„Tygodnik Powszechny”, a w nim:
„Przypadek to słowo-klucz do rozumienia Konkursu Chopinowskiego. Jurorzy bywają zdumieni wynikami swoich ocen i obrad tak samo, jak publiczność.
Wczoraj krótko przed północą liczbę 84 pianistów biorących udział w Konkursie Chopinowskim okrojono do 40. Lista jest zaskakująca, bo wśród wyłonionych do kolejnego etapu pianistów i pianistek zabrakło postaci, które nie tylko przypadły do gustu słuchaczom – zarówno w sali, jak i przed głośnikami – ale na podstawie swych dokonań były wręcz typowane do finału.
Mam tu na myśli przede wszystkim dwukrotnego zwycięzcę Ogólnopolskiego Konkursu Chopinowskiego, Mateusza Dubiela. Wydaje się niepojęte, że można było przeoczyć jednego z najpiękniejszych na Konkursie Nokturnów Es-dur op. 55 nr 2, podobnie Balladę As-dur.
Więcej
https://www.tygodnikpowszechny.pl/zaskakujace-wyniki-i...
Czytam opinie, komentarze, artykuły i oddycham z ulgą, bo ja się, pewnie według niektórych, wymądrzam na temat pianistów i ich gry, a guzik wiem. No i okazuje się, że nie jest to tylko moje wymądrzanie się, bo jednak moje osłuchanie i jakaś znajomość gry na fortepianie oraz muzyki Chopina, przyniosło bardzo podobne spostrzeżenia do tych, jakie wyrażali dziennikarze muzyczni oraz osoby, które są krytykami muzycznymi oraz znawcami i konkursu, i muzyki Chopina.
Niestety, mój główny faworyt, Mateusz Dubiel, a jak się okazało faworyt także dziennikarzy muzycznych z programu II PR, odpadł. Odpadli też inni moi faworyci, a w grupie pianistów, którzy przeszli do II etapu znalazło się tylko 4 Polaków oraz mnóstwo Azjatów.
Wysłuchałam, w II programie PR, relację dziennikarzy, którzy nie kryli rozczarowania w związku z decyzjami konkursowego jury. Stwierdzili oni, że nawet sam przewodniczący Jury, Garrick Ohlsson, był bardzo powściągliwy podczas ogłaszania werdyktu i można było domyślić się, z jego wypowiedzi, że nie takiego wyniku się spodziewał.
Ja się aż tak na niuansach konkursowych wymogów nie znam i moje typowania opieram tylko na osłuchaniu, jednak byłam zaskoczona, że nie tylko ja mam mieszane uczucia, jeżeli chodzi o werdykt Jury.
Śledzę na FB stronę, dotyczącą XIX Konkursu Chopinowskiego i tam również są dosyć sceptyczne wypowiedzi na ten temat,
Jakub Poroskień pisze tak:
„Otóż zgodnie ze statystykami, raczej nie ma wśród utworów typowych "pewniaków", ani jakichś niezwykłych "pułapek" z dwoma bardzo ciekawymi wyjątkami!
Otóż, jak się
okazuje, spośród 9-ciu uczestników, którzy zagrali w swoim
programie Balladę g-moll op. 23, tylko jednej udało się zadowolić
Jury! - Chince Yanyan Bao. Ponadto, Ballada G-moll, mimo swojej
popularności w kulturze i legendarnego epizodu w scenie z "Pianisty"
Polańskiego, była najrzadziej wykonywaną kompozycją w pierwszej
grupie utworów.
Z kolei utworem, którego
wykonanie szczególnie często przypadało Jury do gustu, była
Fantazja f-moll op. 49, gdzie wśród 13 uczestników aż 11 dostało
się do drugiego etapu! Warto dodać, że tym gronie znajduje się aż
3 Polaków - Piotr Pawlak, Piotr Alexewicz i Yehuda Prokopowicz.
Jak to wyglądało w utworach z innych grup?
W grupie etiud
najczęściej były wykonywane Etiudy h-moll i a-moll op. 25, jednak
większości pianistów decydujących się na zawarcie ich w
programie nie udało się awansować. Tu zdaniem jury bardziej
popisali się uczestnicy stawiający na pozostałe etiudy.
Z kolei w trzeciej
grupie utworów z Nokturnami i trzema Etiudami największą
popularnością cieszyły się Nokturn c-moll op. 48 nr 1 i Nokturn
H-dur op. 62 nr 1, jednak to wykonanie tego drugiego częściej
pozwalało pianistom uzyskać awans. Do tego żaden z uczestników
nie zdecydował się na wykonanie Etiudy es-moll op. 10 nr 6.
Pozostałe utwory były grane ledwie po kilka razy, więc trudno tu
mówić o jakichś trendach.
Podsumowując, poza szaloną dysproporcją wśród awansów wykonawców Ballady g-moll i Fantazji f-moll i niewielkim odchyleniem przy dwóch Nokturnach, raczej trudno mówić o utworach "pewniakach", jak starają się czasem sugerować niektórzy komentatorzy. Jednak wnioski pozostawiam Państwu i serdecznie zapraszam do dyskusji!”
G. Ohlsson o konkursie: „Myślę, że jednym z elementów składających się na sukces Konkursu Chopinowskiego jest jego monotematyczność. Ktoś powie: tak, ale to tylko Chopin – lecz by dobrze grać Chopina, mówiąc ogólnie, musisz być ekstremalnie dobry technicznie. Chopin jest bardzo, bardzo trudny. Pokazuje wszystko, wszystko słychać. To znaczy, że nie chodzi wyłącznie o grę głośną i szybką.
Musisz mieć wyrafinowanie w dotyku klawiatury, balans, panować nad brzmieniem. Musisz mieć fundamentalnie piękne wyczucie brzmienia – to potrzebne w przypadku większości wielkiej muzyki, ale u Chopina tak bardzo, że jeśli tego braknie – sprawa jest przegrana.
Musisz mieć dobre czucie polifonii, przejrzystości, znakomitą kontrolę nad pedałem, pewne wyczucie śpiewu. Gdy masz te wszystkie cechy, jesteś przypuszczalnie całkiem dobrym muzykiem i całkiem dobrym pianistą.”
Tak to ma wyglądać w teorii, natomiast praktyka wykazała zupełnie coś innego. Wynik jest bardziej matematyczny niż zgodny z tymi założeniami.
Myślałam, że jury zbiera się i ostro dyskutuje na temat gry pianistów. Nic podobnego nie ma miejsca. W jednym z wywiadów z polską pianistką, która zasiada w jury wynika, że żaden z jurorów nie ma ochoty na dyskusje. Podaje swoje wyniki i już.
I znów cytat ze strony konkursowej na FB:
„"Przypadek?" Jedną z taktyk w konkursach jest przyznawanie konkurencji bardzo niskich ocen, aby „swojemu” kandydatowi ułatwić drogę. Skuteczne – choć z etyką, sprawiedliwością i obiektywizmem ma to niewiele wspólnego. Podobny mechanizm widać na Eurowizji: nawet ci, którzy śpiewają nieczysto, dostają dużo punktów, bo… nie zagrażają „naszemu”.
Ciekaw jestem, czy zostaną ujawnione szczegółowe wyniki głosowania po 1. etapie Konkursu Chopinowskiego. Szczególnie interesuje mnie, jak oceniano Mateusza Dubiela”.
No proszę, kolejna osoba, która stawiała na Dubiela. Ale nie stawiałabym sprawy ubijania konkurentów tak ostro. To jednak nie poziom Eurowizji, trochę autor wpisu przesadził.
I jeszcze jeden wpis z FB, który mnie rozbawił. To Tak w kontekście muzycznego żargonu, jakim posługują się dziennikarze i krytycy muzyczni:
„Poziom konkursu Chopinowskiego w tym roku wysoki podobnie jak poziom Ekstraklasy i Pierwszej Ligi a komentujący w studiu coraz bardziej przypominają tych komentujących mecze.
Nie ma Jacka Gmocha z rysowaniem taktyk ale jest żargon jak komentatorów sportowych.
Gdy Prof. Magdalena Lisak mówiła o walcach użytkowych mnie przed oczami stanęła budowa Ronda Barei przed moim oknem.
Usłyszałem tez o etiudach wyczynowych.
Poznałem takie terminy jak:
Fizjologia palca
Granie reaktywnie
Pedalizacja
A nawet wariacyjna pedalizacja
Ambitus dynamiczny
Zawodnicy musieli przewalczyc poranek a jeden z nich wykonał legato w sposób fizjologiczny.
- Ale dostał owację, ja cię! – skomentował brawa dla kolegi udzielający w kuluarach wywiadu uczestnik. A ja proszę o owację dla komentujących. Bez nich konkurs byłby jak mecze bez lapsusów Szpakowskiego i Borka.
Konkurs ma też swoje gadżety. Wymyślne kreacje, bardziej casualowe niż wieczorowe z dopasowanymi do klawiatur nie przeszkadzającymi mankietami, chustki do wycierania potu i klawiatur. Czemu klawiatur nie czyści obsługa? Czemu chustka z czoła ląduje na klawiszach przesyłając bakterie? Odjeżdżające taborety i przesuwane fortepiany przez panów we frakach zamiast kombinezonach roboczych na których można było umieścic logo sponsora.
Konkurs w sposób udany się monetyzuje. Jest w TV reklama Lexusa z uczestnikami konkursu. Ale nie ma audiotele, nie ma informacji o fortepianach na stronie WWW, a za nimi też mogła pójść reklama.
Nie ma VAR jak w Piłce Nożnej a ponoc jury uczestników nie widzi z balkonu. Ale może żaden fortepian nie będzie na spalonym jak wzmacniacze Deep Purple podczas California Jam w 1974 r, które podpalił Ritchie Blackmore.”
No cóż, dzisiaj zaczynają się przesłuchania w II etapie konkursu. Nadal kibicuję Polakom, ale może znajdzie się inny pianista, którego wytypuję do finału.
Wszystkie obrazy z Internetu.
PS Za Wikipedią: "Ambitus – (z łac. obwód, obręb) to szerokość, rozpiętość interwałów między najwyższym a najniższym dźwiękiem danej melodii"




Nie wypowiem się na ten temat. Osobiście nie jestem miłośniczką takich konkursów, bo zawsze mam wrażenie, że nie wszystko jest tu sterylnie uczciwe. Może akurat w tym konkursie jest to mniej widoczne, ale na konkursie Eurowizji nie jeden raz się zastanawiałam dlaczego akurat ta piosenka wygrała, a nie ta ,która nagle zleciała na 4 miejsce. A tak zupełnie na marginesie - nienawidzę wszelakich konkursów- nigdy z nikim nie chciałam konkurować w czymś, ścigać się, wygrywać. No mam taki feler - brak mi ducha rywalizacji.
OdpowiedzUsuńTen konkurs jest wpisany w dorobek kultury polskie i pewnie będzie jeszcze sporo jego edycji. Myślę, że akurat konkursy muzyczne, plastyczne, architektoniczne i inne mają sens, bo propagują jakąś dziedzinę. Ludzie lubią brać udział w konkursach, bo to podnosi ich prtestiż, czasem są naprawdę wysokie nagrody i często wpisuje się dany konkurs do dorobku danego człowieka.
UsuńDo tegorocznego konkursu zgłosiło się 645 chętnych pianistów. Na stronie Instytutu jest regulamin konkursu. Chętni wiedzą, z czym będą się zmagać.
Konkursu Eurowizji nie oglądam ( w tym roku tylko Steczkowską chciałam zobaczyć). Nie przepadam z gatunkiem muzyki, jaki tam prezentują piosenkarze.
W szkole unikałam konkursów- jedyne pole moich zmagań to sport i naprawdę lubiłam
biegać, ale momentu wejścia w bloki nienawidziłam.
Wracając do konkursu, w II etapie pianiści wykonują mini recitale, a których muszą się znaleźć określone utwory. Przeważnie wykonują mnóstwo preludiów ( przeważnie około 10) i do inne utwory.
Wysłuchałam Polaka i Chinki, a potem zaczęło mi się tymi preludiami "odbijać". Kto to wymyślił?
Jedyne, co mi z tych w większości nie oglądanych, konkursow zapadło w pamięć to Ivo Pogorelić i afera wokół niego w latach 80. To były emocje! Ivo koncertuje do dzisiaj, ma olbrzymie grono wielbicieli( notabene jest łysy, gdzie ta Beethovenowska czupryna?)
OdpowiedzUsuńNiedawno rozmawialiśmy z Jakółem właśnie o Ivo. To znaczy ja mu mówiłam, bo on to siedzie szczegółowo w sporcie, a ja w muzyce. No i przesłuchałam sobie gry Ivo podczas konkursu chopinowskiego. W sumie to ja się Jury nie dziwię- on naprawdę przekroczył granice tego, co chopinowskie. Ale przyznaję, pianistą jest świetnym i niektóre jego interpretacje Chopina bardzo mi się podobają.
UsuńJa go pamiętam z tamtego konkursu, bo na ile się dało, to oglądałam konkurs w telewizji, ale w tamtych czasach to były tylko fragmenty. Pamiętam też aferę z nim związaną, dlatego nazwisko tak mi się wbiło do głowy. Martha Argerich, na znak protestu, wyszła z Jury. To był niesamowity skandal.
Ale myślę, że i z tego konkursu Ivo by wyleciał. System punktacji jest okrutny dla takich indywidualistów. Interpretacja własna tak, ale do pewnego momentu, a potem musi być tak, jak zasady muzyki chopinowskiej wskazują. Dlatego tylu fajnych pianistów, ku zdziwieniu wielu, odpadło po I etapie.