poniedziałek, 16 marca 2020

Zabezpieczamy się, by bezpiecznie czuli się inni:)


Patrzę na postaci w białych, „kosmicznych” kombinezonach, zmywające środkiem dezynfekującym ulice włoskiego miasta i zastanawiam się nad tym, ile tego świństwa spływa w danej chwili do wody- rzeki, kanału, morza. A takie płukania odbywają się w wielu miastach Włoch i Europy. Albo te jednorazowe rękawiczki oraz chusteczki w niebywałych ilościach teraz używane, lądują na wysypiskach czy może są utylizowane w spalarniach? Gdzie się to podziewa? Ograniczamy używanie foliówek, a tu jeden wirus całą robotę ekologiczną niweczy. Mimo to, musimy zabezpieczać się, a jednym z takich sposobów są foliowe rękawice. Tego nie przeskoczymy, to jest teraz konieczność.
Czytam, że maseczki nie chronią. Może przed koronowanym nie chronią, ale cały świat je obecnie nosi. Tylko u nas maseczki są passe. A przecież maseczka ma chronić, przede wszystkim, przed innymi infekcjami, by nie zachorować i nie osłabić organizmu. Ludzie chorują na różne choroby, które są przenoszone kropelkowo. Założysz maseczkę i zabezpiecza ona nie tylko ciebie przed złapaniem choróbska, ale i  chroni innych, bo ty choróbska nie rozsiewasz. Jednak tego już Polacy nie raczą zakonotować sobie w tych zarozumiałych łepetynach. Nie chroni przed koronawirusem, to po co zakładać? Ano po to byś nie zachorował tępaku i nie powiększył grona pacjentów w przychodniach oraz w aptekach. Nie ma maseczek? Załóż na twarz chustkę, szalik lub „komin”. Każda taka „izolacja” jest dobra. No i jak mimowolnie dotykasz twarzy, to te „szmatki” chronią przed zarazkami z dłoni.
Czytam, że w niedzielę, w Ustroniu ludzie urządzili sobie piknik. Otwarta gofrownia, gofry mają być na wynos, ale jakimś cudem ustawione są przed nią stoliczki z krzesełkami. Miejsc wolnych nie ma. Po południu sznur samochodów od Wisły w stronę Katowic. Po po niedzieli w górach, ludzie wracają do miast. Nie mam pojęcia, czy spacerowali w odosobnieniu po szlakach, czy tłumnie siedzieli właśnie przy takich „gofrowniach”.  Wyciąg na Czantorię jest czynny. Aby wsiąść na krzesełko, trzeba skorzystać z pomocy obsługi, aby zejść- również, a potem jeszcze kilka metrów należy przejść poza budynek stacji. A tam przecież inni ludzie jeszcze są, zanim wejdą na szlak.
Granice pozamykane, jednak mały ruch się odbywa. Władze obu Cieszynów apelują, by ludzie nie chodzili  „za mosty”, na drugą stronę. Każda stara się chronić swoich obywateli. Ruch na drodze, obok nas, wyraźnie zmalał. Nie słychać tirów, samochodów osobowych mniej. Samolotów na niebie również wyraźnie mniej. Robi się cudownie cicho, tylko drozdy drą się jak opętane.
Coś fajnego na poprawę nastroju :)