"PRL degradował kobiety i zdegradował feminatywy". Maciej Makselon ma apel do "obrońców języka"
Gościem Piotra Jaconia w programie "Bez polityki" w TVN24 GO był Maciej Makselon - redaktor, nauczyciel pisania, a także nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wspomnieniami wrócił do swojego wystąpienia podczas TEDx, gdzie zwracał uwagę na to, komu i do czego potrzebne są feminatywy. – To wystąpienie nie miało zachęcać do używania feminatywów, nikogo nie będę przekonywał, ponieważ uważam, że to jest każdego prywatna sprawa – mówił. Makselon powiedział jednak, że "agresja wymierzona we wszystkich, którzy używają feminatywów" bardzo go drażniła, dlatego postanowił zestawić "wiedzę z niewiedzą i pokazać, że jeżeli nie wiemy do końca, to nie powinniśmy wchodzić w buty nauczyciela". – Jak wszyscy, jako dziecko, korzystałem zupełnie naturalnie z feminatywów, ponieważ dzieci to po prostu robią. Dla dziewczynki trudne jest do zrozumienia, że ona musi zmienić swój rodzaj gramatyczny, żeby wykonywać jakiś zawód. Jak zapytamy pięciolatki, czy ona chce być prawnikiem, to dla niej będzie to dziwne i niezrozumiałe, bo ona może być prawniczką – wyjaśnił. Rozmówca Jaconia przyznał, że nie przeszkadzało mu wcześniej używanie męskich form, ponieważ był przyzwyczajony do androcentrycznego porządku. – Ja czułem się w nim zaopiekowany jako mężczyzna, bo wszystko kręci się wokół nas w tym języku – mówił. Jego uwagę zwróciła jednak dyskusja o feminatywach w kontekście "wymysłu feministek i współczesnej mody". – Jeśli u Mickiewicza była zbójczyni, to coś tu nie gra. U Orzeszkowej była gościa, a gdzieś indziej gościni. Więc zacząłem się przekopywać, wychodząc z tej "niewiedzy zainteresowanej" – kontynuował. Zdaniem Makseolna "feminatywy naprawdę nie stanowią żadnego zagrożenia dla polszczyzny". – Tradycjonaliści, ci, którzy tak bardzo tej polszczyzny i polskości chcą bronić, oni powinni być pierwsi do korzystania z feminatywów – dodał.”
https://tvn24.pl/go/programy,7/bez-polityki-odcinki,413879/odcinek-121,S00E121,1004524
Przyznam, że mnie również drażnią niektóre feminatywy. Nie znoszę słowa „gościni”, a przyjęło się bardzo gładko i często jest używane.
Spotykam się też z różnymi potworkami językowymi, które mają być feminatywami- są dziwolągami.
No i sporo ludzi nie potrafi poprawnie użyć feminatywów np. na określenie kobiety zajmującej stanowisko naczelnika mówią naczelnikowa, gdy tymczasem naczelnikowa to żona naczelnika. Natomiast, jak najbardziej, poprawny jest termin „naczelniczka”. Poprawny jest również termin „kierowczyni”, czyli kierująca pojazdem. Hmmmm…..
Zaiste, jak mówił Zulu-Gula: ”Polska język, trudna język” ,czy jakoś tak.
Zresztą, co ja tu będę się rozpisywać, sami znacie sporo różnych przykładów na "dziwne" feminatywy oraz na te, których używa się w sposób niewłaściwy.
A językoznawcy radzą, by w razie wątpliwości, sięgnąć do formy opisowej.
https://kwejk.pl/tag/feminatywy
https://demotywatory.pl/5175231/Feminatywy-maja-100-lat-Tak-wygladal-jezyk-polski-przed-II
W zasadzie nic więcej nie dodam, niektóre feminatywy mogę zaakceptować i już funkcjonują, inne maja podejrzany kontekst, a jeszcze inne brzmią po prostu dziwacznie.
OdpowiedzUsuńjotka
Ale psa brzmi kapitalnie i tak prawdziwie.
UsuńA mnie rozbawiło kiedyś nazwanie Szarika z filmu Czterej pancerni i pies , że to polsko-sowieckij pios:-)
UsuńNo właśnie nie wiem czy psę, czy piesełę?
jotka
A suka to nie słowo?
UsuńAgniecha, oczywiście, ale właśnie się śmiejemy, że fajnie brzmi psa, piesa.. Ja o Bezie mówię też psica. Suka kojarzy mi się z inwektywą, chociaż jest to, jak najbardziej, poprawne określenie rodzaju żeńskiego psa:):):)
UsuńJotko, też mnie ten zwrot bawił i nawet czasem go używamy na określenie psów okolicznych.
Pios, piesieł, psiunio- tyle super określeń istnieje, które można używać, w zależności od naszego humoru i zachowania się psa.
Ja używam i lubię😊 jednak psa brzmi sympatyczniej niż suka. A co do dziwaczności- czyż nie były dziwaczne anglicyzmy? A jednak z upływem czasu coraz więcej osób ich używa i to nie tylko terminów branżowych, chociażby słowa mejl. Sama się czasami gubię w opisach spodni: kuloty, chinosy, bojfrendy. Chirurżkę przynajmniej rozumiem😊
OdpowiedzUsuńja mówię piesa i emilka ;)
UsuńKreatywnie i sympatycznie😊
UsuńRoxi- piesa, psica, psa- bardzo sympatyczne nazwy:).
UsuńRepo- ostatnio szukałam spodni i rzeczywiście pogubiłam się w ich nazwach. Niektóre anglicyzmy brzmią tak, jakby od wieków funkcjonowały w j.polskim, ale niektóre wyraźnie rażą. No i wielu używa się zupełnie niepotrzebnie- nawet nie wiem po co? Dla szpanu? Dla wyróżnienia się wśród innych- "jaka to jestem elokwentna"? To takie polsko- czikagowskie- "W besmencie na kornerze".
UsuńW technicznych sprawach zgadzam się, w innych już mniej, a w tekstach "codziennych" rażą mnie i śmieszą wręcz.
Ja w ogóle nie lubię niechlujnego języka. I nie jestem sztywniak, w domu różnie mówię, ale lubię poprawny język.
W większości feminatywy brzmią śmiesznie. I często wcale nie są lekiem na kobiece kompleksy lecz raczej gwoździem do trumny. Poza tym ja nie rozumiem tego "upłciowywania " zawodu.Lepiej by uczyli wszystkie dzieci, bez względu na ich płeć, jak mieć szacunek dla siebie samego i znać swoją wartość. Serdeczności posyłam;)
OdpowiedzUsuńO właśnie, nie ma powodu podkreślania płci w nazwach np. zawodów. I nie ma to nic wspólnego z feminizmem czy antyfeminizmem. A dzieciom powinno się po prostu przedstawiać wszystkie poprawne formy i uczulać na ich poprawne stosowanie.
UsuńJęzyk zyje a ten, ktorym dziś się posługujemy kilka dekad wczesniej byłby rażący, w dużej części niezrozumiały. Że juz nie wspomnę o wulgaryzmach, tzw.jezyku ulicy 😉
OdpowiedzUsuńJęzyk odzwierciedla naszą rzeczywistość - ona sie zmienia, zmienia się też pozycja kobiet w społeczeństwie. A wiele osób to razi, nie tylko brzmieniowo "bo za naszych, panie, czasów tak nie było i było dobrze" ot,patriarchalno-katolickie myślenie..Język to wrazliwy i bardzo szybko reagujący obszar, zmieniać się będzie wraz ze zmianami świata. Ale szkoda, że wiele osób nie chce tych zmian świata ułatwić i przyspieszyć zmianami w używanym jezyku. Ale przecież nikogo się nie zmusi do tego.może z czasem wygasną opory co do nazw zawodów dla kobiet i mężczyzn. W niemieckim końcówka - in załatwia sprawę zawsze: Arztin, Polizistin itd. W polskim zaś końcówka - ka, czy - na (sędzina). Faktem jest, że czasem jest problem, i tez mi "nie brzmi" 😉no,ale przymusu nie ma. Ale w przypadkach prostych jak najbardziej nie mam żadnych oporów przed zmianami. A językoznawczynie i językoznawcy będą miały /mieli być może tematy na doktoraty 😉
Nie mam nic przeciwko zmianach w języku, ma być żywy, jędrny, bogaty. Wole jednak formy opisowe lub zwroty typu "pani psycholog", "pani antropolog" itp. Te zakończenia "lożka" jednak mi się nie podobają. W j. czeskim kobieta zamężna przyjmowała nazwisko męża z końcówką "owa". Kolodziej- Kolodziejowa, Vondraczek- Vondraczkowa, u na też tak powinno się mówić, ale w Czechach zmieniono, już nie ma tego obowiązku, a w Polsce mówi się jak popadnie. I dobrze, bo to też nie bardzo mi się podobało.
UsuńW każdym razie, będę niektóre omijać w swoich wypowiedziach, by nie mieć dyskomfortu
W większości jezykow slowianskich przyrostki okreslają płec , w j.czeskim jak najbardziej feminatywy są w powszechnym użytku,mam na myśli nazwy zawodow wykonywanych prez kobiety,nie nazwiska.
UsuńU nas dyskusja toczy się od dawna,a niektorzy bezrefleksyjnie powtarzają,że to "śmieszne', dziwne"niepowazne",..Otóż,kazde słowo jest dziwne - żadna logika nie stoi za tym,że trawa nazywa się trawą np.:))
Dyskusja nad językiem nie jest śmieszna, ani niepoważna, bo język jest ważny dla narodu. Natomiast wiele słów wydaje mi się śmiesznych, dziwnie brzmiących, ale to mój wybór, których słów użyję. Dla jednego słowo jest śmieszne, dla innego nie. Raczej liczyłabym na wyczucie językowe przy wysławianiu się. Sporo osób jednak go nie posiada, a bardzo duża grupa nie przykłada wagi do wysławiania się.
UsuńWiesz, co mnie śmieszy? Niechlujne wysławianie się osób dorosłych, mających pretensje do młodzieży, że nie mówi poprawnie po polsku- "to tak cię mówić w szkole uczyli????????"
Co do logiki słów, to trzeba chyba poszukać jej w źródłosłowach- etymologii wyrazu itp.
Zdecydowanie bardziej raza mnie błędy nauczycielskie. Aż mnie zęby bolą, jak koleżanka nauczycielka klas 1- 3 mówi kontrol albo chodziła po sklepach ZA spodniami.
UsuńMogę się wyzłośliwić- A co tam... poczytaj różne blogi:):):):) Zdumiewa mnie taka rozbieżność- ludzie deklarują, że są nauczycielami, korektorami, tłumaczami, piszą wręcz książki, a w Necie piszą tak niechlujnie, że zęby bolą. No i ... każdy na swoim blogu robi, co chce. Tak? Nagminne słówko- zakupiłam, ale niech tam... i tak nie mam wpływu na dorosłe osoby.
UsuńTa Twoja koleżanka może prawdę mówiła, może faktycznie chodziła za spodniami (męskimi)?:):):)
Ano moze 😀 wydaje mi się, że pewnych błędów kiedyś było mniej, na przykład tych z na pewno i naprawdę i z końcówkami, co i rusz widzę dziecią, kobietą. Moze nie zwracalam na to kiedyś uwagi?
UsuńSa na pewno dysgraficy wśród nas, ale na wszelakich Spotted jest ich jakieś zatrzęsienie😀
Dawno temu a jakim blogu napisałam zartem: a broń buk! bo po co Boga mieszać do spraw przyziemnych i dopiero mi się oberwalo, że małą litera i dwa orty😀
Tych dys. wcale tak dużo nie jest. Czytam przecież, jak ludzie prześcigają się w pisaniu "oryginalnym". Ktoś pisze o sobie "mła", inny nagminnie pisze "zakupiłam" czy "zanabyłam",. jeszcze inny pisze tak, jakby nie było interpunkcji i nikt, nikt nie ma odwagi zwrócić uwagi takim profanom językowym, bo od razu straszliwa wojna się robi- " mój blog, wolno mi". Problem w tym, że większość tych niechlujów myli oryginalność z bałaganiarstwem językowym, językowym tumiwisizmem, lekceważeniem języka, lekceważeniem, czytających itp.: "jak ci się nie podoba, to nie czytaj". Toteż nie czytam, ale swoje zdanie na temat takiej osoby już mam.
UsuńUczyłam j. polskiego i po prostu razi mnie to. Na szczęście naprawdę mogę się już odciąć od takiej bazgraniny. Powiem jeszcze, bloguję od 2008 roku i zauważyłam, że z poprawnym pisaniem na blogach, jest coraz gorzej. Dominuje styl luzacki, ale ten brzydki, z błędami różnego rodzaju.
A powiedzonko" "a broń buk", jest popularne w pewnych kręgach blogowych. musiałaś z złe miejsce trafić:):):)
i żeby nie było- ja też mam wpadki. Nie jestem idealna pod tym względem.
Mam podobne obserwacje.Czarnek też zamieszcza tweety z blędami ortograficznymo,to tak na marginesie.
UsuńNo, coż - efekty negatywnej selekcji do zawodu nauczyciela są widoczne od dawna:) Czasem mam wrażenie,że ktos probuje nadrabiac braki tonem wyższosci i pogardy...przekonania,ze goruje nad innymi.Nazywam to efektem stluczonego lustra:))
Różni są nauczyciele, kiedyś pani ucząca przyrody, miała do mnie pretensje, ze uczniowie na sprawdzianie piszą "komurka". No to odpowiedziałam, że wszyscy mamy obowiązek uczyć poprawnego pisania na każdym przedmiocie, nie tylko na j. polskim.
UsuńNie rozumiem takiego podejścia- w szkole mówię poprawnie, a np w Necie nie będę tak pisała? Nie wierzę, że tak się długo da. Raczej jestem przekonana, że w Necie ktoś szpanuje i sili się na luzaka, kalecząc język na wszystkie strony.
A co do nauczycieli- miałam, w ostatnich latach pracy na uczelni, studentów, którzy, według mnie, nie nadawali się do pracy w szkole. Oni nie mieli tego poczucia, że tam trzeba być poprawnym w sensie- daję przykład pozytywny, byście mieli wzór na przyszłość. Nie mieli poczucia, że dla wielu uczniów będą autorytetem. Chyba mówię o jakieś misji, której zupełnie nie czuli. Luz, blues i zabawa, bo jestem studentem na płatnej uczelni, płacę, to wszystko mogę. A jak zostanę nauczycielem, to się zobaczy.
O pracach zaliczeniowych, o ich wsławianiu się, o ich kulturze raczej zmilczę. I to nie były pojedyncze osoby, to były całe grupy.
Na pewno wiesz,o czym mówisz,Jaskołko.Ja pochodząc z rodziny nauczycielskiej od pokoleń, też mam nieco zmienioną optykę,być może bardziej krytyczna..A kartkowki mojej córki,w ktorych nauczyciele (rożnych przedmiotow )nagminnie nie zauważali błedow - stylistycznych,interpunkcyjnych,a i czasem ortograficznych,to inna,dluga,czasem śmieszna historia..
UsuńNo to witaj w klubie, dziadek, mama, ciotka i trochę bliższej rodziny, to nauczyciele. Zwariować można:):):):). Miałam okazję poznać trochę nauczycieli z różnych stron- jako uczennica, jako koleżanka i jako dyrektor. Różnie bywało, różni byli, ale w większości miałam do czynienia z porządnymi belframi.
UsuńMoże na studiach teraz nie mówią nauczycielom różnych przedmiotów, że obowiązuje ich także dbałość o poprawność języka, chociaż wydaje mnie się, że to każdy powinien sam z siebie wiedzieć.
Nie wiem czy dobrze pamiętam, ale myśmy chyba już temat przedyskutowali i się zgodzili ze sobą. :)
OdpowiedzUsuńU mnie nie, a u Ciebie? Nie przypominam sobie, ale może i tak było:)
UsuńU mnie był taki wpis "Zbrodniczy antyfeminatyw" i tam mieliśmy okazję sobie pogadać.
UsuńPoszukam, w natłoku różnych tematów na różnych stronach, ginie przeszłość:)
UsuńJęzyk żywy jest więc ewoluuje . Pojawia się nowe. Znika nieużywane. Jak ktoś ma potrzebę to niech sobie wymyśla i wprowadza. Przyjmie się albo nie. Do szału mnie doprowadza " Polki,Polacy"... Gdy słyszę mam ochotę puknąć mówiącego w głowę. Jak już zaczynasz wymieniać , wymieniaj wszystkich ....się chce dodać.
OdpowiedzUsuńTeż racja, a może anonim podisałby się? Było by milej, przyjemniej i nie do ściany.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze nic na siłę
OdpowiedzUsuńNo właśnie, trzeba wyczuć, jaki zwrot będzie pasował w danej chwili i jak odbierze to osoba, do której sie zwracamy.
UsuńDzieci mądrzejsze niźli całe rzesze ideologicznego zamroczenia. Pies , psica. Ma to sens a i ładniejsze jest niźli pies i suka, moim zdaniem. Anonim straciła kilka godzin na odpalenie nowego laptopa i wszędzie chyba wpisała kim jest ,ile ma lat, jakie staniki nosi i jakie sukienki więc nie rozumiem dlaczego ta durna maszyna nie potrafi napisać Natalia Kloszard
UsuńWidocznie ta durna maszyna zdziwiła się, że Kloszard ma takie piękne imię:):):):)
UsuńNiech się nowy laptop spisuje dobrze.
Mnie też bardziej podoba się pies i psica, psa, niż suka.
Lubię, kiedy dzieciaki używają dziecięcych "neologizmów". Cudnie ubarwiają nimi język.
Z jednym feminatywem mam problem- jak zwracać się bezpośrednio do lekarki ? Obawiam się, że pani doktorko mogłoby się nie spodobać, aż muszę zapytać same zainteresowane😊
OdpowiedzUsuńTo tak z czeska-pani doktorko:):):) Ja poprzestanę na- pani doktor,
UsuńMoja córka mówiła jak była mała - pies i psica :)
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się te zwroty. Też je używam, kiedy mówię o Bezie. A małe dzieci mają cudowną zdolność tworzenia całkiem trafnych określeń i zwrotów.
UsuńJa lubię wszystkie feminitywy
OdpowiedzUsuńChyba jesteś wyjątkiem pod tym względem, chyba, bo wyjątkowa to Ty jesteś ogólnie:):):)
UsuńA skąd!
UsuńJa to jestem bardzo przeciętna.
Ale bardzo szybko mi podeszły te feminitywy bo jaśniej komunikują z kim mam do czynienia
Tobie ułatwiają, mnie ciut denerwują niektóre. Ale nie mam wpływu, mogę tylko sama je używać lub nie.
Usuńjuż to pisałem - widziałem taką konstrukcję - jeśli mężem stanu jest kobieta, to co? mężyca? bo przecież chyba nie żona? i to jakoś tak absolutnie niezależnie od Twojej notki ostatnio i mnie napadło kilka takich co dziwniejszych skojarzeń językowych.
OdpowiedzUsuń:):):):) Może mężatka???? Mężyna? Mężyca?
UsuńA poważnie- zajrzałam, jak zawsze, do Netu i znalazłam cały artykuł na ten temat w nim to"
UsuńPozostaje wiele unieruchomionych i zastygłych formacji, na które współczesny język polski jest zamknięty. Zwracają na nie uwagę autorzy pracy Traktat o rzeczach codzien-
nych. Sex & gender (Wiktorska-Święcicka, T. J. Sysło 2009: 16):
Sekretarz Miasta – Pani Sekretarz
Mąż Stanu – Pani Mąż Stanu?
Mąż Zaufania – Żona zaufania?
Czy kobietę o wybitnych umiejętnościach politycznych i dyplomatycznych,
zasłużoną dla państwa nazwiemy Mężem Stanu, Panią Mężem Stanu czy może
Żoną Stanu? Niedorzeczność tych formacji i niemożność zastąpienia ich żadną
inną bardzo dobitnie obrazują złożoność problematyki. Polszczyzna nigdy
nie wypracowała jednolitych reguł feminatywizacji, (...)"
https://repozytorium.uwb.edu.pl/jspui/bitstream/11320/9769/1/M_Wieremiejewicz_Jezykowy_aspekt_feminizacji_niektorych_zawodow.pdf
Z sekretarzem kobietą nie mam problemu, jest słowo sekretarka i po prostu bedzie miało dwa znaczenia.
UsuńMąż stanu wg. Słownika PWN to wybitny polityk lub dyplomata, ja bym więc nie szła w stronę żony, bo nie o tych stosunkach tu mowa, ale po prostu mówiła dyplomatką lub polityczka, może być z dodatkiem wybitna😊
Wszystkie słowa" nieosłuchane" są dziwne😀
Ta żona to tak prześmiewczo, oj byłby problem w rozróżnianiu "żon" :)
UsuńAle sekretarz stanu to nie sekretarz w biurze. Wydaje mi się, że sekretarka stanu dziwnie zabrzmi: " Pan ambasador pozwoli, to nasza pani sekretarka stanu". Ambasador zdziwi się, ze sekretarka w tym miejscu się znajduje. No nie. I Polacy jak to usłyszą, tak samo skojarzą, bo sekretarka mocno zakorzeniła się w biurze.
Dyplomatka z kolei kojarzy mi się z teczką męską- dyplomatką:):):):) "Proszę spojrzeć panie ambasadorze, tam idzie polski dyplomata z dyplomatkami (kobietą u boku i teczką w dłoniach).
Już mi wesoło:):):) Nie ma co, nasz język jest cudny:):):)
No jest😀 ale popatrz, z pilota już się nikt nie śmieje, chociaż jest też do telewizora. To też chyba kwestia osłuchania.
Usuńw komunikacji miejskiej od pewnego czasu pojawiają się hasełka dotyczące promowania używania żeńskich form. z komentarzy tu znalezionych wynika, że jest to naprawdę ważna kwestia dla kobiet.
Usuńa z przymrużeniem oka rzecz traktując - kierowca, to forma żeńska, której męską formą byłby kierowiec, albo kierownik. bo chyba nie kierek...
Pilot- pilotka (czapka), kierowca- kierownica (przedmiot) itp. Może dla wielu kobiet feminatywy są ważne, ja raczej stawiam na takie, które nie wydają się dziwne w pierwszym zetknięciu się z nimi. No i może to będzie kwestią przyzwyczajenia- przyjęcie się feminatywów, do tej pory rzadko funkcjonujących na co dzień.
UsuńJeszcze dodam, że u nas, w kraju patriarchalnym i z silną pozycją mężczyzn, feminatywy są wszędzie jako końcówka ka lub kinja😊
UsuńPodaj przykłady, ciekawa jestem:)
UsuńDoktorka, policajka, arhitektkinja, portparolka( rzecznik prasowy), prezidentkinja😃
UsuńAleż ślicznie brzmią. Tak to mi się podoba, takie "śpiewne" końcówki.:):):)
UsuńMnie najbardziej fascynuje powszechne używanie nazw więzów rodzinnych. W Polsce owszem, szwagra każdy zna i teściów, tutaj się starannie rozróżnia teścia i teściową oraz świekra i świekrę( tašt, tašta, svekar, svekrva) ale paszenoga poza Bośnia dawno nie spotkalam😀 i oczywiście wuj, wujenka, stryj, stryjenka , ciocia i ciotek( tetka i tetak)- zależnie czy od ojca czy od matki i czy brat czy siostra. Początkowo się strasznie plątałam😊
UsuńSą rejony w Polsce, gdzie też tak się rozgranicza. Ja nie jestem przyzwyczajona do takich niuansów. Jaskół mówi jeszcze o swatach- kompletny dla mnie odlot.
UsuńTetka i tetak- kapitalne:):):)
skoro "kierowca", to idąc po tej linii raczej "kierbaran"?... i w sumie to działa, nieraz się słyszy na ulicach "jak jedziesz baranie?!"...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Piter- feminatywy, a nie neologizmy "obgadujemy":):):):)
Usuńmnie to wygląda na maskulinatyw... ale okay, może coś prostszego: niania... przeważnie nianie są płci żeńskiej, ale nie zawsze i niekoniecznie... i co teraz?... niań?... nianiek?...
UsuńNo tak, ale ataki na feministki powstały wtedy, kiedy upomniały się o feminatywy, a nie widzę tego w przypadku maskulinatywów. Podoba mi się nianiek, nawet bardzo:):)
UsuńI jak zawsze- kobiety generalnie potrafią walczyć o swoje, mężczyźni to olewają. Może i lepiej, bo te ciągłe wojny już np. mnie nużą.
Te feminatywy niby takie pierdoły, ale zaczyna się od walki o pierdoły, a potem idzie ta walka o coraz ważniejsze rzeczy.
Dla mnie kobieco brzmią: sędzia, kierowca, geodeta, pediatra, logopeda - z całą resztą zawodów o końcówkach -ca, -eta, -tra oraz -eda. Niesłuszne to głęboko, wszak w tych zawodach pracują mężczyźni!!!! Proponuję zmężczyć, przecież to krzywdzące☺️
OdpowiedzUsuńCzyli geodet i logoped?:):):) Naprawdę mamy bardzo dziwny i bogaty język, i często trudno doszukać się w nim logiki, tak na pierwszy rzut oka, bo językoznawcy mają wytłumaczenie na dziwactwo i genezę poszczególnych wyrazów. Wskażą ci taki rdzeń lub podstawę słowotwórczą że spasuje, choć nie przyszło by do głowy, ze od nich powstał wyraz.
UsuńDobrze, że odchodzi w przeszłość zwracanie się do pielęgniarek per siostro. Mój kolega, pielęgniarz, domagał się kiedyś żartobliwie mówienia do niego bracie, na co szpitalny zakonnik zaprotestowal, że to on jest bratem😀
UsuńA jak się teraz zwraca do pielęgniarki? Pani pielęgniarko? Obawiam się, że szpitalny zdechlak nie będzie miał siły zawołać "pani pielęgniarko!!!!".
UsuńA do zakonnicy jak? Też nie można "siostro"? Tak naprawdę siostra to moja bliska krewna, to dlaczego i zakonnica, i pielęgniarka miałyby być "siostrami", jak nie są?
Bo one siostry miłosierdzia i ewentualnie zdrowia, a nie nasze. 🤗
UsuńAno, miłosierdzia, którego czasem w nich brakowało.
UsuńProszę pani teraz się zwraca😊
Usuń