Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję autora i/lub źródło), stanowią więc moją własność. Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez podania adresu tego bloga. (Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

środa, 25 maja 2022

Nie będzie wygranych...



 

"Spójrz na mnie chłopcze!". Sieriebriennikow napisał o wojnie w Ukrainie

 

„Reżyser Kiriłł Sieriebriennikow napisał tekst o wojnie zatytułowany "Czerwony lakier". Jest to nawiązanie do zdjęcia z Buczy, na którym widać rękę zamordowanej kobiety ze zrobionym manicure.

Codziennie oglądam zdjęcia z wojny. Patrzę, patrzę. Zniszczone miasta, spalone samochody, martwi ludzie. Czerwony lakier na paznokciach na martwej ręce. Każdego dnia, gdziekolwiek jestem, wydaje mi się, że to nade mną przelatują samoloty, że to ja muszę biec do schronu przeciwbombowego. Moi przyjaciele, ci, którzy wyjechali i ci, którzy zostali, od tygodni płaczą — mężczyźni, kobiety. Z jakiegoś powodu nie płaczę. Coś się we mnie buzuje, ale nie ma ujścia.

John Maxwell Coetzee miał dobrą powieść "Czekając na barbarzyńców". Barbarzyńcy, na których bohater czekał w twierdzy, byli wewnątrz. Czekaliśmy na nadejście nowego barbarzyństwa. Dla barbarzyńców drugi człowiek jest tylko zdobyczą. Ciało i środki. Włosy. Skóra. Czaszka. Praca niewolnicza. Czasami szczególnie wyrafinowani barbarzyńcy robili abażury ze skóry, kubki z czaszek, poduszki wypchane włosami. Barbarzyńcy idą na pocztę, aby wysłać swoje łupy do domu. W paczkach znajdują się włosy, czaszki, skóra i pomalowane na czerwono paznokcie. Barbarzyńcy są pewni siebie. Wojna szybko odczłowiecza, a żadna kultura nie jest w stanie ocalić z najgorszej zbrodni, jeśli prawo do niej daje państwo.

Niemcy uświadomili sobie coś na temat wojny dopiero wtedy, gdy pokazano im zwłoki więźniów Auschwitz i Buchenwaldu. I kiedy zmuszono ich do grzebania tych zwłok własnymi rękami, bez rękawic. I po trybunale norymberskim. I tak przed 1945 r. mówiono o "de-żydowskości", o tym, że "nie ma takiego kraju, nie ma takich ludzi" i pytano "co robiliście, kiedy zabijaliście Niemców w Sudetach...".

To dziwny sen. Jestem dzieckiem w kamuflażu, które zostało zmuszone do czytania książki martwej Ukraince w trumnie. To dzieje się teraz, w czasie tej wojny. Nie mogę czytać, granice się zacierają, ale nie mogę też patrzeć na dziewczynę. Mruczę coś pod nosem. Dziewczynka ma na dłoniach czerwony lakier do paznokci.

Kultura w Rosji jest zawsze na przekór, wbrew państwu. Czasami za pieniądze państwa, ale zawsze — nie w jego imieniu i nie dla niego. Państwo i polityka w Rosji zabijają i dzielą. Niszczą rodziny. Niszczą życie. Kultura ocala i podnosi to, co ludzkość ma jeszcze w sobie. W Rosji istniało wiele grup, wszystkie miały charakter kanibalistyczny. Te rzadkie lata, kiedy władza w Rosji nie pochłaniała ludzi, nazywano odwilżami. Władza po prostu odpoczywała. By zacząć od nowa zjadać ludzi.

W kulturze zawsze chodzi o to, co państwa nie obchodzi. O miłosierdziu dla upadłych. O współczuciu. O głębokościach i wysokościach ludzkiego ducha. O rozpacz. O samotności. O tym, co śmieszne, małe, nędzne, niechciane, przedwczesne. O mniejszości. Z tego powodu kultura rosyjska była mało szanowana przez państwo i prawie nie kochano jej. Zmuszeni do zdawania egzaminów w szkole, czytaliśmy te nieciekawe książki. Oglądaliśmy te niezrozumiałe filmy. Słuchaliśmy tej dziwnej muzyki. Wzruszaliśmy ramionami. Ale czytaliśmy, oglądaliśmy i słuchaliśmy. Bo nie było nic innego. Nie było w tym nic utalentowanego i szczerego, jeśli chodzi o władzę, "która jest od Boga", o to, że "możemy to powtórzyć", o dumę i wielkość imperium. A raczej czasami państwo nakazywało i zmuszało do pisania, filmowania, śpiewania i recytowania takich rzeczy. Do czytania, oglądania i słuchania. I prawie zawsze wychodziły z tego bzdury.

Martwa dziewczyna wstaje z trumny. Podchodzi do mruczącego mnie. Nie patrzę. Nie patrzę. Podchodzi, chce spojrzeć mi w oczy. Skupiam się na książce. Nagle mówi do mnie: "Cicho". Nie mogąc powstrzymać się od czytania, mamroczę coś po rosyjsku. "Cicho. Chcę być cicho. Chcę być cicho". Jestem tak przerażony, że przestaję mówić. Nie mogę podnieść wzroku. Mówi do mnie: "Spójrz na mnie".

Żołnierze mojego kraju wkroczyli do innego kraju i zaczęli go niszczyć. Zabijają ludzi. Niszczą domy. Z Ukrainy do Rosji przyjeżdżają trumny i kradziony sprzęt AGD. Wracają kaleki i nienawiść. Te bomby powracającej nienawiści, o sile kilku Hiroszim, rozbijają na kawałki życia mojej ojczyzny. Wydobyli przyszłość każdego człowieka, każdej rodziny. Ta nienawiść niszczy wszelką nadzieję na dobrobyt i wolność. Życie w strachu i nienawiści — oto co czeka nas, świadków, uczestników i ofiary tej wojny. Nawet jeśli jesteśmy temu przeciwni.

Państwo wszczyna wojny, aby zwiększyć liczbę własnych "świętych" — potrzebuje wzorów do naśladowania i fascynujących apokryfów. Nikogo nie obchodzą martwi żołnierze leżący bezładnie na polach, zastrzeleni cywile porzuceni przy drogach. Są marnotrawstwem zasobów, psują statystyki obchodów, nie ma ich. Sztuka myśli o tych porzuconych zmarłych, o ich ostatnich słowach, marzeniach, nienarodzonych dzieciach. Niepochowani zmarli są bohaterami prawdziwej literatury, uczciwego kina, szczerego teatru.

Milczę. Martwa ukraińska piękność milczy. Następuje przerwa. Patrzy na mnie. Patrzę na jej dłonie z jaskrawoczerwonym manicure. Chcę narysować kredą koło. Szepcze: "Nie pomagaj mi, chłopcze. To nic nie da". Wiem, że to nie pomoże. Chcę jednak przerwać rozpacz, która mnie przygniata. Nawet ze skrzypieniem kredy. Z dźwiękiem mojego serca. Na szczęście wszystko ucichło.

Ci, którzy rozpoczynają wojnę, zawsze przegrywają. Ci, którzy gwałcą, mordują i torturują ludność cywilną, są zbrodniarzami wojennymi. Podobnie jak ci, którzy ją usprawiedliwiają. Nie można sympatyzować z sadystami i mordercami. Współczuję tym, którzy nieświadomie zostali wciągnięci w straszliwą zbrodnię wojny. Ci, którzy jeszcze nie mają na rękach krwi niewinnych.

Przypominam sobie opowieść Olega Tabakowa o tym, jak jego babcia kazała mu zanosić chleb niemieckim więźniom, których po wojnie pędzono przez Saratów. "Oni są wrogami!". — Oleg był urażony. "To są istoty ludzkie. Teraz jest im źle" — powiedziała babcia. Oleg zaniósł chleb młodemu Niemcowi, który rozpłakał się. Tabakow zapamiętał to do końca życia i opowiedział mi o tym.

Aż strach sobie wyobrazić, co dzieje się w głowie żołnierza, który znalazł się w obcym kraju wbrew swojej woli i wykonuje rozkaz "Zabij!", tylko po to, by zostać "pozostawionym w tyle". Z drżeniem wyobrażam sobie rodziców, którzy najpierw popierają "operację specjalną", a potem otrzymują dokumenty z fałszywymi informacjami o śmierci ich dziecka "w wyniku wypadku". Boję się i cierpię z ich powodu. Boję się o tych, którzy dali się zwieść propagandzie. Prędzej czy później zdadzą sobie sprawę, gdzie się znaleźli. Nie mogę zrezygnować z nich — oszukanych, zamordowanych i potępionych.

Kobieta z Buczy uczyła się przed wojną, jak robić manicure. W ten sposób miała czerwone paznokcie. A potem przyszli moi rodacy — ludzie, którzy mówią tym samym językiem co ja — i zabili ją. Może uznali ten kolor za zbyt prowokujący.

Trzymam w rękach książkę napisaną w języku rosyjskim. Listy są martwe. Moje usta są suche. Stoi przede mną martwa ukraińska dziewczyna i pyta: "Spójrz na mnie, chłopcze. Spójrz". Myślę sobie: "Nie mogę, nie mogę". "Trzeba, chłopcze, trzeba". Nie mówię ani słowa, nie wiem, co robić. Szepcze: "Bachish?". Mówię: "Nie". Śmieje się: "A ty, pchaj się! Nie bój się". Mówię cicho: "To podnieś moje powieki". Ktoś podnosi mi powieki, każe patrzeć. Boję się, ale patrzę. Patrzę. Jest wojna.

Tekst został opublikowany w kanale Telegram Kiriłła Sieriebriennikowa

Kiriłł Sieriebriennikow

Źródło:The Moscow Times

Data utworzenia: Dzisiaj, 14:22”

 

https://www.onet.pl/kultura/onetkultura/inwazja-rosji-na-ukraine-kirill-sieriebriennikow-napisal-o-wojnie-w-ukrainie/snb04l5,681c1dfa

 

6 komentarzy:

  1. Przetłumaczyłam to dla znajomych i rodziny. Niestety twierdzą, że to wroga propaganda dysysdenta. Tutaj w TV codziennie są wywiady z żołnierzami rosyjskimi, którzy z radością walcza przeciw faszystom ukraińskim. Mowa jest też o polskich szpiegach na Bałkanach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się rozumieć różnych ludzi, trudno mi jednak zrozumieć poparcie dla Rosji oraz "kręcenie" w taki sposób, by umniejszyć wagę słów Ukraińców oraz właśnie takich Rosjan przeciwnych wojnie. Zawsze wydawało mi się, że naród rosyjski jest przeciwny wojnom. A tu straszna niespodzianka. I szybko muszę weryfikować swoje zdanie na temat Rosji, ale z trudem mi to przychodzi.
      Polscy szpiedzy na Bałkanach brzmi jak bajka o żelaznym wilku.
      Chyba trudno Ci w takiej atmosferze żyć.

      Usuń
    2. Ludzie w moim otoczeniu są bardzo serdeczni na szczęście, ja nie jestem postrzegana jako Polka tylko żona Serba, a to ogromna tutaj różnica.
      Na Bałkanach żal od lat 90 mają do Europy Zachodniej i USA, jedynym sojusznikiem wtedy i dzisiaj jest Rosja. Komuś, kto widział zachowania żołnierzy UNPROFOR ciezko teraz uwierzyć, że NATO, ktore bombardowało obiekty cywilne w 99 w Belgradzie, to dobra strona. Na dodatek dla starszych ludzi Rosja i Związek Radziecki to prawie to samo, a Ukraina byla przeciez w ZSRR. Nie tłumaczę zjawiska tylko rozważam ewentualne przyczyny rusofilii obecnej.

      Usuń
    3. No i dobrze, ze Cie tak postrzegają. Pewnie dlatego nie jesteś atakowana za narodowość. Ogromna różnica w tym zakresie między polską, a Serbią. Tu to się podkreśla: "A wiesz on jest Wł9chem....", nie zależnie od "zasług" i w narodowości szuka się różnych przyczyn zachowań. Owszem, ma on a jakiś wpływ na nie, ale człowiek jest , przede wszystkim, człowiekiem, zbiorem osobistych cech. Dlatego bardzo mnie denerwuje, kiedy mówi się o kimś i od razu podkreśla, ze jest zachowanie jest takie, bo on jest takiej narodowości.
      Jeżeli chodzi o historię ostatniej wojny na Bałkanach, to jestem słaba. I nawet nie bardzo mam odwagę się w te straszne rzeczy zagłębiać. Wiem, ze były okropne mordy masowe, wiem, że ciągle się tam "podskórnie" gotuje, że wiele spraw jest niedogadanych, zamkniętych.
      Interwencje amerykańskie też są dla mnie problematyczne, ale i tak są lepsi niż Rosjanie. Niemniej mam problem z Rosjanami, ja też jestem wychowana w poczuciu ich wielkości no i w chwale zwycięzców II wojny. Muszę teraz to wszystko sobie poukładać, zmienić nastawienie, zracjonalizować.

      Usuń