wtorek, 10 marca 2020

I co dalej?


Już sama nie wiem, jak to wszystko zebrać do kupy. Wirus z koroną dokładnie zamieszał w społeczeństwie. Rząd odwołuje, Episkopat nawołuje, szkoły zamykane, odkażane, a w przychodniach ponoć pustki. Ale nic to, jak nie złapiesz w przychodni, to w aptece jest szansa „na koronę”. W sklepach, u nas, na razie, towar jest, ale w miejskim markecie, mówił Jaskół, który wybrał się po puszki z jedzonkiem dla Bezy, szał ciał i papieru toaletowego. Pełne wózki, wyładowane wszystkim, co potrzebne dla przetrwania niemal III światowej. Ja tam się nie śmieję, bo kto pamięta czasy kartkowe, to wie, że najbardziej brakowało właśnie papieru toaletowego. Akurat zużycia tegoż nie przewidzisz, a wydzielać w XXI wieku wręcz nie wypada. Toteż kupuje się skolko ugodno, bo i tak dziury nie wyleży, a pewność, że nie zabraknie, koi serca wielu. Panowie kończą remont klatki schodowej. Ekipa super, ale młody malarz coś kaszle, na co Młody domowy ostro protestuje i domaga się, by ostatnie malowanie przełożyć na później, jak się kaszlący wyleczy. Na jakie później tego nikt nie wie, bo przecież nie przewidzisz, jak to dalej z tym koronowanym może być. Ja, niewzruszona, na te protesty nie reaguję, bo nie będę wiecznie w rozgrzebanej sieni potykać się o wystającą, przesuniętą szafkę z butami. Jutro 3 godziny malowania i po sprawie. Więcej remontów na ten rok nie przewiduję. A nie…nie ciesz się pieseczku, zapomniałam, że muszę pomalować stolarkę, kredens, nakleić dwie tapety i wymalować wnękę przed wejściem do domu. I tak się robota „koci”.