W Czechach napadało śniegu. Straszne. Aż 20 cm i sparaliżowało połowę kraju. No horror! Śnieg mokry, ciężki, a w dodatku wieje tam porywisty wiatr. U nas w Brennej też spadł śnieg. Młoda wróciła z pracy i wyraziła ogromne zdziwienie, że poza granicami Brennej śniegu nie było. No cóż. Podobno to miejscowość górska i turystyczna. Trudno, żeby w grudniu w górach nie padał śnieg. Ostatnio mam mnóstwo powodów do zgryźliwości. Za chwile przerodzi się to u mnie w stan permanentny. No co?! Kupuję ajerkoniak, cena ta sama, co przed dwoma tygodniami. Pojemność butelki ta sama. ALE.... pani mówi: ""A wie pani, że ten ma mniej procent?" Hmmmmmmmmmm tak???? Pani na dowód pokazuje mi butelkę. Etykieta ta sama a z boku 22% zamiast 25%. Mniejszy procent= podniesienie ceny. Wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr!!!!!! Idziemy w Skoczowie na dworzec PKS sprawdzić, jakim autobusem jutro może młoda pojechać do pracy, bo do Cieszyna od nas i z Cieszyna do Brennej w Sylwestra do południa i po 16tej już żaden nie jedzie. W SYLWESTRA- NIE JEDZIE!!!! Zabij się pracowniku, zabij się turysto, ugryź się wczasowiczu i balowiczu- w Sylwestra do Brennej i z Brennej do Skoczowa (jedyna droga łącząca wieś ze światem) jadą tylko dwa autobusy!!!!! Bardziej wrrrrrrrrr!!!!!! Byliśmy kupić lampę do pokoju, bo stara się rozlatuje. Najbliżej Castorama- wybór ogromny, ceny- takie sobie, ale do strawienia. Już mniej więcej mamy sprecyzowane, co chcemy. Ma być w miarę jasna, klosze otwarte, bez jakiś duperelnych ozdób i ma mieć 5 żarówek. No i kosztować około 250 zeta ( +5 żarówek- dodatkowa stówa). Chodzimy z głowami zadartymi. Dużo ładnych lamp. Trudny wybór. W końcu decydujemy się na jedna . Pani podchodzi, ściąga z haka i tu pierwsze zaskoczenie- lampa ma mocowanie wymagające podwójnego wiercenia w suficie. U nas wszystkie wiszą na jednym haku wkręconym w sufit. Wiercić można, ale sufit nierówny i udarem trzeba go też potraktować. Patrzę na J. pytająco, nie lubię mnożyć trudności. Ładnych lamp jest jeszcze dużo. Decydujemy się, bierzemy i tu ZONG. pani nas skutecznie hamuje stwierdzeniem, że musi zobaczyć, czy takie lampy są. Z ekspozycji ABSOLUTNIE nie może sprzedać. No i wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr nie ma tej lampy "luzem". Wybraliśmy w końcu inną, ładną, do zawieszenia na haku bez wiercenia. I była na półce, i jest w domu, i zawiśnie...
I..... ukazała się w końcu książka z moim rozdziałem. Oblewamy teraz tym niżejprocentowym ajerkoniakiem, a ja czuję, jak powoli alkohol usypia zgryźliwca.
Piękne te drzewa bez liści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz