Słońce… słońce codziennie.. zimowe, ledwo grzejące,
ale jednak świeci. Nie ma śniegu, nie ma deszczu, brak ciężkich, nabrzmiałych
wilgocią chmur. Rankami lekki mrozik. W zacienionych miejscach ogrodu szron leży cały dzień. Śliczny grudzień. Beza
całymi dniami przesiaduje przed domem. Czasem pójdzie sprawdzić, czy w reszcie
ogrodu wszystko w porządku i wraca pilnować obejścia. Dorasta nam szczeniara.
Głos jej troszkę zgrubiał. Moja siostra twierdzi, że to po tej operacji, a nam
się wydaje, że po prostu pieska dorośleje. Miałam wiele psów, ale taki
charakterniak zdarza mi się pierwszy raz. Jak coś zbroi, nie można jej skarcić
trzepnięciem po futrze. Od razu się obraża, potem ucieka i w ogóle nie ma
„rozmowy”. Wszystko łagodnie, czasem podstępem. Inteligentna i lekko złośliwa,
potrafi się „zemścić’ w krótkim czasie za skarcenie. Tak było z butami Jaskóła.
Schowane w półce, do której dotychczas nosa nie wścibiała, bo ma moje stare
tenisówki do obrabiania i tylko na nich się do teraz skupiała, zdawałoby się
były bezpieczne. Do czasu. Niedawno Jaskół zbeształ ją ostro za jakiś wybryk.
Chyba dał jej po futrze. Nie mocno, bo nie uważamy za wskazane bić psiaka. Tak,
żeby poczuła, że źle czyni. Potulnie weszła do domu. Po jakimś czasie
przychodzi Jaskół do sklepu mocno zdegustowany. Spośród kilku par butów, w tym
moich, wyciągnęła jego całkiem nowe adidasy i pogryzła wkładki na strzępy.
Butów nie ruszyła. Taka malutka zemsta za trzepanko. Poza tymi wkładkami, inne
buty pozostały nietknięte.
Pytamy naszego znajomego kuriera, który ma hodowlę border
collie, rasy zbliżonej do szetlanda, tak samo niezależnej, samowolnej nadzwyczaj
inteligentnej i bardzo energicznej (z psim ADHD prawie), co zrobić, żeby pies
nie skakał na nas i robiła to, co od
niej wymagamy. Od szczeniaka pilnowaliśmy tego, żeby dobrze wykonywała
polecenia. Wszystko zgodnie ze wskazówkami. I ona jest w miarę ułożona,
czyściocha, większość poleceń wykonuje
bez zarzutu. Ale jak coś w nią wstąpi, to nie potrafimy sobie dać z nią rady.
No i poradził nam, żeby jakoś kanalizować tę energię, uprzedzać jej zamiary i
ukierunkowywać zachowania. Nic w złości, wszystko z sercem oraz po dobroci. Te
psy są bardzo wrażliwe i nerwowo reagują na krzyk, złość, zdenerwowanie. W
takich sytuacjach wpadają w coś w rodzaju amoku- skaczą na człowieka, kręcą się
dookoła siebie, wiją wokół nóg, są zdezorientowane. A im bardziej się je
próbuje wyciszyć, tym bardziej są one „wygłupione” i nie reagują na polecenia. Już
wiemy, że kiedy Beza chce nas zbyt radośnie powitać skacząc i brudząc nam
ubrania, należy szybciutko wyjąć z kieszeni „cukiereczka’ psiego i na to
zwrócić jej uwagę, lub szybko wziąć zabawkę i chociaż chwilę pobawić się z nią.
Wychodząc do ogrodu wydaję polecenie ”szukaj patyczka’, co pozwala mi ochronić
się przed jej dzikimi radosnymi skokami. Kiedy czuję, że za chwilę będzie mnie
traktować jak owcę i próbować „zaganiać”, gryząc po kostkach i łydkach (takie
ma atawistyczne zachowania, dyktowane rasą), wyciągam cukierka (psi przysmak)
lub szybko podaję jej gałązkę do gryzienia. Ona jest przekochanym psem, ale nie
potrafi zapanować na swoim charakterem, genami i bóg wie czym jeszcze. Ciągle
się jej uczymy i musimy się przyzwyczaić do myśli- to nigdy nie będzie piesek
typu „pluszowa przytulanka”.
A tak w ogóle, to post miał być o czymś innym,
chyba, a o Bezce mi się napisało.
I w dodatku na początku jest o słońcu, a będą
zdjęcia księżyca, który ostatnio jest w obłędnej pełni.
Przedwczoraj- późny wieczórZachód księżyca. Przedwczoraj- 6,30 rano, po zachodniej stronie ogrodu.
Zachód księżyca. Wczoraj- 7 rano.
Bezka jeszcze w kubraczku patrzy na to, co poniżej
W akcji z bambetlem
No spróbuj mi teraz bambetla odebrać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz