Patrzę na postaci w białych,
„kosmicznych” kombinezonach, zmywające środkiem dezynfekującym ulice włoskiego
miasta i zastanawiam się nad tym, ile tego świństwa spływa w danej chwili do
wody- rzeki, kanału, morza. A takie płukania odbywają się w wielu miastach
Włoch i Europy. Albo te jednorazowe rękawiczki oraz chusteczki w niebywałych
ilościach teraz używane, lądują na wysypiskach czy może są utylizowane w
spalarniach? Gdzie się to podziewa? Ograniczamy używanie foliówek, a tu jeden
wirus całą robotę ekologiczną niweczy. Mimo to, musimy zabezpieczać się, a
jednym z takich sposobów są foliowe rękawice. Tego nie przeskoczymy, to jest
teraz konieczność.
Czytam, że maseczki nie
chronią. Może przed koronowanym nie chronią, ale cały świat je obecnie nosi.
Tylko u nas maseczki są passe. A przecież maseczka ma chronić, przede
wszystkim, przed innymi infekcjami, by nie zachorować i nie osłabić organizmu.
Ludzie chorują na różne choroby, które są przenoszone kropelkowo. Założysz
maseczkę i zabezpiecza ona nie tylko ciebie przed złapaniem choróbska, ale
i chroni innych, bo ty choróbska nie rozsiewasz.
Jednak tego już Polacy nie raczą zakonotować sobie w tych zarozumiałych
łepetynach. Nie chroni przed koronawirusem, to po co zakładać? Ano po to byś
nie zachorował tępaku i nie powiększył grona pacjentów w przychodniach oraz w
aptekach. Nie ma maseczek? Załóż na twarz chustkę, szalik lub „komin”. Każda
taka „izolacja” jest dobra. No i jak mimowolnie dotykasz twarzy, to te
„szmatki” chronią przed zarazkami z dłoni.
Czytam, że w niedzielę, w
Ustroniu ludzie urządzili sobie piknik. Otwarta gofrownia, gofry mają być na
wynos, ale jakimś cudem ustawione są przed nią stoliczki z krzesełkami. Miejsc
wolnych nie ma. Po południu sznur samochodów od Wisły w stronę Katowic. Po po niedzieli w górach, ludzie wracają do miast. Nie mam pojęcia, czy
spacerowali w odosobnieniu po szlakach, czy tłumnie siedzieli właśnie przy
takich „gofrowniach”. Wyciąg na
Czantorię jest czynny. Aby wsiąść na krzesełko, trzeba skorzystać z pomocy
obsługi, aby zejść- również, a potem jeszcze kilka metrów należy przejść poza
budynek stacji. A tam przecież inni ludzie jeszcze są, zanim wejdą na szlak.
Granice pozamykane, jednak mały
ruch się odbywa. Władze obu Cieszynów apelują, by ludzie nie chodzili „za mosty”, na drugą stronę. Każda stara się
chronić swoich obywateli. Ruch na drodze, obok nas, wyraźnie zmalał. Nie
słychać tirów, samochodów osobowych mniej. Samolotów na niebie również wyraźnie
mniej. Robi się cudownie cicho, tylko drozdy drą się jak opętane.
Coś fajnego na poprawę nastroju :)