niedziela, 2 października 2022

Trochę już jesiennie w ogrodzie

 Wrzesień szybko przeleciał. W ogrodzie zdążyłam powycinać floksy, trochę innych badyli i na razie na tym koniec. Deszcze, choćby tylko przelotne, kompletnie popsuły mi ogrodowe plany. 

Wczoraj trochę słońca i + 15 C., wieczorem deszcz, znów mokro. Dzisiaj słonecznie i mocny wiatr, i też 15 C. Zaliczyłyśmy z Bezą spacer między sadami. Robi się kolorowo- kukurydza nabiera żółci, jabłka czerwieni. A wiewiórki uaktywniły się. Kiedy wracałyśmy, jedna taka wybiegła z sadu na miedzę, potem skokami pędziła na wprost. Zorientowała się, że ktoś ją śledzi, skoczyła na drzewo. Potem zeskoczyła i znów popędziła ścieżką prosto przed siebie, by uskoczyć w bok, do sadu. A Beza na wyprężonej smyczy, wyciągnięta na całą długość futra już, już chciała za nią polecieć. Szetland w niej zagrał. Dobrze, że cała historia trwała 5 minut, bo nie wiem, czy ten biedny pies nie pociągnąłby mnie za sobą, w pogoni za wiewiórką. Ciekawe, że w ogrodzie tego nie robi, a poza ogrodzeniem budzą się w niej demony na widok uciekającej wiewiórki lub kota. Psy jej nie interesują. Wiewiórki w ogrodzie też coraz bliżej domu harcują. Próbowałam wczoraj zrobić im zdjęcia, nie wyszło, śmigały po gałęziach tui, potem poleciały w głąb ogrodu. Na tarasy, na razie, nie wchodzą. Chyba to nie są te "domowe", które w poprzednich latach mieszkały na strychu. Ubarwienie też mają inne- rude. Tamte były ciemno brązowe.  

Takie mieszkały na strychu- zdjęcie z 2018 roku. Jedna jest jeszcze ruda. Potem były tylko brązowe.

Trochę ogrodu- wrześniowego i nie tylko. 

Orzechy na leszczynie czerwonej. Dojrzewają w sierpniu i wrześniu. W poprzednich latach rude amatorki ogałacały z nich leszczynę bardzo szybko. W tym roku, jeszcze we wrześniu, orzechów było sporo na drzewie (tę leszczynę uformowałam na drzewko, jest już duże).
 

Szkarłatka amerykańska. Robi ładny akcent w ogrodzie. Podobno owoce są jadalne, jednak nie zauważyłam, by ptaki się nimi interesowały. My też ich nie próbowaliśmy.

Poprawka- to jest szkarłatka jagodowa. Teatralna naprowadziła mnie na to "odkrycie"- w ogrodzie rośnie szkarłatka jagodowa, a nie amerykańska 

Tu więcej o niej

 http://www.e-ogrodek.pl/a/szkarlatka-amerykanska-i-jagodowa-chwast-czy-roslina-ozdobna-19501.html

Jarzębina pospolita. Kiedyś były dwie, jedna uschła, a tę uratowałam od zaciśnięcia przez sosny czarne. Też bardzo ładnie owocowała. To odmiana wcześniejsza, dojrzewa już w sierpniu.

 


Czarny (dziki) bez. W lasku jest parę krzaków. Wyrosło  też sporo młodych krzaczków. Musimy z Młodą zrobić znowu wycinkę siewek, ponieważ robi się niechciany busz. Kiedyś robiłam z czarnego bzu soki, ale niezbyt chętnie je pito. Nie, no to nie. Jest spiżarnia dla kosów.

Strąki na złotokapie. Miałam go wyciąć w tym roku- łapie mnóstwo mszycy i brązowieją mu liście. A poza tym, to silnie trująca roślina, ale to już mniejsze zło, bo nikt go przecież nie ma zamiaru jeść. W kształcie przypomina raczej chochoła niż krzew ozdobny. Jednak nim go wycięłam, zdążył pięknie zakwitnąć. No i jak zakwitł, to Jaskółce serce zmiękło. Złotokap na razie został i obsypał się owocami.

Za nim zielony indygowiec, zasadzony dla miododajnych kwiatów.

A tak owocują wszystkie tuje, jakie są w ogrodzie. Nigdy dotąd nie widziałam na nich tylu owoców. Sama nie wiem, co o tym sądzić- czy zapowiadają ciężką zimę, czy po prostu dopasowały się do obecnego klimatu.

Jeszcze kwitnie świdwa dereń. Nie lubię jej, jest bardzo ekspansywna i muszę ją mocno przycinać. Co ją wiosną ostro przytnę, to ona na jesień robi się jeszcze większa. Coroczna taka przepychanka. Ale jej nie wytnę, bo pięknie zasłania miejsce na ognisko i grilla przed niepożądanymi obserwatorami (czytaj sąsiadami)

Tak teraz owocuje.

Jeżyna bezkolcowa. Każdego roku mocno kwitnie i każdego roku mamy mało pociechy z jej owoców. Dojrzewają dopiero teraz i są kwaśne.
 Nie pomogło przycięcie gałęzi brzozy i nasłonecznienie miejsca, w którym te jeżyny rosną. Większość owoców jest jeszcze niedojrzałych, czerwonych i pewnie już nie dojrzeją do przymrozków.

Mahonia. Ta jest do wycięcia, dlatego zostawiłam na niej owoce. Posadziłam ją kilkanaście lat przy schodach na taras. Teraz chcemy te schody przebudować, a mahonia trochę przeszkadza. Poza tym jest brzydka, zwyrodniała, pewnie i tak bym ją wycięła. Pozostałe krzewy mahoni przycięłam zaraz po przekwitnięciu, by nie wyrastały na nich długie brzydkie pędy.

Na owoce mahoni też nie ma amatorów. U nas nie ma ptaków, które lubią takie owoce. Podobnie jest z owocami ligustru. Żadne tutejsze ptaki ich nie jedzą. Pozostają na krzewach aż do wiosny.
 

I na koniec kłokoczka południowa- krzew różańcowy. Ona akurat w tym roku miała marne owoce. Takie pojedyncze lampioniki

W poprzednich latach miała takie, jak na tym zdjęciu z Internetu


W ogrodzie są dwa krzewy kłokoczki południowej. Starzeją się i widzę, że niektóre ich gałęzie zasychają. Pozostałe co roku kwitną i owocują. Może jeszcze nie czas na ich kompletne zamieranie?

I to by było dzisiaj tyle bieżących opowieści o ogrodowej treści






15 komentarzy:

  1. Masz bardzo roznorodny, a przez to ciekawy ogrod. Twoja przestrzen ogrodowa musi byc niemala. Jarzebine ... jesienia.... uwielbiam. Od dziecka jesien mi sie z nia wlasnie kojarzy. Mielismy posadzone, przez zarzad blokow mieszkalnych, drzewko jarzebinowe tuz przed wyjsciem z klatki. Ilez my zesmy korali z tego owocu robily (dziewczynki z bloku).
    W sprawie zlotokapu. Mialas zamiar wyciac... ale serce Ci zmieklo, bo pieknie zakwitl:)
    Chyba nas roslinnosc rozumie. A moze czyta nasze mysli? Pamietam babcie. Ilez ona pieknych kwiatow w domu i na zewnatrz miala. Jak jej ktorys nie rosl. Ociagal sie to ... "przygrozila" wycieciem, albo informowala niby nas: " Chyba sie go pozbede bo slabo sobie radzi. Nie chce rosnac" i za jakis czas roslina stawala sie najladniejsza z calej menazerii. Dawala z siebie wszystko:)
    Nie wiem co to jest? Moze to tak, jak owe biblijne: "... okop ja ( rosline), podlej i te inne zabiegi wykonaj... a jesli nie wyda owocu bedziesz mogl ja wyciac..." i sie dzieje. Roslinka daje z siebie moc!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpiękniejsze są leśne jarzębiny,ale mnie się podobają wszystkie. Piękne są również kaliny koralowe. mam małą przy tarasie, miała parę czerwonych gron..Metodę babciną na rośliny również stosuję. Gadam do nich, grożę, proszę i potem dziwię się, że działa. Co my wiemy o przyrodzie, o świecie roślin, świecie zwierząt? Tak naprawdę ułamek wszystkiego, co ich dotyczy.

      Usuń
    2. W lesie dawno nie bylam. Strasza kleszczami i innym dziadostwem, wiec glebi lasu unikam. Chadzam przy brzegu. Z psem na spacery tez tam gdzie przestrzen jest, czyli wychodzi, ze wsrod pol spaceruje.
      O drzewach na Planete + ogladalam program. Niemieccy naukowcy badajacy symbioze roslin wypowiadali sie. Wychodzi na to, ze np.: pomiedzy drzewami jest niesamowita wspolpraca i jakas forma porozumiewania sie. Stare chonia np.: mlode, rozwijajace sie drzewa. tak mnie azchecili, ze szukam od jakiegos czasu ksiazki na dany temat.
      Moja babcia tez z kwiatami gadala. Miala bujna roslinnosc w domu. Probowalam kiedys i mi jakos nie idzie. W domu mam kilka doniczkowych kwiatkow, ktore nie za bardzo sie trzymaja. Co jakis czas musze wymieniac. Na zewnatrz zas jest o wiele lepiej- tam jakos potrafie sie w owej pielegnacji rozpedzic.

      Usuń
    3. W domu to ja mam kiepskie kwiaty, bo jakoś nie mam melodii do takich. Okna mają zbyt dużo słońca, albo zbyt mało, a na stojakach i meblach nie lubię, bo przeszkadzają w sprzątaniu. W ogrodzie jest kwiatów coraz mniej, nie mam już siły przy nich pracować, ale ciągle jeszcze sporo gatunków roślin w naszym ogrodzie rośnie.
      Kleszcze- właśnie wśród traw, na poboczach lasów, na łąkach, jest ich najwięcej. One wcale nie siedzą na krzakach i drzewach, tylko na trawach. Nie miej obaw wejść w las, bo tam ich mniej. Chyba , że znowu wśród traw ścieżki idą.
      Nie lubię ścinki drzew. Za każdym razem, kiedy trzeba się zdecydować na nią, boli mnie serce.

      Usuń
  2. lubię ogród jesienią, fiolety i żółcie. Szkarłatka sama mi sie zasiała i rośnie jak szalona. podobno trująca. nasze wiewiórki też biegają w pobliżu. uwielbiam. za chwilkę będę je dokarmiać. po zeszłych latach z 10 drzew orzecha włoskiego nam zasadziły )) wyrywam i wyrywam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaciekawiłaś mnie stwierdzeniem, że szkarłatka jest trująca. Poszukałam i trafiłam na jeszcze ciekawszą rzecz. Otóż my nie mamy szkarłatki amerykańskiej, tylko jagodową. Cały czas byłam przekonana, że to amerykańska, a tu niespodzianka
      http://www.e-ogrodek.pl/a/szkarlatka-amerykanska-i-jagodowa-chwast-czy-roslina-ozdobna-19501.html
      Obie są trujące. Każdego roku kosimy i wyrywamy, w różnych miejscach ogrodu, młode sadzonki orzechów. Czasem i z donic na tarasie wyrywam. Tam akurat Rude zakopują orzechy jesienią. W innych miejscach też pewnie one, chociaż i myszy orzechy roznoszą, a bywa i ptaki.

      Usuń
  3. Urokliwie i tak spokojnie w Twoim ogrodzie Jaskółko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano urokliwie. Adres był dwa dni w moim profilu, teraz usunęłam.

      Usuń
    2. :) nie było mnie w internecie. Ale dziękuję.

      Usuń
  4. W ogóle nie znam się na drzewach i krzewach, podziwiam Twoja wiedzę. Na studiach botanika była, oczywiście, ale pod kątem leczniczym, substancje pamiętam do tej pory, a na żywo rozpoznanie jakoś mi dalej nie idzie😊
    Podoba mi się Twój różnorodny ogród.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta moja wiedza narastała latami. Najpierw uczyła mnie matka (dosłownie uczyła mnie przyrody i biologii w podstawówce) w naszym ogrodzie/ogrodach, potem dziadek w swoich ogrodach, a potem już sama szukałam. Teraz wspomagam się bardzo często Netem. Nawet mieszkając w bloku mieliśmy mała działkę niedaleko niego. Nasz ogród, ten teraz mam 30 lat ( w tym roku minęła rocznica wprowadzenia się do nowego domu)- nauczyłam się wiele na swoich błędach.
      Nie masz pojęcia, ile miałam jeszcze 10 lat temu kwiatów (warzywa też uprawiałam, truskawki, maliny w ogromnych ilościach)- teraz zostawiłam tylko byliny. Krzewy też wycinałam w momencie ich "parszywienia". Były dwa sady- najpierw jeden od maleńkich drzewek- niedobre, chore, wycięłam, potem drugi, historia się powtórzyła- nie ma sadów. Ten ogród, na początku gołe pole na całym obszarze- zmienił się bardzo. Od pięknych równych grządek, po kępy kwiatowe w trawnikach. Od gołego pola, po mocno zadrzewiony obszar i lasek w dole posesji. I teraz najbardziej mi się podoba, taki ujarzmiony dziki ogród.

      Usuń
  5. ostatnia ruda Ruda, coś jak ostatni Mohikanin...
    kłokoczka południowa mi się najbardziej podoba, takie jakby serduszka cycate, widziałem to kiedyś w realu, ale że z nazewnictwa botanicznego jest u mnie średnio, to nie wiedziałem, jak ma na imię...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kup kłokoczkę i zasadź u siebie. Ona rośnie w każdych prawie warunkach. Na wiosnę pięknie kwitnie biało- różowymi kiściami, na jesień ma takie owoce. Niewymagająca, po prostu ładna.
      Rude, tak naprawdę rude, są teraz dwie w ogrodzie. Brązowa gdzieś włóczy się w sadzie. Kiedyś było ich w ogrodzie, w jednym rzucie rocznym, pięć. Tylko śmigały po drzewach, jakby się w oczach troiło. No i łaziły po tarasach. Te które są teraz, jeszcze bliżej domu nie podeszły.

      Usuń
  6. Lubię takie ogrodowe opowieści, oglądam programy "Maja w ogrodzie", skarbnica wiedzy!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię ten program. Lubię oglądać urządzone ogrody. Każdy inny, każdy ma swój klimat, a Maja jest bardzo dobra w prowadzeniu programu.

      Usuń