Hradec nad Morawicą pierwszy
raz zaliczyłam w 2011 roku. Był piękny wrzesień, zatem postanowiliśmy się
skrzyknąć na wycieczkę motocyklową. Nie, nie był to rajd trzydniowy. Była to
jednodniowa wycieczka na motocyklach. Do Czech pojechały dwie grupy- jedna od
wschodu- od Krakowa i Cieszyna, druga od północy- od Opola i Gliwic.
Spotkaliśmy się w Kravare, małym czeskim miasteczku. Motocykli było chyba około dziesięciu i do tego chyba dwa samochody, którymi jechała młodzież nieletnia oraz motocykliści, którzy chcieli się spotkać, ale z jakichś przyczyn nie mogli zrobić tego na motocyklach. Bywa:)
Zawsze na takich spotkaniach motocyklowych, nim się ludzie pozbierają do dalszej jazdy, jest mnóstwo rozmów na tematy techniczne, śmiechu, przegadywań i żarcików. Po prostu bardzo się lubimy i spotykamy się z radością. I tym razem też tak było.
Kravare- spotkanie grupy wschodniej z północną.
W końcu uruchomiono silniki i ruszyliśmy do Hradca.
W Hradcu zaparkowaliśmy na rynku przed główną zamkową bramą. To małe za motocyklem to ja. Małe nie małe, ale nasze moto jest bardzo wysokie.
Nie ma również drzew na rynku. Teraz jest tam głównie zapchany samochodami parking i rynek wygląda tak.
Kiedy pozdejmowaliśmy ciuchy motocyklowe, które wraz z kaskami wrzuciliśmy do jednego z samochodów (zawsze tak robimy, gdy mamy do dyspozycji samochód, kiedy nie mamy, chodzimy z kaskami w rękach, co jest upierdliwe nieco), poszliśmy zwiedzać kompleks zamkowy.
Na mapie widać, jaki on jest ogromny. Ale my zwiedziliśmy tylko jego główne części. Na więcej czas nie pozwalał. Musieliśmy wrócić do domów jeszcze za dnia.
Mapa ukazuje wzgórze z kompleksem zamkowym oraz otaczającym go parkiem od południowej strony. Z tej strony jest ogromna dolina, a zamek i pałac mieszczą się na wysokim wzgórzu o bardzo stromych stokach.Pod południowym stokiem płynie Morawica.
Można zobaczyć na filmiku, nakręconym w niedzielę.
I od razy film, który pokazuje tę dolinę ze wzgórza zamkowego. Szkoda, że nie oddaje kolorów, bo były bajeczne. Między innymi, z tego względu, pojechaliśmy do Hradca w październiku. Czeskie wzgórza, porośnięte lasami mieszanymi, w październiku są zachwycające.
Wzgórze od północnej strony też ma bardzo strome zbocze, ale to pokażę w następnym poście.
Cały kompleks znajduje się w ogromnym parku ze starodrzewiem. Nie ma w nim ekstra klombów, altanek, czy innych ogrodowych cudów. Kilka figur, trochę donic z kwiatami i to wszystko. Cały klimat tworzą stare, ogromne drzewa oraz bardzo stare cisy, cięte na krzewy.
Ogromny stary platan przy Białym Zamku
I zaraz za nim stare cisy.
Nawet nie można powiedzieć, że park jest jeszcze w stylu angielskim. To raczej resztki parku, którego brzegiem, nad stromym zboczem, przebiega główna aleja spacerowa.
Udało mi się zrobić dwa zdjęcia, kiedy nikt aleją nie przechodził. Była niedziela, na parkingu trudno było znaleźć miejsce, na alejce i wokół obiektów kręciło się pełno spacerowiczów. Głównie Czesi, ale i Polaków też można było spotkać. Dosyć spory tłumek oblegał knajpkę, która znajduje się w Czerwonym Zamku- piwko, frytki, kawa w papierowym kubeczku i lody....
Oczywiście można chodzić wszędzie po trawnikach i zakamarkach, ale są one raczej zaniedbane. Głównym atutem trasy spacerowej są widoki, które z niej się roztaczają.
Opisuję park, jaki widziałam teraz. Są jeszcze miejsca świadczące o tym, że kiedyś park był okazały i wypełniony parkową architekturą oraz ozdobami. Świadczą o tym choćby figura, stojąca na niewielkim pagórku oraz, za nią, drewniany mostek, przerzucony nad niedużym jarem.
Takie romantyczne miejsca. Pewnie było ich więcej. Przecież Biały Zamek został zbudowany w czasach krynolin, westchnień, wachlarzy i romantycznych schadzek, a angielski park, jaki przy nim założono nadawał się do tego idealnie. Szkoda, że Czesi mało uwagi poświęcają na jego odrestaurowanie. Od 2011 roku, kiedy byłam w tym parku, niewiele się zmieniło.
Starodrzew przy głównej alei.
A to zdjęcie całej motocyklowej grupy. Zawsze sobie takie zbiorówki robimy. Zostało wykonane na jednym z tarasów widokowych, które są wysunięte nad wysokim murem, wzmacniającym zbocze zamkowe.
Tyle wstępu do dalszych postów o Hradcu nad Morawicą. A wycieczka motocyklowa, w powrotnej drodze, zaliczyła dwugodzinny postój na jednej ze stacji benzynowych, jeszcze po stronie czeskiej. Jeden z junaków zepsuł się i tyle czasu trwała jego naprawa. A my zawsze razem, jak coś się psuje, to wszyscy czekają i nikt się nie wyłamuje. I tak było tym razem. Naprawili, do domu wróciliśmy o zmroku.
Obok tematu trochę
OdpowiedzUsuńNie znoszę hałasu motocykli. Kiedy jedzie 5 samochodów to też nie jest cicho. Ale nie drżą mi okna w mieszkaniu. Nie muszę przerywać rozmowy, bo nie chce krzyczeć, żeby nie usłyszał interlokutor. W głowie mi się nie mieści, że auta są sprawdzane na ilość decybeli A motocykle mogą zagłuszać moje myśli bezkarnie.
Być może są też tacy, co są cisi. W znacznej mniejszości.
Ok, zrozumiałam Twój ból. Nie mam wpływu na hałas motocykli tak, jak nie mam wpływu na hałas latających mi nad głową samolotów oraz przejeżdżających obok naszego domu setek TIRów, a także na dudniące dyskoteki, czy głośne wrzaski kiboli lub wydzierające się dzieciaki na placach zabaw albo pod domami. Nasz jest bardzo dudniący i uważam, że ma najpiękniejszy klang wśród motocykli. To klasyk w każdym słowa tego znaczeniu. Opisałam wycieczkę w piękne miejsce. Czy autobusem, czy samochodem, czy samolotem, a tu na motocyklu, by je zaliczyć, trzeba czymś dojechać. Mylisz się, motocykle też są sprawdzane pod kątem hałasu. Ich silniki dyktują rodzaj tłumika. I na pewno nikt specjalnie nie zakłada sobie takiego, by zwiększyć hałas. Mandaty tak samo dotyczą motocyklistów, jak i samochodziarzy.
UsuńAleż oczywiście, że są motocykliści, którzy majstrują przy tłumikach. Samochodziarze też.
UsuńNie ma we mnie zgody na taki hałas. Samochody produkuje się coraz cichsze. A jeśli tak jak mówisz, to co słyszę to jest zgodne z przepisami hałasu to do chuja są te przepisy.
a wiecie, że w Stanach jest taka mini subkultura /nie znam nazwy/, która polega na jeżdżeniu autami i motorami tak podrasowanymi, żeby nie tylko hałasować, ale smrodzić spalinami na maksa... policja teoretycznie ich ściga, ale różnie to wygląda, skoro dotąd to zjawisko istnieje i funkcjonuje...
Usuńp.jzns :)
R. Wiele przepisów jest na ch....- We mnie też nie ma zgody na wiele hałasów. Jazda motocykla pod twoim oknem trwa raptem pół minuty i to jest pół minuty hałasu. Hałas miejski ponad normę, jest stały. tak stały, ze go nawet "nie słyszysz", a nie protestujesz. Kolumna motocykli przeleci pod Twoimi oknami w trzy minuty i to nawet nie. Po prostu nie lubisz motocykli i chyba motocyklistów, ale to już moje spostrzeżenie. Przypomina mi to głosy facfiów, którzy komentują wypadek motocykla z samochodem. U nich zawsze jest winny motocyklista, gdy tym czasem większość takich wypadków powoduje kierowcy samochodów przez wymuszenie pierwszeństwa na motocyklistach. Ale koniecznie trzeba wpisywać: "No znowu jedzie dawca organów", albo " o jednego wariata mniej".
UsuńPrawie 10 lat jeździłam na zloty jako plecaczek i mogę śmiało powiedzieć, że większość motocyklistów to spokojni, normalni, opanowani faceci, którzy nie hałasują specjalnie, by komuś robić na złość.
No i jeszcze o samochodach- mam Fiestę, która jak startuje, to robi hałas na maksa. Fabrycznie jest tak ustawiona, mam czuć wyrzuty, że specjalnie hałasuję?
P. Większym zmartwieniem są gangi motocyklowe typu Hell Angels, a u nas niektóre formacje z MC. Ale nie napiszę tu nic więcej, bo już kiedyś jakiś anonim dał mi ostrzeżenie, że za dużo się tym tematem interesuję.
UsuńJaskółka
UsuńJestem rozczarowana Twoją konkluzją, że nie lubię motocyklistów. Skąd taki wniosek? Znam wielu i każdego lubię, nie uzależniam mojej sympatii do człowieka od tego, czy jeździ motocyklem czy nie.
Nie lubię tego hałasu bo się z nim nie zgadzam. A miejski hałas cichnie, tramwaje są coraz cichsze, samochody, autobusy. Jeszcze coś z ciężarówkami i traktorami trzeba zrobić.
Wkurza mnie wdupiemanie innych ludzi. A niech sobie przez kilka minut zatykają uszy, w Ameryce za to biją murzynów
To nie jest twarda konkluzja:):) Tak napisałaś, że mi się nasunęła sama. Ty z kolei trochę przegięłaś w ostatnim zdaniu, czyż nie? Czy swoim znajomym motocyklistom też robisz wyrzuty, że hałasują swoimi maszynami?
UsuńKto powiedział, że w dupiemają innych. Mają motocykle tak, jak inni samochody. Motocykla nie wygłuszysz i dlaczego ludzie mają rezygnować z motocykli? Dlatego, że samochody są bardziej ciche? Wdupiemają? Kto kogo?
Traktory????? Tak, traktory też wyeliminować, przywrócić konie z pługami. No i kombajny też, jak już to po całości jedziemy. I samoloty, które nad naszym domem na wysokości 4km ryczą, wznosząc się mocno w górę.
Ja też się z hałasem nie zgadzam, ale żyję na takim, a nie innym świecie. Motocykle wcale tak wiele hałasu nie czynią w porównaniu z innymi jego nośnikami. Ale nie będę przekonywać.
Argument o Ameryce i murzynach zmroził mnie. Jakoś nie pasuje do Ciebie. No nie pasuje, a ja nie chcę bardziej zaogniać dyskusji.
A nie chce mi się kłócić
UsuńZawsze słowo pisane nie oddaje myśli i ludzie bez sensu się konfliktują
No i dlatego jest mi niefajnie, kiedy dochodzi to przetarć. Nie ma mowy o kłótni, żadnej kłótni.
UsuńNo raczej:)
Usuńnie wiem, czy ta subkultura ma coś wspólnego z klasycznymi gangami... chyba niekoniecznie, to jest bardziej taka forma ukrytej agresji do "eko", coś jakby ktoś wlazł do baru wege i ostentacyjnie wcinał plaster boczku... ale faktem jest, że ich działalność to mniejszy ból głowy, niż te gangi, bo jest ich po prostu mniej... jednak swoją działkę do zabijania Ziemi dokładają...
UsuńZiemię zabijają wszyscy zmotoryzowani. Dlatego wprowadzono testy na spaliny i hałas. Nie wiem, czy w Polsce są takie szajki spalinowo- hałasujące z samego zamierzenia, ale są idioci rozjeżdżający lasy i góry. Na motocyklach enduro, na kładach i terenówkami. Bandytyzm w czystej postaci. A ja się zastanawiam, ile wytrzymają "deptania' Tatry.
Usuńrozumiem, że dalsze odcinki będą o ostatniej rajzie?... a na fotkach sobie zobaczymy zmiany, bo jedenaście lat to jakby nie było jedenaście lat... na przykład kto zmienił motor na nowy, a kto ma ten sam w znakomitej kondycji... i czy mostek jeszcze jest, czy już się zawalił, bo była inwazja termitów...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Tak, pokażę Hrad. O motocyklach napisałam tylko w kontekście tamtej wycieczki. I nie będzie o zmianach dużo, bo akurat nie to mnie interesowało. Pokażę zamek w ogóle i pokażę go w klimacie jesieni, a o rajdach to będą osobne posty. Czyżbym wyczuła w Twoim wpisie trochę ironii? Jak mogę pisać o zmianach motocykli, kiedy ich nie znacie, nie wiecie czyj jest który i w ogóle. Poza tym, już widzę, że nie marka motocykla, nie jego wygląd, osiągi, możliwości, a hałas dominuje w odbiorze maszyny.
UsuńCzyżby Jaskółki miłość do motocykla była czymś dziwnym? I tak, kilka osób zmieniło motocykle, kilka sprzedało, grupa się zmniejszyła, ale ciągle łączy nas to coś, co jest związane z motocyklami klasycznymi i jazdą na nich.
nie ironii, tylko niewinnego żartu... a do motocykli i motocykli to ja nic nie mam /tak w ogólności/, pomyliłaś mnie z inną osobą komentującą albo jesteś jeszcze na emocjach rozmowy z nią... powiem ci więcej: jestem do tego tematu nastawiony friendly, nawet jak mi ktoś nagle zahałasuje jadąc w nocy pod domem... nie lubię też stereotypów na ten temat w stylu "dawca", czy tym podobnych określeń...
Usuń*/motocykli i motocyklistek/ów...
UsuńMoże to jeszcze emocje były. Ja widzę poprawę w kulturze motocyklowej. Coraz mniej wyjących szlifierek, coraz więcej klangów jest w tonacji bardziej znośnej dla ucha ( bardziej dudnią niż wysoko grają). Oczywiście są motocykle ciężkie, turystyki, które hałasują sporo, ale w innych, zwłaszcza tych lżejszych klang jest wyciszony ( cichy szum) A jak smrodzą, to ich przegląd nie puści. Więcej motocyklistów dba o bezpieczny strój, o kulturę jazdy. Coraz mniej głupich napaleńców, co to musi przycisnąć i zawyć. Al tacy są wśród samochodziarzy również. A na drogach więcej kierowców samochodów szykanuje motocyklistów niż na odwrót. Ot panowie w pancerzu, to mogą wymusić- a co mi kto zrobi?
UsuńJaskółko, trzymaj gardę i nie tłumacz się . To Twoje życie, Twoja pasja. Masz do niej prawo i nie musisz się z niej tłumaczyć. Ja Ci zazdroszczę takiej pasji. Chciałabym się kiedyś "przejchać" na motocyklu.
OdpowiedzUsuńJa rozumiem Rybeńkę i jej sprzeciw dotyczący hałasujących motocykli. Tylko, że post jest głównie o Hradcu, a że byliśmy tam pierwszy raz na motocyklach no to napisałam o tym.
UsuńA motocykle są różne. Takie transalpy to faktycznie dudnią. Niemniej jest to moment i już po dudnieniu. Ścigacze wyją, bo musi silnik wejść na obroty. Niemniej to moment i już go nie ma. Jak ktoś nie lubi motocykli, to trudno go przekonać, że istnieją gorsze hałasy.
Przepraszam
UsuńJuż znikam
Wiem, że to nie na temat ale po prostu chciałam się zwierzyć z tego, czego nie lubię.
Niestety, za każdym razem, kiedy to mówię motocyklistom dostaję zjebkę. To też nie pomaga
Chyba za bardzo się przyzwyczaiłam, że komentarze są raczej nie na temat;))
UsuńOj, oj, za co przepraszasz. Powiedziałaś czego nie lubisz, ja się nastroszyłam.... też niepotrzebnie. Nie wiem, czy to była zjebka. Starałam się wytłumaczyć. Motocykliści też ciągle waleni są po łbach, na3et za to, czego nie robią. I może dlatego się we mnie sztorcnęło.
UsuńA komentarze? No faktycznie w większości blogów są nie na temat. Nie bardzo to lubię, ale nie ja decyduję o tym, co się dzieje na innych blogach:):):)
Dobrze wiedzieć!
UsuńDostosuję się i będę na temat;)
U siebie zadziwiam się, kiedy wszystko w temacie:pp
Kurcze, coś dzisiaj Ci nie zagrało? Skąd te jeże?
UsuńTak jak napisałam wyżej
UsuńKiedy się pisze łatwo o niezrozumienie.
A już niedługo będę głucha to mi będą zwisać te motocykle;)
Dobrego wieczoru
OK. i nie wiem, czego Ci teraz życzyć- wspaniałego słuchu, czy głuchoty. Ach te motocykle:) Również miłego:):):):):)
UsuńŻeby te motocykle się danego ode mnie trzymały 🤣
UsuńOk, niech Ci się stanie:)
UsuńSłowo pisane jest trudne. Sama dzisiaj popełniłam gafę, potem się tłumaczyłam, a potem tłumaczył się współpiszący. Ale wszystko sobie wytłumaczyliśmy. Uff
Usuń:):):):):)I tak to w blogosferze wygląda. I nie można jak w kawale z zającem i niedźwiedziem zwiać, zanim się wytłumaczysz. Trzeba odkręcać:)
UsuńBardzo zgrane towarzystwo i wesoła kompania.
OdpowiedzUsuńOkolica także robi wrażenie.
Podobne ekipy widywaliśmy na wypadach do Czech, ale wszystkie motocykle razem robią straszny hałas.
jotka
Tak, towarzystwo zgrane. Co najbardziej podobało mi się w tych wyprawach? To, że zawsze coś się psuło w motocyklach i nigdy nikt nie został z problemem sam. Bardzo często wszyscy zgodnie pomagali. A już na pewno nie marudzili, ze muszą czekać. Zostały dobre znajomości a nawet przyjaźnie. Ten hałas zależy od marki motocykla. fakt, że jak jedzie ekipa to hałasuje. Ale już pisałam- to jest moment i po ptokach.
UsuńDodam jeszcze, że w wielu miejscowościach urządza się rajdy samochodowe, ale jakoś mało ludzi wtedy protestuje, że ryczące samochody latają im przed oknami.
Tak, motocykle większości ludzi "przeszkadzają".
Jotko, Twój wpis znalazłam w spamie, ale go powtórzyłaś, to tamten usunęłam.
UsuńJasne, czasem zabezpieczam się kopiowaniem, bo nie mam siły pisać drugi raz.
Usuńjotka
Wiesz, takie przejazdy mi nie przeszkadzają, bardziej upierdliwi bywają młodzi ludzie w parach lub małych grupach, którzy jeżdżą wokół osiedla lub urządzają rajdy nocne na ulicach.
Usuńjotka
No właśnie o tym chciałam jeszcze wspomnieć przy okazji dyskusji z Rybką. Owszem, są tacy motocykliści, którym odbija i rżną na motocyklach ile bozia w silniku dała, rozbijają się na ulicy, driftują na parkingach. Jednym,słowem chuligani motocyklowi. I oni psuj.ą opinię innym motocyklistom. Niestety skutecznie.
UsuńZ podziwem patrzę na przejeżdżające obok, takie grupy motocyklowe, zwarte i gotowe na przygodę.
OdpowiedzUsuńJak jest fajne towarzystwo, to taka wyprawa zostawia niesamowite wspomnienia. To nie tylko jazda, ale i rozmowy, kolacje, ogniska, wspólne zwiedzania. Zaliczaliśmy z Jakółem w roku przeciętnie dwa dłuższe rajdy i sporo jazd "wokół komina", czyli tutaj po okolicy.
UsuńCudownie,że wrociliście do jazdy na motocyklu.,Zazdroszczę,ale jeszcze bardziej podziwiam;)
OdpowiedzUsuńNo nie tak, Jaskół jeździ cały czas, ja już tylko podziwiam:):):):) To są fotki z 2011 a gdzieś około 2016 przestałam jeździć z powodu kręgosłupa. Ale co pojeździłam, co zobaczyłam, jakich wrażeń doznałam, to moje. Nic nie zastąpi jazdy na motocyklu, nawet rower, który jest bardzo "niezależny".
UsuńZazdroszczę Ci... zazdroszczę... zazdroszczę... i mogłabym tak jeszcze długo. I wiesz co... wcale mi nie przeszkadza hałas motocykli. Nawet jak przejeżdża obok ich setka. Wtedy stoję jak zahipnotyzowana i się gapię. Ten ryk silników... taki specyficzny... a jednocześnie równy i ani trochę agresywny. Dwa razy do roku przeżywam coś takiego z okazji letniego zlotu motocyklistów w moim mieście, w okolicach największego parku i z okazji Mikołajek. Wtedy 100 motocyklistów (dokładnie 100, nie wiem dlaczego akurat tak) przebranych za Mikołaje objeżdża wybrane Domy Dziecka i rozdają prezenty. Jaka to radość, jakie przeżycie dla tych dzieciaków, łzy same kapią. Wspaniała inicjatywa. Zawsze podobał mi się taki styl życia. O Hradcu nad Morawicą podpiszę się pod Twoim następnym tekstem, tym razem padło na motory.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie...
Tak, grupy motocyklowe robią różne imprezy charytatywne, w tym Mikołajki. Na każdym zlocie było nas około 20 maszyn. Taki rajd robi wrażenie. To grupa nieformalna, ale są grupy zorganizowane, zarejestrowane, należą do MC. Nie chciałabym być w takiej grupie. Tam są czasem paskudne prawa. Tam nic na żywioł, tam trzeba się podporządkować regułom. Nie dla nas takie klocki. My lubimy spontan, wiatr w uszach i muchy na zębach:):):):)
UsuńJestes na ostatnim zdjeciu? Ta pierwsza osobka kucajaca po prawej?
OdpowiedzUsuńSwietne hobby i niestety nie dla kazdego. Trzeba miec prawo jazdy na motocykl, a ja nie wiem czy bym podjela obecnie takowe wyzwanie:)
Nie znam Czech, a to przeciez nasi poludniowi sasiedzi ... wypadaloby choc kilka razy tam wskoczyc. Rozejrzec sie. Krotkie przygraniczne rekonesanse z Czechami mialam, ale nigdy na powazniej.
Bardzo mi sie podobaja takie grupy hobbystow- przyjaciol:)
Ano ta, rzutem na taśmę tam się znalazłam, bo sama im robiłam zdjęcia. Miałam jako nastolatka Simsona. To taki motorower, który dostałam od dziadka. Simsona zwinął m oj pierwszy mąż, a ja go zwinęłam z mojego życia. I nie zrobiłam wtedy prawa jazdy na motocykl. A szkoda. Później mieliśmy jeszcze dwa inne , ale to inna bajka. Ten jest od Jaskóła i naprawdę jest wspaniały.
UsuńCzechy są wspaniałe i ludzie są fajni. A tutejsi mają do nich awersję. Podobno Czesi do tutejszych również. Nie dano mi tego odczuć.