką- tylko do podsypywania, aby się nie kleiło, inaczej ciasto twardnieje, a podczas smażenia mąka szybko przypala się w oleju (tworzy osad)
 
Tu wyglądają bardzo nieefektownie, ale to tylko tu.


Tu już lepiej. Smażę na oleju rzepakowym- trzeba pilnować, bo one szybko nabierają koloru.

Potem na talerz, odsączyć z oleju, na drugi talerz i posypać cukrem pudrem. Żadna filozofia 😀
 

Nie robię postanowień na ten rok, a przeszły uważam za dosyć udany. Trochę było utrudnień, trochę niepokojów, trochę złości, trochę niepewności... trochę... chyba już jestem tak zaprawiona w pokonywanie trudności, że je pokonuję z rozbiegu. I cieszę się niezmiennie z jednej mojej cechy- jestem optymistką, a poczucie humoru mnie nie opuszcza. 

I mam zamiar dalej tak trzymać.

Najlepszego wszystkim.

 

 

 

 


 

22 komentarze:

  1. Z podanego przez Ciebie przepisu robię i jest rewelacyjny, nabąbelkowany jak trzeba😊
    Wszystkiego najlepszego w nowym roku, dopóki żyjemy wszystko się może zdarzyć i niech to będą dobre rzeczy😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest dobry przepis, sprawdzony:) Mniej narzekania, więcej działania- to też dopry przepis.
      Najlepszego:)

      Usuń
  2. Wszelkiej pomyślności w Nowym Roku - Tobie i Twoim bliskim! Dużo, dużo, zdrowia, to przede wszystkim.
    Twoja Beza to prawdziwa ślicznota😊 chrustu nie jadam😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i Tobie jak najlepszych dni. Beza jest kochana i bardzo mądra:)
      Chrustu nie jadasz, to może faworki?::):)):)

      Usuń
  3. Ja do wałkowania używam maszynki do robienia makaronu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli przepuszczasz jak w maglu? Nie mam takiem maszynki, ale wałek też dobry:)

      Usuń
    2. Mieliśmy taki stojący z trzema wałkami. Matka pościel w tym
      "prasowała". Potem był mały elektryczny. Ciasto najlepiej wałkiem, bo można duże placki rozwałkować.
      Inne magle nie wchodzą w grę:)

      Usuń
  4. U mnie tym razem kanonada trwała krótko i nie da się ukryć, że te sztuczne ognie były nawet bardzo ładne, bo w tym roku prawie nikt nie kupował ich w Polsce. Poza tym "walili" tylko od północy przez godzinę. Temperatury mam raczej wiosenne niż zimowe, w nocy było +17, teraz +16 i nawet jest słonecznie. Życzę Ci byś w Nowym Roku mogła zrealizować to wszystko co sobie zaplanujesz i by Cię zdrowie nie opuszczało- anabell.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiem, jak to wglądało, ale było krótko. U nas teraz +12 stopni.
      Nawet nie bardzo myślę o tym, co w tym roku. Na pewno chcemy taras wyremontować, o ile znowu majster nie nawali. Może trochę wypadów do czeskich zamków no i polskich też? Może Słowacja? Porządki po śniegu w ogrodzie, trochę przesadzania.
      Dzięki za życzenia, Tobie też Anabell wszelkiego dobra i zdrowia.

      Usuń
  5. Uwielbiam chrusty, od wczesnego dzieciństwa. Skąd znasz te słowo? Ja od Babci i jednej z wioskowych ciotek, które piekły je w ogromnych ilościach. Życzę ci Jaskółko by humor i optymizm nie opuszczały Cię. Pomyślności...
    Pozdrawiam serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba śląska nazwa faworków. Odkąd pamiętam tak się w domu na te ciastka mówiło. I ja kładę nacisk na tę nazwę, a nie na faworki. Ja jeszcze z tego ciasta czasem piekłam róże karnawałowe, ale nie mamy takiej tradycji.
      O tak, humor i optymizm najważniejsze, a w tym roku chyba szczególnie będą potrzebne. Tobie również tego życzę:)

      Usuń
  6. Moja mama tez robiła, może nie 1 stycznia, bo tata był Sylwester, ale w karnawale na pewno.
    Ja nie robię i w zasadzie nie przepadam, ale może syn zacznie, bo na kursie był:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobiłam prawie 80, podzieliłam na dwa talerze. Młodzi rozprawili się z nimi do 23., dzisiaj zjadłam ostatniego naszego. Chrust, jak karp, smakuje mi tylko w określony czas.
      Ale masz rację, to ciastka karnawałowe i jeszcze na ostatki, ewentualnie, usmażę.

      Usuń
  7. Jak ten świat się zmienia. Kiedyś nie dyskutowano nad tym, jak strzelanie znoszą zwierzęta. Teraz temat stał się powszechny. Inna sprawa, że kiedyś chyba nie było takiej kanonady jak obecnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś nie było takiej kanonady na wsiach, kiedyś nie było tak zagęszczonej zabudowy na wsiach. Teraz na tych terenach wala jakby III światowa była i w ogóle nie liczą się z nikim. nie tylko ze zwierzętami, nie liczą się z ludźmi starymi, chorymi na serce, a niemowlakami, z nikim.
      Kiedyś ludzie liczyli się z sąsiadami teraz, głównie młodzi mężczyźni, zachowują się w Sylwestra jak samce alfa- muszą walić, bo to w ich oczach dodaje im prestiżu- demonstrują pokaz swoich umiejętności, pozornej siły i "błyszczą" przy fajerwerkach, no bo kto mu podskoczy? Święto jest, trza uczcić.
      Ja rozumiem, ze przyjęło się w Sylwestra, ale w Nowy Rok już to jest prawnie zabronione. O ten drugi dzień głównie mi chodzi. na Sylwestra to się przygotuję, zabezpieczę psa, ale w Nowy Rok? I w dodatku walą od południa,a w Sylwestra zaczęli gdzieś koło 19.

      Usuń
  8. taka okolica u nas, że kanonada była absolutnie ulgowa...
    ...
    w domu rodzinnym babcia robiła "chrusty", ale w okolicznej ciastkarni sprzedawano "faworki", tak więc mówiliśmy wtedy naprzemiennie, raz tak, raz siak...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupiłam kiedyś faworki w sklepie. Twarde, nasączone zimnym tłuszczem, obrzydliwe.
      Do mnie przemawia bardziej nazwa "chrust", bo ona odnosi się do kruchości ciastka.

      Usuń
    2. te sklepowe zawsze były jakieś z dupy, miękkie takie, faktycznie niefajne... u nas /jak byłem dzieciak/ pamiętam, że dziewczyna w ciastkarni mówiła, że to jest "do szybkiego zjedzenia"... bo te domowe też faktycznie następnego dnia były jakieś "gorsze"...

      Usuń
    3. Faktycznie są do natychmiastowego jedzenia. Mają być łamliwe jak chrust, najlepiej lekko ciepłe.

      Usuń
  9. Moja suka, boi się suszarki na tarasie, krzesła przy wejściu do domu, samochodu na spacerze, czyli mówiąc krótko strachliwa jest. W trakcie kanonady sylwestrowej co rusz wybiegała jednak na taras aby obszczekać te grzmoty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzielna sunia. Ale to chyba jest metoda na strach. Beza, kiedy jest ciemno, z domu wybiega z głośnym szczekaniem:" Bójta się, nadchodzę!".

      Usuń