Będzie dalej bezkompromisowo, bez certolenia się, bo i nie ma co pieścić się z ludźmi, którzy codziennie narażają innych na zarażenie się i zachorowanie na niebezpieczną chorobę.
***
Słabością antyszczepionkowców jest to, że chwytają każdą sposobność do głoszenia, jak to ich się dyskryminuje, choć dotąd nikt tego w Polsce nie robi. To, co się dzieje w USA, czy w innym krajach nie przenosi się na nasz kraj.
Ale trzeba za wszelką cenę pokazać ludziom, że u nas jest dyskryminacja pod tym względem, pożalić się, ewentualnie zwalić winę za wszystko, co ich dotyka, na zaszczepionych. Niedawno pokazała się informacja, iż w Rzeszowie odbędzie się koncert tylko dla zaszczepionych. Oliwy do ognia dolał Kazik, który w proteście oznajmił, że nie weźmie udziału w takim koncercie. A zapowiedź była taka, że wchodzą zaszczepieni, ozdrowieńcy i ci, którzy się na miejscu przetestują i jak test będzie negatywny również wchodzą. Czyli uczciwe podejście do sprawy w czasie pandemii. Masz test dodatni, zarażasz, nie wchodzisz. Organizator uczciwie powiedział, o co chodzi i nie chce narażać uczestników na zarażenie się.
Ludzie, jesteśmy w czasie pandemii, ciągle ludzie się zarażają, ciągle chorują, umierają z tego powodu. Ale to już nie dociera, ponieważ na blogach podniósł się szum- oczywiście poleciano w skrajności i nawet pokojarzono niebieskie paski na rękawach z żółtymi gwiazdami Dawida- więźniami hitlerowskimi. Ludzie, opamiętajcie się w tym amoku pokrzywdzonych. Sami się napędzacie takim głupim gadaniem. Koncertu jeszcze nie było, nikt nie robi selekcji, a wy już jak te bezrozumne wiciowce panikujecie i siejecie defetyzm. I tak jest za każdym razem- ktoś, coś komuś powiedział i leci babska histeria- odbierają nam prawa, bo nie chcemy się szczepić.
Niech się polscy antyszczepionkowcy nie martwią wprowadzeniem jakichś surowych restrykcji dla nich.
Tchórzliwy, pisowski rząd nie zdobędzie się na tak radykalne kroki, bo walczy o wyborców, a tych pozyskuje marchewką, a nie kijem. Kij jest dla opozycji. Rządowi będą się wili, kombinowali, kłamali, przeciągali, przekupywali loteriami, ale nie będzie surowych sankcji dla tych, co się nie chcą szczepić.
A jak już jestem przy tym wątku, to od razu powiem- nie jestem za restrykcjami dla antyszczepionkowców. Też mi się te pomysły nie podobają. Zaszczepienie się ma być wolnym wyborem, a nie pod przymusem. Tu chodzi o dobrą wolę, o przekonanie się do szczepienia, o przekonanie się do dobroczynnego jego skutku nie tylko dla siebie, ale i dla innych. Właśnie także dla innych, bo to jest sprawa, tym razem, całego społeczeństwa. Dlatego napisałam, że jeżeli ktoś świadomie, a nawet złośliwie na zasadzie Nie, bo Nie, nie sczepi się, a jeszcze dodaje do tego, że nie będzie "królikiem doświadczalnym”, niech inni się podstawiają, jest pasożytem społecznym. No bo jak to inaczej nazwać? Żeruje na zdrowiu i życiu innych.
***
Zastanawia mnie również to, że kiedy poleca się na YT audycje polskich „magików” od medycyny niekonwencjonalnej, albo mówiących o sprawach „nieziemskich”, to ludzie często pukają się w głowę. A jak ktoś podaje „przemowę" amerykańskiego, czy innego „profesora” na temat szkodliwości szczepionek, to słucha się go z uwagą i uznaje za autorytet. Rzadko poważni profesorowie występują na YT. Tam częściej można spotkać hochsztaplerów, którzy uważają się za twórców nauki, wygłaszają te swoje teorie, powołują się na jakieś badania (ale nie podają ich wyników lub same ogólniki), a potem ludziska bawią się w „podaj dalej” i powielają te bzdury, głosząc, że to poważne argumenty przeciw szczepieniu się.
Zapomnieliście jak to było z tymi szczepionkami i autyzmem? Tak? No to przypomnę- całą histerię antyszczepionkową wywołał angielski gostek, który podał wyniki badań przez niego przeprowadzonych, które wykazały, iż szczepienie dzieci wywołuje u nich autyzm. Zasiał panikę, a kiedy przyjrzano się konkretniej tej sprawie, okazało się, że gość podał wyniki badań prowadzonych niejako „pod publikę” i niezgodnych z prawdą. No, ale mleko się wylało, powstał ruch antyszczpionkowy.
Wracając do „profesorów” z YT. Wystarczy poszukać według nazwisk w Internecie kto zacz ten, który głosi takie rewelacje i często okazuje się, że to nie jest „sławny profesor” lub w ogóle nie jest naukowcem, choć podaje się za takiego, albo ten ktoś nie prowadził żadnych badań, albo przekłamał interpretację badań, albo publikował w podrzędnym czasopiśmie (bez recenzentów o czym również napiszę), ale podaje się za wielkiego znawcę. Naprawdę w takim wysypie „hamerykańskich profesorów" trudno się połapać, który mówi prawdę, a który „gra na siebie”. Dlatego wstrzymałabym się na miejscu antyszczepionkowców z podawaniem takich argumentów- linków do YT z wykładami „znanych profesorów”.
Założę się, moje antyszczepionkowe panie, że same nie wiecie, z kim macie do czynienia. Wystarczy wam, że to „amerykański naukowiec” lub z innego kraju, bo i tam są oszuści, którzy chcą być sławni kosztem prawdy. Wasza amerykańska koleżanka sama nie łapie się w tym, chociaż twierdzi, że mocno studiuje i interesuje się tematem, ale w innym miejscu blogosfery wkleja takie bzdury, że głowa boli.
Wysłuchałam teksańskiego senatora na temat ograniczania praw (naruszenie Ustawy 669) tym, którzy się nie szczepią. Interesujące sprawozdanie, ale nijak nie przystaje do polskiej rzeczywistości. Może w Teksaie tak się dzieje, ale nie może to być silny argument na nie szczepienie się. Po pierwsze- to są dane z jednego stanu, a nie z całego USA. Stany Zjednoczone to ogromny kraj, każdy stan ma inne uwarunkowania, inne prawo i zupełnie inne odporności „stadne”. Jak można podawać jako argument dane tylko z jednego stanu w dodatku większego od Polski. Liczba 4000 zgonów rzekomo poszczepiennych, jest to ułamek procenta całej populacji w tym stanie i niewielki procent ludzi zaszczepionych tylko w stanie Teksas. W dodatku nie jest do końca pewne, czy te zgony wystąpiły tylko z powodu zaszczepienia, czy szczepienie niejako przyspieszyło zgon ludzi chorych przewlekle (niesamowita, zatem, manipulacja pana senatora). Poza tym pan senator górnolotnie gra na uczuciach ludzi nie chcących się szczepić, mówiąc delikatnie, kłamiąc oraz nie podając konkretnych danych.
To jest Teksas, który już raz się przejechał na swojej dumie stanowej, kiedy podczas ostatniej zimy zamroziło im cały system energetyczny i nie mieli skąd brać energii elektrycznej, bo się odcięli od reszty kraju. To tyle o sile tej argumentacji amerykańskiej antyszczepionkowej gwiazdy (a rozwija się w tym, jak perszing swoją szybkość), jakie podaje swoim koleżankom, a one bezrefleksyjnie jej słuchają. Po czym twierdzą, że amerykański naród jest mądry, bo nie chce się szczepić. Eh…. No i co? Tu już ręce opadają. Kwestia podejścia- stwierdzam, że część narodu amerykańskiego (bo przecież nie cały- znów to nachalne generalizowanie), jest takimi samymi idiotami jak część narodu polskiego, bo nie chce się szczepić.
Naprawdę wiara polskich maluczkich w in great America, jest powalająca.
Jak można amerykańską rzeczywistość przenosić na polski grunt (to już europejska byłaby bardziej przystająca)? Chyba tylko po to, by zamącić jeszcze bardziej w głowach niezdecydowanych. Bardzo niefajna zagrywka. A to sobie guru wybrały.
***
Przytaczanie argumentu, że Ewa Kopacz nie zakupiła szczepionki przeciw świńskiej grypie (bo i taki się pojawił), również nijak ma się do współczesnej rzeczywistości. To nie te warunki, nie ta choroba i już nie ci ludzie. Poszliśmy o kilkanaście lat do przodu. Ja się w ogóle dziwię, że taki argument pada. Wygrzebuje się jakieś zaprzeszłości, bo współczesnych już brak? Naprawdę trzeba wpychać ludziom takie argumenty antyszczepionkowe, świadczące niby o ich sile? A może wy, antyszczepionkowcy, chcecie się ciągle wzmacniać i przekonujecie się nawzajem do swoich racji, wygrzebując ramoty sprzed 10 lat?
I jeszcze jedno, jest mnóstwo badań, które mówią o rzekomej szkodliwości szczepionek (i na nie powołują się antyszczepionkowcy), które przeleżały w zapomnieniu kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat. Badania te dotyczą zupełnie różnych szczepionek, przeciw różnym chorobom, prowadzone w różnych laboratoriach, a ich wyniki często przeczą sobie. No i masz, nagle te wszystkie rewelacje wyciąga się na światło dzienne, bo już innych argumentów brakuje. Mamy XXI wiek, nauka, medycyna doskonalą się w błyskawicznym tempie, ale to stare informacje są wyciągane, bo pewnie wyniki tych nowych badań są pozytywne i rekomendują szczepienia jako bezpieczne, ale podanie ich zachwiałoby całym antyszczepionkowym jestestwem.
***
„Witam cię Polko, witam cię Polaku”- już samo powitanie zabrzmiało śmiesznie, ale posłuchałam sobie dalej… no dalej … nie no, dalej już nie mogłam. Naprawdę, nie mogłam. Poszłam sobie, zatem, do Netu poszukać, kto to jest pan Grzegorz Płaczek, produkujący się na polecanym filmiku na YT. Hmmm… no właśnie…Mówi, co mówi, jego sprawa, kto chce wierzyć, niech wierzy, ale dla mnie jego przemówienia do Polek i Polaków są nikłej wartości. Poza tym pan bardzo się cieszy, że liczba odbiorców mu rośnie. Czy poważny człowiek zaczyna swój wykład o szkodliwości szczepionek od podania liczby lajków dla niego? Owszem, wierzę mu tylko w to, że rząd nas okłamuje, bo tak jest. Jednak to nie jest argument na to czy należy się szczepić, czy nie. Naprawdę na wasze decyzje o nie szczepieniu się wpływa informacja, że rząd nas okłamuje? Bo dla mnie głównym argumentem na szczepienie się jest to, że jeżeli zachoruję to dzięki zaszczepieniu się, łagodniej. Nawet te informacje o nabyciu odporności stadnej po zaszczepieniu się tylu i tylu ludzi nie były argumentem dla mnie do zaszczepienia się. Owszem, fajnie było by, aby ludzie się szczepili i tym samym chronili całe społeczeństwo. Dlatego ta cała akcja antyszczepionkowa, uważam nadal, jest bardzo aspołeczna. A pan Płaczek? Kolejny młody człowiek, który pragnie stać się celebrytą. Aż dziw, że dorosłe kobiety, które deklarują jakąś mądrość życiową i doświadczenie, dają się nabrać na jego gadanie, a potem powielają link do jego wywodów, jako szczególny argument przeciw szczepieniu się.
***
Kolejny argument antyszczepionkowca- pozor....pozor- szczepienia są „eksperymentem”. Litości, każde nowe wprowadzane lekarstwo jest niejako eksperymentem, nawet to porządnie udokumentowane medycznie- eksperymentem dla jednostki. Przecież każdy z nas jest inny, każdy ma inny organizm, każdy ma inne zdrowie. Na jednego zadziała, na innego nie, jeszcze innemu zaszkodzi.
***
I jeszcze jeden argument- amerykańska pani obejrzała, i wysłuchała gadkę naukowca, który zajmował się szczepionkami na bazie RNA. Oczywiście linka do wywiadu nie podała (nazwiska zresztą też- i co tu mówić o wiarygodności?), bo może okazało by się, że coś innego w tym wywiadzie jest, a niekoniecznie argument przeciw szczepieniu się? A może wcale takiego pana nie ma, a rewelacje pani, są kompilacją różnych "nowinek"? No więc, pan się cieszy jako naukowiec, że te badania są nadal i wyprodukowano nową generację szczepionek, ale… jako człowiek martwi się, co będzie za 10 lat, jakie ich skutki będą. Pan też był przerażony, bo taka szczepionka wraz z krwią wędruje sobie po różnych ludzkich organach (w domyśle- szkodząc im). To jest tak kuriozalne w ustach naukowca- twórcy szczepionek, że na chwilę mnie zatkało. No tak… ciekawa jestem, jak wyselekcjonować część krwi, by tylko ta część zaniosła szczepionkę do układu immunologicznego. I zaczęłam się zastanawiać, czy jak szczepionka nie dotrze do dużego palca w lewej stopie, to ten palec będzie zarażał, czy może ekstra zachoruje? Manipulacja, że aż szczypie, bo jeżeli pan pracował nad szczepionkami to wie, że jest na to sposób, by szczepionka nie szkodziła organom ludzkim i docierała tam, gdzie trzeba. Dlaczego, zatem, tak głupio gada? A może ta amerykańska pani coś pokiełbasiła, bo rozumem nie ogarnia prostego działania układu krwionośnego?
No cóż, bywa także naukowo- ludzkie rozdwojenie jaźni, jak w przypadku tego pana. A może ten pan albo nie jest rzetelnym naukowcem, albo bajeruje z tym ludzkim zatroskaniem, bo jest to teraz na topie. Och, jak oni się bardzo przejmują losem zaszczepionych, albo chcących się zaszczepić. Tak bardzo, że nie cofną się przed powieleniem kolejnej bzdury jako argumentu przeciw. Wracając do troski pana „naukowca” o to, co będzie za 10 lat- śmieszy mnie taka troska jako argument. Albo przestań pan mędzić, bo nikt nie wie, jakie skutki w ogóle czegokolwiek w życiu, mogą być za 10 lat, albo weź się do rzetelnych naukowych badań i wymyśl szczepionkę bez skutków ubocznych.
Bardzo trafnie scharakteryzował grupę antyszczepionkowców dr Adrian Wójcik, mówiąc, że ludzi tych, niezależnie z jakiej są strony politycznej, cechuje jedna kwestia psychologiczna, która przyćmiewa inne zmienne. „To tzw. kolektywny narcyzm. Osoby podzielające przekonanie, że należą do wielkiej i ważnej grupy, której znaczenie niekoniecznie jest uznawane przez inne grupy, mają tendencję, by bardziej wierzyć w teorie spiskowe, także dotyczące szczepionek”*. Faktycznie, takie zjawisko można zauważyć na blogach. Szkoda tylko, że te panie wybrały taki, nieciekawy, społecznie szkodliwy kierunek, dominujący w ich „grupie narcystycznej”.
* Za J Winiecki: "Jak zaszczepić zaufanie”, „Polityka” nr 23’2021, s.34. ( w artykule są przytaczane wyniki badań nad tą grupą, prowadzonych na UJ w Krakowie)
Jak już piszę o rzetelności przytaczanych źródeł, to chcę tu jeszcze napisać o dosyć częstym zjawisku. Dotyczy ono podawania czasopism naukowych jako wiarygodnych źródeł informacji naukowych, w tym dotyczących szczepionek, badań nad nimi, wyników tych badań itp. Otóż poważni naukowcy publikują swoje artykuły w czasopismach, które mają odpowiednie wskaźniki lub Indeksy, dotyczące wiarygodności zawartych w nich treści. W takich czasopismach ukazują się artykuły, które uprzednio są recenzowane przez, co najmniej, dwóch niezależnych naukowców- ekspertów z dziedziny, której dotyczy recenzowany artykuł. Jeżeli do treści zawartej w takim artykule, obaj recenzenci mają choć cień wątpliwości, to po prostu nie drukuje się go.
Na rynku pokazują się też tzw. preprinty, czyli artykuły przed oceną dwóch recenzentów- ekspertów (takie zajawki naukowe). Takie publikacje mogą zawierać błędy, o czym administratorzy strony internetowej lub redaktorzy czasopisma przeważnie uprzedzają. I co robią antyszczepionkowcy? Podają te preprinty jako artykuły naukowe (jak po ocenie recenzenckiej), mające być dowodem na szkodliwość szczepionek. Ani słowem nie zająkną się, że te dane mogą być fałszywe lub jeszcze są w opracowaniu szczegółowym. A ludzie to czytają i biorą za prawdę, bo skąd mają wiedzieć, że się nimi w ten sposób manipuluje.
Dlatego zanim podasz jakiś link, jakąś stronę, występ na YT, przeczytaj coś na temat autora. Bardzo często okazuje się, że jego prace są wycofane, że naukowcy odżegnują się od jego teorii, bądź uznają je za wręcz szkodliwe. A jeszcze częściej bywa, że taki „autor sensacji” nie ma tytułu naukowego (choć podaje go przy swoim nazwisku), nie pracuje w żadnej uczelni, nie robił żadnych badań i nie opublikował niczego.
****
Czytanie ulotek, a raczej nie czytanie ulotek- następny argument przeciw szczepieniom. Na jakim świecie te kobiety żyją, kiedy twierdzą, że czytanie ulotki, dotyczącej szczepionki odwiedzie ludzi od zaszczepienia się?
W trakcie całego życia ludzie leczą się na przeróżne choroby. Poważne i mniej poważne. Leczą się różnymi lekarstwami- bardziej lub mnie skutecznymi, ale zawsze niosącymi ze sobą groźbę jakichś powikłań. Na każdej ulotce dołączonej do lekarstwa wypisane są skutki uboczne i następstwa zdrowotne, mogące powstać w wyniku zażywania danego lekarstwa. Często są wypisane rzeczy, o których przeciętny człowiek nie ma pojęcia, bo jak ma stwierdzić, że jest uczulony na jakiś składnik o dziwnie chemicznie brzmiącej nazwie? Czasem jest tych potencjalnych skutków ubocznych tyle, że większość ludzi po zażyciu lekarstwa, powinna natychmiast zejść z tego świata. A mimo to ludzie łykają te specyfiki i zdrowieją lub, czują się na tyle lepiej, by normalnie funkcjonować.
Każdy, kto chce się szczepić przeciw covid wie, że:
- szczepionka nie chroni całkowicie przed zachorowaniem,
- szczepionka powoduje, że choroba przebiegnie łagodniej
- może boleć ręka w miejscu wkucia przez porę dni,
- po zastrzyku może wystąpić gorączka,
- po zastrzyku może człowiek czuć się gorzej,
- po zastrzyku można zachorować, w różnym natężeniu, na parę dni,
Ludzie
zdają sobie również sprawę, że należy się porządnie przebadać przed podaniem
danej dawki szczepionki. Wiedzą, że od nich zależy, jak po szczepionce będą się
czuć. Nie jesteśmy idiotami, bez wiedzy, za jakich uważają nas
antyszczepionkowcy. Wbrew ich gadaniom, nie służymy jako króliki doświadczalne,
bo nim podejmiemy decyzję o zaszczepieniu się, dokładnie ją przemyślimy, a ludzie przewlekle chorzy skonsultują z lekarzami specjalistami. Wiemy,
na czym to polega, bo my również czytamy, słuchamy, dowiadujemy się, a nie
lecimy w szczepienie jak te lemingi w przepaść (nawiasem to mit o tych
zaćmionych lemingach). W dodatku wzmacnia nas poczucie społecznej solidarności
oraz mocna chęć zakończenia pandemii, o własnym bezpieczeństwie już nie
wspominają. Nie troszcz się zatem, antyszczepionkowcu o tych, którzy chcą się szczepić- zatroszcz się o siebie, bo jak zachorujesz na covid, to twoje przeżycie zależeć będzie już tylko od kaprysu losu.
***
Skarży się jedna drugiej w boleściwym tonie, że została już mordercą, pasożytem i… nie pamiętam, co tam jeszcze było. No cóż, jeżeli w każdej sferze kobieta jest uczciwa, to czytanie o sobie, że jest pasożytem społecznym bo się nie zaszczepiła, może zaboleć. Otóż, nie mam wpływu na to, jak są odbierane moje wpisy przez poszczególnych czytających. Niemniej, jeżeli osoba poczuła się dotknięta moim określeniem, to chyba coś tam do niej dotarło. Gdyby zachowanie takiej osoby było sprzeczne z moim opisem, spłynęło by to po niej, jak woda po kaczce. Jeżeli ktoś czuje się dotknięty moją oceną, to jego sprawa. Może płakać, jęczeć, fakt pozostaje faktem, a moja ocena moją oceną- uważam, że jeżeli ktoś się nie szczepi z przyczyn innych niż przeciwwskazania medyczne, jest pasożytem społecznym. A ta pani się nie zaszczepiła i w dodatku nawołuje innych do nie szczepienia się, podając swoje argumenty. Ma do tego pełne prawo, ale mojej opinii o takich ludziach nie zmieni.
Problemem ( ale chyba to lubią) antyszczepionkowców jest to, iż muszą na bieżąco szukać lub wymyślać coraz to nowe i w dodatku przekonujące argumentów na szkodliwość szczepienia się.
Zwolennikom szczepień wystarczą tak naprawdę te:
- jak zachoruję, to przebieg choroby będzie łagodniejszy,
- przyczyniam się do odporności zbiorowej w razie epidemii.
Antyszczepionkowcy muszą ciągle się „podpierać”, wzmacniać, przekonywać siebie nawzajem, że mają rację. Zwolennicy szczepień zaszczepią się i „mają z głowy” problem.
Gdyby nie te nachalne agitacje antyszczepionkowców, temat przestałby istnieć, a tak ciągle mieszają w tym kotle, wywołując niepotrzebne dyskusje, niepokoje i zatargi ze zwolennikami szczepień.
****
Jeżeli wy tak bardzo obawiacie się tego szczepienia, to napiszcie wprost, że powoduje wami ogromny strach, a nie przytaczajcie idiotycznych argumentów. Ale, żeby napisać, że człowiek się boi, trzeba mieć też do tego odwagę. Odwagę wobec siebie- mówię sobie jasno, boję się i odwagę powiedzieć to na forum. A przecież nie chcecie być tchórzami, dlatego wynajdujecie tysióncpińcet argumentów, by ukryć swój strach. No i wasze, wasze musi być na wierzchu, jakże tak, nie może być inaczej.
I zmieńcie sobie wielkiego guru, będziecie spokojniejsze i zdrowsze.
PS.
Dlaczego jedna z drugą, kobieto, nie dopuszczacie do siebie argumentów propagujących szczepienie? Dlaczego dajesz sobą manipulować i pozwalasz, by trzymano cię w ciągłej niepewności. Piszesz na początku mądry post, by nagle zwekslować na jakieś antyszczepionkowe bzdury. Już w tym momencie widać, że się wahasz, jesteś niepewna, pewnie boisz się, ale nikt nie jest w stanie podtrzymać cię na duchu, bo wpuszczasz do siebie całą antyszczepionkową zgraję komentatorów, która urządza ci jesień średniowiecza, sieje złe emocje, roztacza fluidy klęski, wprawia cię rozedrganie, niepewność, obawy, a racjonalnych argumentów drugiej strony nie przyjmujesz. A już na pewno nie w dyskusji pod twoim postem, bo widzisz, że jak zaprzeczysz „koleżusiom”, to stracisz twarz, ale przedtem przeczytasz jeszcze milion argumentów przeciw szczepieniu się oraz milion słów, dotyczących ciebie i niekoniecznie tych przyjemnych. Czy któraś z komentujących odpowiedziała na twoje lęki? Nie, jadą równo z treściami, które te lęki jeszcze bardziej wzmacniają, bo te osoby w ogóle nie patrzą na to, co czujesz, one chcą za wszelką cenę wepchnąć swoje racje. Chciało by się taką potrząsnąć- babo, co robisz, nie pomagasz, a szkodzisz tym swoim wymądrzaniem się na temat szkodliwości, następstw itp. szczepionek.
Tak bardzo boisz się, że stracisz komentatorów, iż trwasz w tej durnej grupie, jak pieniek bez pola manewru? Zapewniam Cię, że na początku jest trudno, a mam doświadczenie, bo mnie wyśmiano, zlekceważono, słownie opluto, zrobiono awanturnicą blogową i największa wredą Internetu, ale potem jest coraz lepiej. Nabierasz dystansu do siebie, do wszystkiego oraz do tych, co to mają ciebie już za wroga. Nic i nikt nie jest wart niepewności i strachu. A tym bardziej osoba, która tym twoim strachem, tą twoją niepewnością, niezdecydowaniem się karmi, by wzmacniać swoje nieomylne EGO. Tacy są antyszczepionkowcy. A jak jeszcze napiszę, że parę osób z tego grona zaszczepiło się, a na blogach odgrywają antyszczepionkowców, to naprawdę warto się zastanowić, z kim się zadajesz. Weź, wywal tych szkodników, przemyśl wszystko, ochłoń, spróbuj w drugą stronę. Przyjdą znów komentujący, ale, jestem pewna, ci, co życzą ci dobrze, ci, co ogarną twoje lęki, wytłumaczą sensownie twoje wątpliwości, dadzą wsparcie, pomogą.
Jest mnóstwo ludzi jeszcze niezaszczepionych, ale nie są antyszczepionkowcami. Oni uczciwie przyznają, że jeszcze nie dojrzeli do szczepienia. Nie wrzeszczą też, że nie chcą być „królikami doświadczalnymi”, nie przytaczają argumentów na szkodliwość szczepienia się. Nie musisz się szczepić, bo nikt cię do tego nie przymusi, ale spróbuj oderwać się od szkodzących ci antyszczepionkowców.
Może warto zaryzykować?
Wszystkim, nawet tym anty, dużo wspaniałego zdrowia życzę.
Trochę optymizmu