Jak sobie nie zafundujesz atrakcji, to los ci to i
tak zaraz nadrobi. Moje auteczko jest od tygodnia u mechanika. Najpierw miał
być zrobiony przegub, wyregulowane zawory i hamulce. Dwa dni roboty i do domu. Podczas
jazdy próbnej, po tej części remontu, mechanik stwierdził, że coś w silniku nie
gra. Auteczko zostało kolejne parę dni w warsztacie. Wczoraj zadzwonił, że można po nie
przyjechać. Dla nas to cała wyprawa. Po zamknięciu sklepu władowaliśmy Bezę w
szelki, przypięliśmy krótko na tylnym siedzeniu Kangura. Ja miałam jechać z
nimi, a potem osobno wrócić moim autem. Spieszyliśmy się, ponieważ Jaskół
musiał zdążyć przed 19. z rzeczami, które przygotowałam na zbiórkę do
schroniska dla zwierząt w Cieszynie. To taki coroczny kiermasz- zbiórka rzeczy
używanych. Można sobie na nim coś kupić i zostawić coś do sprzedania, a
pieniążki idą na schronisko. Można również zostawić rzeczy używane, karmę, koce
itp. Wyjechaliśmy po 17tej. Mechanik ma warsztat w sąsiedniej wsi, ale trzeba
pokonać około 10 kilometrów, w tym skrzyżowanie ze światłami. Tu się
przecinają: droga lokalna (nasza) z drogą szybkiego ruchu Katowice- Wisła.
Przed skrzyżowaniem jest zakręt przysłonięty wysokim płotem. Dojeżdżamy do
zakrętu.
-Patrz, jakiś bałwan jedzie na długich, taka
poświata nad parkanem jest- mówię do Jaskóła.- A nie, to ta cholerna lampa nad
przejściem ślepi w oczy- dodaję.
- Faktycznie ostra jest- stwierdza Jaskół.
- Mogliby coś z tym zrobić, bo nic nie widać-
jeszcze się szarpię, ponieważ świtało jest tak usytuowane, że świeci prosto w
oczy. To taki mocny halogen nad przejściem dla pieszych, ale jest pod złym
kątem. Przed nami podjeżdża do skrzyżowania samochód, my powoli za nim. Na chwilę
włącza się światło czerwone i nagle wszystko staje w ciemnościach.
-O kurde, awaria świateł- warczy Jaskół. Ciemno i tylko migają światła przejeżdżających
przed maską samochodów. Jeden za drugim, jeden za drugim. Osobówki, Tiry… od
Wisły i od Katowic. My chcemy przeciąć skrzyżowanie na wprost, ale szans
żadnych. Samochód przed nami włącza kierunkowskaz i powoli skręca w prawo.
- Jak to możliwe, przecież tu trzeba coś… a może
zadzwonić pod 112? Przecież policja powinna jakoś…- próbuję wściekła i
przerażona, bo ten pęd samochodów, ta ciemności, ta niemożność ruchu powodują,
że zaczynam się gubić. Widzę jak z naprzeciwka samochody też coś próbują robić.
Matko jedyna, zaraz coś tu się stanie złego. Żaden na drodze szybkiego ruchu
nie ma zamiaru zwolnić.
-Spokojnie, przecież w Strumieniu są światła. Coś
się zwolni- Jaskół jest opanowany, ale widzę z jakim, natężeniem wpatruje się w
oba ciągi samochodów. Jak z prawej robi się luka, to z lewej pełno. Do diabła.
- Może jednak zadzwonić- chyba się zafiksowałam. Ta
awaria świateł mnie przerosła.
Jaskół nic nie mówi, naciska gaz i lądujemy na
środku skrzyżowania, między pasami. Z prawej podjeżdża samochód. Chce skręcić w
drogę, którą przyjechaliśmy, ale czeka na zwolnienie pasa, którym ciągle szybko
jadą samochody. Daje nam osłonę i do pokonania zostaje już tylko jeden pas.
Luka, przejeżdżamy. Trwało to 15 minut, a dla mnie wieki. Coś ostatnio nerwy mi
szwankują.
- Tylko byś się ośmieszyła- odpowiada Jaskół na
moje pytanie.
- Jak się ośmieszyła. To chodzi o bezpieczeństwo.
Popatrz jak oni szaleją. Jeszcze jakiś wypadek będzie. Tu musi ktoś stanąć.
-Daj spokój. To nie ma sensu.
- Ja tędy nie wracam. Nie dam rady przejechać. Po
prostu boję się tych szaleńców.
- To skręcisz w prawo i potem wrócisz koło stacji
benzynowej. Zresztą ja pojadę przed tobą- planuje jaskół. A mnie na sama myśl o
tym skrzyżowaniu skóra cierpnie i żołądek się skręca ze zdenerwowania. Dojeżdżamy
na plac przed warsztatem. My z Bezą zostajemy w samochodzie, Jaskół idzie
załatwiać sprawy związane z moim. Beza szaleje, uspokajam ją, a po chwili słyszymy syrenę
straży pożarnej. Minuta- przerwa- minuta- przerwa. Do syreny dołącza syrena
wozu strażackiego. Hmmmm… pożar? Po chwili przychodzi Jaskół z informacją, że
mój samochód musi dostać nowy silnik, bo tego starego nie można „ustawić”. Ok.,
zatem wracamy.
- Może światła już będą działać?- mówię z nadzieją,
bo już nie mam sił na nowe emocje w związku z „przedzieraniem” się przez
nieoświetlone i w sumie nieprzejezdne dla podporządkowanej, skrzyżowanie.
Mijamy most na Wiśle i…. na skrzyżowaniu migoczą niebieskie światła, dużo tych
świateł, dojeżdżają nowe. Samochód przed nami wycofuje i wraca. Inne też to
robią…. O matko! Wypadek! I to chyba poważny. Widzę wóz straży pożarnej.
Jeden pas na pewno zablokowany. Robi mi się trochę słabo. Kurcze… kurcze…
kurcze…to mogło i nas spotkać.
- Drogi są dla ludzi myślących, nie dla idiotów-
odzywa się Jaskół, jakby czytał w moich myślach. – Przecież widzą, kiedy można
jechać. Ktoś był narwany- dodaje. Milczę.
Jaskół z uwagą patrzy na skrzyżowanie. Kombinuje,
czy ktoś kieruje ruchem. Wygląda na to, że na skrzyżowaniu wszystko nadal jest
na żywioł. Nie ryzykujemy. Zawracamy. Objeżdżamy wieś i wjeżdżamy na drogę
szybkiego ruchu, a potem skręcamy na równoległą do niej. Dojeżdżamy do tego
skrzyżowania w miejscu, gdzie czekaliśmy na przejazd. Jest nadal ciemno,
światła nie działają. Wypadek miał miejsce na pasie do Katowic. Patrzę na wóz
strażacki, karetki, policję i jakieś poharatane samochody. „Oby
tylko wszyscy żyli”- modlę się w duchu i odwracam głowę.
PS. Trochę przekombinowali z tym wyłączeniem sygnalizacji, bo ona padła około 17.30. Uffff... nie był śmiertelny. Babka chciała się "przedrzeć" przez drugi pas, skręcając w lewo. Nie miała szczęścia, nie zdążyła wjechać w podporządkowaną.
„Do poważnego wypadku doszło dziś (04.12.2013) na Wiślance w
Drogomyślu. Informację o zdarzeniu otrzymaliśmy na kontakt24.ox.pl.
W wypadku, do którego doszło na skrzyżowaniu
ulicy Głównej z ul. Katowicką brały udział trzy pojazdy. Prawdopodobną
przyczyną zdarzenia było nieustąpienie pierwszeństwa kierującej golfem, która
chciała skręcić w kierunku Chybia. W wyniku tego manewru zderzyła się z fiatem
bravo, a następnie oba pojazdy uderzyły w oczekującego na przejazd po drugiej
stronie skrzyżowania nissana navarrę.
Na skrzyżowaniu wyłączona była dziś sygnalizacja świetlna. Kierowcom fiata brawo oraz nissana nic się nie stało. Do szpitala została natomiast przewieziona nieprzytomna 21-latka która kierowała golfem. Na miejscu wypadku przez kilka godzin trwały utrudnienia w ruchu.”
Na skrzyżowaniu wyłączona była dziś sygnalizacja świetlna. Kierowcom fiata brawo oraz nissana nic się nie stało. Do szpitala została natomiast przewieziona nieprzytomna 21-latka która kierowała golfem. Na miejscu wypadku przez kilka godzin trwały utrudnienia w ruchu.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz