Dwa ostatnie dni były nadzwyczajne. W
sobotę, przed południem, wielka
niespodzianka- nieoczekiwanie pojawiła się „Francja”. Po południu całą czeredą
pojechaliśmy do Brennej. Tam-
mistrzostwa drwali. Pooglądaliśmy, pospacerowaliśmy nad Brennicą i wróciliśmy do
domu na nocne rodzinne pogaduchy. Wczoraj,
już tylko we dwoje z Jaskółem, poszliśmy na długi spacer. Przedeptaliśmy ponad 6 kilometrów . Bardzo
lubię te spacery. Zawsze mamy coś do przedyskutowania, zawsze się uśmiejemy z
czegoś. Wspólnie cieszymy się widokami, zielskiem, czy strumykiem. Robimy
zdjęcia i komentujemy je. Takie spacery przenoszą mnie w zupełnie inny wymiar.
Świat robi się nagle bardzo przestrzenny, a problemy takie malutkie, nieważne.
Polne kwiaty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz