Od zachodu idą chmury. Będzie deszcz. Byle burzy
nie było. Nie cierpię burzy. Mam w sobie atawistyczny lęk przed piorunami i
grzmotami. I tu pojawiła się następna zaleta nowoczesnych okien- mocno tłumią
odgłosy burzy. Słychać tylko taki turkot i nic więcej. Po ostatnich ulewach, na początku maja,
podtopiło nam trochę piwnicę. Niestety, jeszcze dużo powierzchni musimy
uszczelnić, żeby wody nie wyciskało na posadzkę. Woda już zeszła, ale jest
wilgoć niesamowita i trzeba dużo wietrzyć, żeby wysuszyć pomieszczenia.
Zieleń oszalała. Wszystko kwitnie na akord. Kwiaty
pojawiają się na parę dni i więdną, jakby rośliny chciały dogonić stracony
czas. Istnieje obawa, że nie będzie owoców, bo pszczoły nie nadążały zapylić
kwiatów, zwłaszcza, że padało przez parę dni. Czereśnia, brzoskwinie, śliwy
kwitły ”w deszczu”.
Od dwóch tygodni w gnieździe, w załamaniu rynny,
drą się młode kosy. Kosica buszuje w ogrodzie na grządkach i co parę minut z
dżdżownicą w dziobie leci nakarmić głodomory. Natomiast pan kos wieczorami
siada na kalenicy i daje taki koncert, że dech zapiera.
Rude się uaktywniły. Codziennie o 7 rano ganiają po
brzozach, akcjach i świerkach. Dzisiaj jeden taki ciemny rudas „kicał” sobie po
ogrodzie niedaleko mnie i w ogóle nie reagował na moje ruchy. Szkoda, że
aparatu nie miałam pod ręką. Niedawno Beza pogoniła jednego na świerk. Dostała
ochrzan i po futrze. Rudas się psem nie przejął, ofukał go trochę, wlazł na sam
czubek świerka, gdzie przeczekał psie zapędy myśliwskie.
Pilnujemy, żeby szczeniak nie gonił wiewiórek i
ptaków. Chyba dociera coś do tej puchatej łepetyny, bo zaczyna reagować na
nasze „nie rusz” oraz „nie wolno gonić ptaków”. Siada i nie rusza się. Rośnie w
ogromnym tempie. Jest wesołym szczęśliwym psem, skorym do zabawy i pieszczot.
No i do brojenia, niestety, też.
Pilnuję swojego łóżeczka, które wywlokłam do wietrzenia
Na skrzydłach burzyKosica w akcji
Lubię takie podświetlone młode liście
Majowe i bardzo pachnące
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz