Miałam pisać, bo
się nazbierało. Miałam… ale trafiłam na to coś, na strasznie obrzydliwego obrzydliwca
No i
jak się nie podzielić z innymi, kiedy trafia się na taki surowy,
kapitalny kawałek dobrej muzy? Wkleiłam. Piję czerwone wino o
smaku czereśniowym i słucham… taki dekadencki klimat się zrobił.
Tylko te muszki… muszki owocówki, które koniecznie chcą wypić
toast na cześć fajnego bluesa, a ja nie chcę się z nimi dzielić
winem...biorę z pojemnika, stojącego na biurku, ołówek i tym
ołówkiem łowię w winie muszki… że co? Że wylać, bo te
muszki… „Panie, a ile taka mała mucha wypije?”:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz