Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję autora i/lub źródło), stanowią więc moją własność. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez podania adresu tego bloga. (Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)
poniedziałek, 18 grudnia 2023
Birdflix
Jestem teraz zalatana, jak te ptaszki w poszukiwaniu żarełka- nie mam czasu pisać tekstów w postach.
Jeśli ktoś ma ochotę pooglądać sobie ptaszory, wklejam 4 odcinkowy serial pt. "Pan tu nie siedział".
Cieszę się, że widowisko się podobało:):)Amatorszczyzna, ale chyba i to nie szkodzi. I tak codziennie, niezmiennie, póki kule nie zostaną pożarte. Teraz jest ciepło i nie wieszam nowych. Muszą sobie same poszukać jedzonka.
To takie chwytanie chwili. Wczoraj miałam na wyciągnięcie ręki kowalika. Siedział na gałązce i wgapiał się we mnie. Naturalnie ja wgapiałam się w niego. Po chwili zorientował się, że chyba coś nie tak i trzeba wiać. Żałowałam, że nie mam aparatu, ale pewnie, gdybym się poruszyła, to i tak nie byłoby zdjęcia. I właśnie takie chwile staram się łapać.
tak się czasem przyłapuje kota a stole... większość opiekunów kotów nie toleruje, gdy ich pupil wskakuje na kuchenny stół... oczywiście oduczanie kota tego nie ma sensu, bo do kota nie dociera ten zakaz, ta zasada... kot się uczy tylko, żeby nie wskakiwać na stół w obecności opiekuna, ale gdy opiekun nie patrzy, nie ma go w pobliżu, to kot ma to gdzieś... a najzabawniej jest, gdy człowiek i kot się nagle równocześnie zakręcą: człowiek się zamyśli i zapomni, żeby zgonić kota ze stołu, a kot akurat też zapomni, żeby nie wskakiwać na stół przy człowieku... wtedy nagle tworzy się ta bezcenna chwila pustki, synchronicznego zawieszenia: kot patrzy na człowieka ze stołu, a człowiek na kota na stole i obie strony czują, że coś jest nie tak, ale przez ułamek sekundy NIE WIEDZĄ, co się dzieje, co z tą sytuacją teraz trzeba zrobić, LOL...
Dokładnie- moment zaskoczenia- to dosyć częste sytuacje życiowe. Ktoś nie powinien być w tym miejscu, nie powinien czegoś powiedzieć ( wypsło mu się), nie powinien czegoś zrobić. ZONK. Chwila zawieszenia i rusza akcja z odkręcaniem. Opisałeś sytuację z kotem na stole. Właśnie dlatego nie chce mieć kota w domu ( a mieliśmy trzy w leśniczówce i znam ich zagrywki). Nie lubię kotów powyżej poziomu podłogi. Nawet na fotelach. one nie mają umiaru w wylegiwaniu się w różnych miejscach. I weź tu potem siądź na fotelu, kiedy pan kot mówi :"A właśnie, że nie zejdę". A już na stole? Absolutnie NIE!
akurat dość karnym kotem jest maine coon, mówi się, że ta rasa ma trochę z psa i faktycznie jeden z naszych jest wdzięcznym polem do obserwacji, rozumie słowo "nie", na stół, ani nigdzie wysoko nie włazi, bo jest duży i ciężki, ale jest coś za coś: sporo je i trzeba go czesać, zwłaszcza jak w lecie wróci cały w nasionach traw i w rzepach, ale za to jest bardzo towarzyski i spokojny...
Teraz muszę się nieco przenosić, żeby mieć kontakt ze zwierzętami. W poprzednim miejscu zamieszkania za oknem miałem park i różne ptaki sobie śpiewały tam w ciągu roku. Całkiem miła sprawa.
Na razie na horyzoncie nic dla mnie nie ma jeśli o pracę chodzi.
Z tą pracą niedobrze, może jeszcze trzeba poczekać, a potem będzie już ta właściwa? Szkoda, że masz dalej do parku. Z drugiej strony spacery dobrze robią:)
Świetne😀
OdpowiedzUsuńPrzez szybę i bez ruchu, a i tak ręka chodziła. A ptaszory aktywne nadzwyczaj:)
UsuńAle tłumy na tej Twojej stołówce, I tańce radosne i wielkie żarcie.
OdpowiedzUsuńMnóstwo sikorek i wróbli. Kowalika też ustrzeliłam, ale on ma jakieś kaprysy i szybko zwiał.
Usuńale odjazd!... mówię o mixie widowiska ze słuchowiskiem, który mi dostarczyłaś... dziękować...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Cieszę się, że widowisko się podobało:):)Amatorszczyzna, ale chyba i to nie szkodzi.
UsuńI tak codziennie, niezmiennie, póki kule nie zostaną pożarte. Teraz jest ciepło i nie wieszam nowych. Muszą sobie same poszukać jedzonka.
na pewno nie szkodzi, bo nadmiar profesjonalizmu często skutkuje zgubieniem naturalności, co psuje bilans całościowy takiego spektaklu...
UsuńTo takie chwytanie chwili. Wczoraj miałam na wyciągnięcie ręki kowalika. Siedział na gałązce i wgapiał się we mnie. Naturalnie ja wgapiałam się w niego. Po chwili zorientował się, że chyba coś nie tak i trzeba wiać. Żałowałam, że nie mam aparatu, ale pewnie, gdybym się poruszyła, to i tak nie byłoby zdjęcia.
UsuńI właśnie takie chwile staram się łapać.
tak się czasem przyłapuje kota a stole... większość opiekunów kotów nie toleruje, gdy ich pupil wskakuje na kuchenny stół... oczywiście oduczanie kota tego nie ma sensu, bo do kota nie dociera ten zakaz, ta zasada... kot się uczy tylko, żeby nie wskakiwać na stół w obecności opiekuna, ale gdy opiekun nie patrzy, nie ma go w pobliżu, to kot ma to gdzieś... a najzabawniej jest, gdy człowiek i kot się nagle równocześnie zakręcą: człowiek się zamyśli i zapomni, żeby zgonić kota ze stołu, a kot akurat też zapomni, żeby nie wskakiwać na stół przy człowieku... wtedy nagle tworzy się ta bezcenna chwila pustki, synchronicznego zawieszenia: kot patrzy na człowieka ze stołu, a człowiek na kota na stole i obie strony czują, że coś jest nie tak, ale przez ułamek sekundy NIE WIEDZĄ, co się dzieje, co z tą sytuacją teraz trzeba zrobić, LOL...
UsuńDokładnie- moment zaskoczenia- to dosyć częste sytuacje życiowe. Ktoś nie powinien być w tym miejscu, nie powinien czegoś powiedzieć ( wypsło mu się), nie powinien czegoś zrobić. ZONK. Chwila zawieszenia i rusza akcja z odkręcaniem.
UsuńOpisałeś sytuację z kotem na stole. Właśnie dlatego nie chce mieć kota w domu ( a mieliśmy trzy w leśniczówce i znam ich zagrywki). Nie lubię kotów powyżej poziomu podłogi. Nawet na fotelach. one nie mają umiaru w wylegiwaniu się w różnych miejscach. I weź tu potem siądź na fotelu, kiedy pan kot mówi :"A właśnie, że nie zejdę". A już na stole? Absolutnie NIE!
akurat dość karnym kotem jest maine coon, mówi się, że ta rasa ma trochę z psa i faktycznie jeden z naszych jest wdzięcznym polem do obserwacji, rozumie słowo "nie", na stół, ani nigdzie wysoko nie włazi, bo jest duży i ciężki, ale jest coś za coś: sporo je i trzeba go czesać, zwłaszcza jak w lecie wróci cały w nasionach traw i w rzepach, ale za to jest bardzo towarzyski i spokojny...
UsuńTo są piękne koty:) Futro super, ale rzeczywiście, może stwarzać problem. Czyli macie kotopsa:):):) Kot z wyglądu, pies z charakteru:):):)
UsuńZ przyjemnością patrzy się na ptaszki. Przeurocze!
OdpowiedzUsuńTobie i Jaskółowi moc dobrych życzeń!🎇🎄
Dziękuję i wzajemnie. Nich Ci Święta będą szcześliwe.
UsuńMiewałam takie obrazki w ub. roku na moim balkonie, teraz cos poznikały te wszystkie ptaszory...
OdpowiedzUsuńjotka
Jest ciepło, szukają jedzenia gdzieś indziej- w parkach, w laskach, nad rzeką. Jak się zrobi zimno, albo ubogo w jedzenie (koniec zimy) to wrócą.
UsuńTeraz muszę się nieco przenosić, żeby mieć kontakt ze zwierzętami. W poprzednim miejscu zamieszkania za oknem miałem park i różne ptaki sobie śpiewały tam w ciągu roku. Całkiem miła sprawa.
OdpowiedzUsuńNa razie na horyzoncie nic dla mnie nie ma jeśli o pracę chodzi.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Z tą pracą niedobrze, może jeszcze trzeba poczekać, a potem będzie już ta właściwa?
UsuńSzkoda, że masz dalej do parku. Z drugiej strony spacery dobrze robią:)