sobota, 11 listopada 2023

Jak uprawiać ogród i nie dobijać się pracą

Nieraz pisałam, że lubię sobie ułatwiać pracę zarówno w domu jak i w ogrodzie. Do domu kupujemy urządzenia, które mnie wyręczają w drobniejszych pracach (robot odkurzacz, robot myjący podłogi, pół robot do mycia okien) i inne np. kuchenne urządzenia. Teraz zastanawiam się nad kupnem robota do mycia okien, takiego, który wszystko sam robi. Czytam opinie i nie jestem jeszcze zdecydowana. Pewnie do momentu, kiedy mi ręka odleci (albo Jaskółowi, który też myje okna).

Może na początku chodziło o ułatwianie pracy, ale teraz to często szukam takich urządzeń z konieczności. SKS daje o sobie znać i wysiadają mi mięśnie, ścięgna, kręgosłup (ten to już tragicznie daje popalić), szybciej się męczę, co pociąga za sobą wkurzenie, że robota czeka, a ja marudzę, bo mnie boli i nie mam ochoty się dodatkowo dobijać.

Co tu więcej pisać, jeżeli wiem, że coś mnie choć w połowie wyręczy w wysiłku i choć w połowie zlikwiduje ból, to kupuję to.

Najczęściej chodzi o narzędzia ogrodnicze.

Pokażę Wam, co mi pomaga w pracach ogrodowych, głównie związanych z pielęgnacją krzewów i drzew. Może komuś przyda się to, co pokażę i napiszę, bo wiem, że sporo czytających mój blog też ma ogrody.

Piły:

Odkąd mamy ogród, mieliśmy piłę spalinową. Najpierw była to ciężka wielka piła, bo wtedy nie było wyboru i takie tylko były w sklepach (początki lat 90.). Piła była, cięła stare bale po budowie konkretnie, bo lasku i drzew w ogrodzie jeszcze nie było. Była długo, aż w końcu daliśmy ją bratu, a my kupiliśmy już lżejszą (drzewa na razie rosły, ale piła w domu się przydaje, wiadomo). No i ta lżejsza służyła, ale ciągle się psuła (a marka renomowana niby). I aby było weselej, to wszystkie prace związane z wycinką uskuteczniał drwal- fachowiec. Nasza piła służyła do bieżących  prac porządkowych. I wkurzałaby nas dalej, gdyby Jaskół nie natknął się w Necie na piłę akumulatorową, lekką zgrabną i mogącą ciąć całkiem grube gałęzie. Na potrzeby naszego ogrodu (lasku) jak znalazł. 


Piła doskonała, ale ma jedną wadę, przy cięciu grubszych kawałków szarpie, bo ma za mało siły by się w drewno ”wgryźć”. Do małych kawałków (śr. 10 centymetrów) doskonała, na takie podręczne cięcia świetna. No ale… zdarzały się grubsze wycinki, a drwala do byle konarka nie będziemy wzywać- kupiliśmy lekką piłę spalinową.

Nie zrobiłam zdjęcia, bo jak przeciętna wygląda spalinówka każdy wie.

Trochę  pomieszałam z kolejnością, ale nie szkodzi- gdzieś tak 15 lat po założeniu ogrodu i zasadzeniu lasku, syn przywiózł mi z Anglii małą akumulatorowa piłkę ręczą. 


 Cud, miód, orzeszki… lepszego prezentu nie mógł mi zrobić. Wtedy do „obróbki” zasobów drzewnych w ogrodzie byłam sama. Ciężkiej spalinówki nie umiałam utrzymać w ręku, a piłowanie ręczną piłką było ponad moje siły. Ogród zarastał, krzaczory pleniły się niemożebnie, klęska urodzaju, a ja bezsilna wobec niego.

Piłka służyła mi chyba z 12 lat. Teraz mam drugą tej samej firmy i jestem dalej zadowolona, bo sama sobie mogę radzić z wycinką. 

 Do cięcia niezbyt grubych gałęzi polecam piłkę na długiej rękojeści. Nasza jest trochę za wiotka, ale radzi sobie nieźle. Nie trzeba podstawiać drabiny, by wyciąć jakąś gałąź na niezbyt dużych wysokościach.

Sekatory.

Wypróbowałam sporo małych sekatorów. Tu akurat jest kwestia indywidualnego podejścia, co kto woli. Nie będę o nich mówiła, bo ręczny mały sekator powinien być dopasowany do ręki, a bajery dołączone do niego każdy sobie sam dobiera.


Zdjęcia robione w piwnicy, która jest niezbyt elegancka, jak to piwnica.
 

Zanim kupiliśmy piłkę na długiej rączce, sprawiliśmy sobie sekator do cięcia gałęzi na wysokościach. Ma on dwie opcje- możesz ciąć gałęzie, znajdujące się niżej  (wtedy przesuwasz obręcz w połowie rączki) lub wyżej (wtedy ciągniesz za linkę na końcu rączki. Kapitalna sprawa, bo ten sekator jest mocny, lekki i tnie szybko- nie trzeba podstawiać drabiny. W dodatku ma dwie opcje ustawienia głowicy z ostrzem- pionowe i pod kątem ( łatwiej dojść do wycinanej gałęzi)

Gorzej z sekatorami do cięcia grubszych gałęzi. I znów powtarza się historia z możliwością kupienia takich. Na początku (30 lat temu) szczytem techniki były mocniejsze sekatory na dłuższych rączkach. Długo służył mi taki sekator do wycinania samosiejek w lasku. Ale w tych sekatorach bardzo szybko zużywały się wewnętrzne „odbojniki” i jak tak gumowy krążek spadł, to tłukło się rączką o rękę, b o nie było dystansu między rączkami. Sekatory tego typu psuły się, kupowałam kolejne, aż w końcu stwierdziłam, że nie tylko w psuciu się odbojnika jest problem. Pojawił się następny- schylanie się do wycinki, bo długie rączki jednak były dosyć krótkie i trzeba było się schylać przy wycinaniu. 

 Pochylanie się+ ciężar sekatora+ nacisk na rączki= ból rąk i pleców. No to wyszukałam sekator z regulowanym naciskiem na ostrza i regulowaną długością rączek. Ale…. Ale kupowałam w necie i nie popatrzyłam na ciężar tego ustrojstwa. Dość powiedzieć, że sekator tnie rewelacyjnie, można sobie dopasować długość rączek, ale nie dla mnie ci on, nie dla mnie, bo jest bardzo ciężki. Natomiast ucieszyli się z niego Młody i Jaskół- przy wycinaniu grubszych gałązek nie musza wyciągać piły albo jednej, albo drugiej (co nie znaczy, że obie piły nie są w użyciu).

No i co dalej, chciałoby się zapytać. Ano rozwiązanie samo przyszło. Oglądam na YT dużo filmów dotyczących przycinania krzewów ( jak, kiedy je ciąć, porady). Na jednym z nich zobaczyłam prawdziwe cudo, w sam raz dla mnie- sekator akumulatorowy. Sprawdziłam sobie opinie wielu- od tych najtańszych do tych z górnej półki i kupiliśmy taki znanej firmy. Podałabym, ale podobno nie wolno pokazywać marek produktów w Necie. Nie rozumiem tego, jednak na wszelki wypadek nie podam. Napiszę tylko, że firma produkuje narzędzia ogrodowe w jednej serii, w których można użyć jednej ładowarki i jednego akumulatora do wszystkich. 


A sekator? Tnie jak ta lala nawet grubsze gałęzie (średnica do 3 centymetrów). Naciskam spust jak w pistolecie i bach po gałązce. Można nim ciąć wszystko. Należy się tylko przyzwyczaić do wolniejszego tempa, bo ostrze musi się otworzyć, a potem zamknąć (w ręcznym trwa to krócej). No i ten sekator trochę waży (niecały kilogram), ale można się szybko przyzwyczaić.


W zeszłym tygodniu kupiliśmy jeszcze jedno narzędzie- szczotkę ze szpikulcem "w jednym", do usuwania mchu z kostek chodnikowych. Jeszcze go nie wypróbowałam. To też jest narzędzie z serii, w której do jednej rączki można przyłączyć różne końcówki. Od kilku lat przestałam używać w ogrodzie chemii. Kiedyś kostki "randapowałam", ale mech to paskudztwo, które na Roundup nie reaguje. I znów na jakimś filmie zobaczyłam ten przyrząd. Oczywiście jest tych narzędzi do usuwania mchu wiele i są różne. Wybrałam proste, bo takie bajeranckie z kilkoma „dodatkami’ nie jest mi potrzebne. Nasze ma trochę za krótką rączkę, ale to nie problem, bo można w każdej chwili dokupić dłuższą. Jest lekkie.  Zobaczymy jak  się spisze.

O rozdrabniarce do drewna pisałam TU. Kto nie chce palić gałęzi i nie ma co z nimi zrobić, polecam.
 

 

 

24 komentarze:

  1. Jeśli chodzi o mnie pracę ogrodowo- ziemne to zawsze dobijanie się pracą😀dlatego nie tykam się niczego do zrobienia za progiem. Mąż ogarnia narzędzia, teściowa prace manualne na niskości i niech tak zostanie.
    Ja natomiast mogę godzinami prasować, a nawet myć okna🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdy lubi prace w ogrodzie. Ja bardzo lubię, ale ból i zmęczenie skutecznie mnie do niej zniechęcały. Teraz zmniejszyłam areał kwiatowy, posadziłam więcej roślin niewymagających ciągłej pielęgnacji i kupuję takie narzędzia.
      Zastanawiam się nad nożycami do trawy i przycinania tui. Akumulatorowymi oczywiście:):) No i zastanawiam się nad robotem do mycia szyb:)

      Usuń
    2. Szyby to ja z upodobaniem myję sciereczka Vileda i ni więcej mi nie potrzeba, w ogóle się nie męczę.
      Oraz jak to, nie wolno podawc nazwy firm? Wiem, że influenserzy nagminnie podaja różne marki, te, które im płacą za reklamę, muszą być oznaczone #współpraca.

      Usuń
    3. Mycie szyb lubię, ale wysiadło mi prawe ramię i jak więcej pracuje, to boli. Zresztą przy tych ogrodowych pracach też tak jest.
      Być może maja oni podpisane legalne umowy na reklamowanie. Na wszelki wypadek nie podaję, ale chyba można się domyślić:):):) Te marki mają charakterystyczne kolory:)

      Usuń
  2. Mój syn ma mały ogródek, ale narzędzi już sporo:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolę inwestować w takie narzędzia niż kupić nową kieckę. Lubię kiedy ogród jest zadbany, a one ułatwiają mi pracę.

      Usuń
  3. Jeśli chodzi o nas, to mamy i piłę spalinową ( psuje się co chwila, a markowa, psiawara, i to mnie wkurza,), i sekatory z długimi rączkami ( bardzo je lubię ) i zwykłe, małe. Natomiast ten mały sekator na prąd mnie ciekawi.
    A w sprawie mchu - u nas, no cóż rośnie na potęgę na granitowej kostce, razem z porostami, trawą, i całą masą innych roślin, z sasankami oraz purpurowym krwawnikiem włącznie. Kiedyś coś tam próbowaliśmy, a teraz traktujemy nasze podjazdy i dojazd jak trawnik - kosimy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piłę spalinową mieliśmy jednej z lepszych, a może najlepszych europejskich marek a i tak siadała- nie odpalała. Była w naprawach i tak się psuła. Kupiliśmy teraz lżejszą, innej marki, też dobrej. Zobaczymy. Ona jest na grubsze, doraźne cięcia.
      Sekator akumulatorowy jest super. Oszczędza nadgarstek. Ma system, zabezpieczeń, dlatego ucięcie palca zamiast gałązki, wymaga nie lada gapiostwa.
      https://www.youtube.com/watch?v=cOaT9AECnZY
      https://www.youtube.com/watch?v=TcMxyGPz4Qc
      Są też inne, ale ja te firmę mam sprawdzoną. niestety, cena może trochę odstraszyć, ale jak dużo tniesz, to warto zainwestować ( masz do wyboru też tańsze chińskie- nie ryzykowałam).
      Są jeszcze sekatory akumulatorowe na długich rączkach i sekatory elektryczne ( akumulator jest w plecaku i łączy się z sekatorem przewodem).
      Gdybym miała na kostce takie roślinki, jak u Was, a kostka nie byłaby chodnikiem, to w ogóle nie ingerowałabym. My mamy chodnik do domu z kostki, a tam mech trzeba usuwać. Oprócz chodnika mamy jeszcze parking utwardzany, ale tam to już w ogóle nie przejmuję się zielskiem- wyrywam.

      Usuń
    2. Chyba znalazłam ten Twój w sieci, i faktycznie, cenę ma porządną, chociaż - na Twoim zdjęciu Twojego sprzętu stoi jak byk: "made in China".
      Fajnie się przyczepić do szczegółów, co nie? :-D
      Będę się zastanawiać - bo moje nadgarstki byłyby zadowolone.

      Usuń
    3. Obejrzałam dokładnie piłkę i sekator, nie, produkcja jest jak najbardziej niemiecka:):) Może Cię zmylił napis KEO na piłce? To jest solidna firma i tę polecam, choć faktycznie jest dosyć droga. Wiesz jak to się mówi- nie stać mnie na tanie rzeczy, ale ja nie zawsze się tym powiedzonkiem kieruję. Natomiast jeżeli chodzi o narzędzia to raczej tak.
      A ja się nie dziwię, że sprawdzasz, bo ja tak samo robię i były polecane chińskie sekatory, ale tu jestem ostrożna. Lepiej się trzy razy upewnić, niż potem przeklinać.
      Nadgarstki i śródręcze, bo sekator mi zrobił odcisk na środku dłoni.
      Dzisiaj mają przyjść akumulatorowe nożyce do cięcia trawy tej samej firmy. Trawa mnie nie interesuje, ale one mają małą piłkę do cięcia tui i tu już jestem na tak. Siostra ma spalinowa, byś widziała jak się męczy przy obcinaniu tui i innych żywotników.
      Ja już nie mam sił i boli mnie ręka przy trzymaniu ciężkich narzędzi a jeszcze trzeba ciąć. Oczywiście, że mógłby to zrobić ktoś inny, jednak ja to bardzo lubię i nie mam na razie zamiaru z takich prac rezygnować.

      Usuń
    4. Ok, jeszcze raz obejrzałam producenta- masz rację, maleńkimi literkami napisali, ze zrobione w Chinach, a na pudełku pisze Oryginal B.... No i masz babo placek:):):):).
      A te nowe nożyce też Oryginal B... zrobiono na Węgrzech. Ale jakby nie było, fabryki ma w kilku krajach a jednak marka jest bardzo dobra. przynajmniej mnie nie zawiodła jeszcze (lodówka i pralka również bardzo długo chodziły)

      Usuń
  4. NIESTETY, nie mam takiego proeu. Ani ogrodu, ani działki, ani nawet balkonu... :-((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, pytanie, czy Ci z tym źle, bo może jednak tak wolisz? Smutny emotek coś mi mówi.

      Usuń
    2. Źle mi z tym. Marzę o domku z ogródkiem. Albo chociaż o balkonie, żebym miała gdzie suszyć pranie.

      Usuń
    3. No to trzeba Ci życzyć z całego serca, by Ci się to spełniło. Mały domek z ogródkiem -ciężka sprawa, jednak mieszkanie z dużym balkonem jest łatwiejsze do uzyskania. Trudno cokolwiek powiedzieć, bo nic nie wiem o Twoich warunkach, ale życzyć Ci mogę i chcę:)

      Usuń
    4. Moje warunki: rozwiedziona nauczycielka z córką nauczycielką, czyli pensja równa najniższej. Zatem mogę sobie marzyć do uśmiechniętej śmierci, ale za dobre słowo bardzo dziękuję.

      Usuń
    5. No cóż, byłam nauczycielką z niską pensją i dwojgiem dziećmi półsierotami. Coś jakby znajomego mi przeleciało z tamtego życia. A dom? Moi przytomni rodzice jeszcze za życia podzielili majątek i dostałam go w spadku wraz z ogrodem. W życiu nie było by mnie stać na coś takiego, never.
      A z marzeniami jest różnie, ale podobno, jak się bardzo coś chce, to to się spełnia. I w dodatku w najmniej spodziewanej chwili, dlatego kto wie? Może Ci się spełni i oby Ci się spełniło.

      Usuń
    6. Kurcze, dwojgiem dzieci itd.

      Usuń
    7. Spox, nawet nie zauważyłam - oko ludzkie ogarnia tekst w całości i niekoniecznie wyłapuje literówki. No chyba że się ocenia sprawdziany... Budzi się we mnie rentgen!

      Usuń
    8. Poprawianie sprawdzianów i wypracowań z polskiego było moją zmorą. Serdecznie tego nie znosiłam. A prace studenckie, gdzie zdawało by się, będzie lepiej, to kompletny horror. Człowiek się zastanawiał, jak ci ludzie średnią zrobili.

      Usuń
  5. Ja się cieszę, że mam tylko balkon;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :):):):)Odebrałaś mój wpis jako przymus ogrodowy? No nie, ja bardzo lubię nasz ogród, bardzo lubię prace w ogrodzie, tylko moja fizyczność zaczyna mnie ograniczać. Nie chcę rezygnować, dlatego sobie ułatwiam.
      Mieszkałam najpierw w wynajętym mieszkaniu-miał duży taras, świetna sprawa, nawet clematis w donicy uprawiałam. potem mieszkanie w bloku wąski balkon,zacieniony- nawet nie postawiłam donicy, nie warto było. Ale obok bloku był kawałek nieużytku i zrobiliśmy sobie tam małą działkę:):):)Widzisz, ja bez grzebania w ziemi nie potrafię żyć.

      Usuń
    2. Absolutnie nie, żaden przymus! Bardzo lubię ludzi z pasją, ja na moim balkonie mam bardzo dużo roślin i o nie dbam. Ale do ogrodu to bym musiała mieć ogrodnika, zresztą w Pl mam takiego.

      Usuń
    3. A ja myślałam, że nie lubisz tego:):):)Na tarasach też mam dużo doniczkowych. W ogóle lubię dużo zieleni i kolorów. Fajnie, że masz też sporo roślin. ""Ogrodnictwo" łagodzi obyczaje", że tak strawestuję popularne powiedzenie.

      Usuń