niedziela, 10 stycznia 2021

I 10 dni stycznia przeleciało (W ukrytym blogu 9)

Styczeń leci jakoś niespecjalnie fajnie. W USA sprawa wtargnięcia zwolenników Trumpa do Kapitolu- jak przyglądam się tym ludziom, to mam wrażenie, że to głównie chamska dzicz popiera Trumpa. Co mi to przypomina? Ano naszych narodowców, którzy butnie demonstrują swoją siłę. Najbardziej wprawiło mnie w zakłopotanie i poczułam wielki dyskomfort, kiedy wśród amerykańskich flag, zobaczyłam flagi polskie. I to jakoś dziwnie pomalowane- niby w środku godło- to raczej bandera- jakieś bohomazy. To, że większość np. Czikagówka popiera PiS, już dawno wiedziałam. Mamy znajomego, mieszkającego w tym mieście, który demonstruje swoje narodowe sympatie do gwałcicieli polskiej Konstytucji. Na fejsie też widzę, jakie, mieszkający w USA, Polacy wypisują głupoty- antycovidowe, antyszczepionkowe, antybidenowe, a durne takie, że aż szczypie. Fakt, mają prawo do swoich przekonań, ale to, że niektórzy przyłączyli się do bandy, napadającej na Kapitol, to już nie jest tylko ich indywidualna sprawa. W ten sposób stworzyli następny obraz Polaka-ćwoka.

W kolejnych krajach Europy wprowadza się ostry Lockdown- idzie następna fala epidemii. I w obliczu tego faktu, dziwnymi wydają się deklaracje ludzi, że nie będą się szczepić. Ja też mam pewne obawy, ale mam nadzieję, że do czasu, kiedy dam się zaszczepić, opracują dobre procedury, a szczepionka będzie jeszcze bardziej bezpieczna. To nie szczepionka wywołuje we mnie niepokój, niepokój raczej szybko zmieniające się przepisy, obostrzenia wprowadzane przez Morawieckiego, a które to są dziwne, nielogiczne i zaprzeczające sobie.

Pogoda wpadła w zimowy stupor- przez kilka dni temperatura kręciła się między -1 a +2 stopnie Celsjusza i głównie było pochmurno, ale z chmurami dosyć wysoko. Od czasu do czasu błysło słońce. Ziemia w ogrodzie nasączona do granic wytrzymałości- chodziło się jak po mokrym dywaniku.

Dzisiaj rano lekki mrozik (-3stopnie) spowodował, że na spacer, po ogrodzie, szłam po twardym trawniku. Dobre zjawisko, bo woda pod powierzchnią nadal schodzi, ale nie jest grząsko. Dzień piękny, słoneczny, taki styczniowy, ale  bez śniegu.

 Karmię ptaki- jakoś nie są chętne do korzystania ze stołówki. Może dlatego, że w tym roku karmnik postawiłam z dala od domu, pod daglezjami i nie znalazły jeszcze do niego drogi? A może dlatego, że jest w miarę ciepło i same znajdują gdzie indziej pożywienie. Powiesiłam też cztery duże kule z ziarnami. Dwie z nich coś ukradło. Został tylko sznurek. Szukałam kul pod drzewami- nic nie znalazłam. Ciężkich kul wiewiórki nie porwały. Może kuna?

Następne zdjęcia z wyprawy nad jezioro w drugi dzień świąt BN.




 Jezioro Goczałkowickie jest objęte programem Natura 2000, który zakłada jak najmniejszą ingerencje człowieka w sprawy przyrody. Niestety, chyba niekorzystnie to się odbija na jeziorze, bo w wyniku zaniechania czyszczenia brzegów z łozy, zarasta ono coraz bardziej różnymi krzakami. Może to i jest dobre dla ptaków, które maja więcej miejsca dla gniazdowania, ale samo jezioro traci coraz bardziej na urodzie. Jeszcze kilka lat temu, kiedy wchodziliśmy na wał od strony lasu, widać było wodę za wąskim pasem krzaków. Teraz wody w ogóle nie widać, a krzaki zarastają jezioro na odległość kilkudziesięciu metrów od brzegu. Wycieczka fajna, bo i mało ludzi, pogoda dobra, urozmaicenie, ale widoków żadnych. No chyba, że na las, który o tej porze roku jest pusty i raczej nieciekawy.