wtorek, 30 lipca 2024

Igrzyska Olimpijskie Paryż 2024- wolność, równość, braterstwo, tradycja i kreatywność.

Igrzyska Olimpijskie rozkręcają się coraz bardziej. Są już pierwsi zwycięzcy. Ci, którzy zajęli miejsca na podium, dostaną bardzo oryginalne medale.


„Medale te są ucieleśnieniem kreatywności Paryża 2024. Każdy medalista, niezależnie od rangi zdobytego medalu, otrzyma krążek zawierający 18 gramów żelaza, wykorzystanego kiedyś do budowy wieży Eiffla. Żelazo pochodzi z różnych modernizacji i remontów wieży. Umieszczony pośrodku medali fragment ma kształt sześciokąta, nawiązując do kształtu Francji kontynentalnej.

Spółka zarządzająca wieżą Eiffla umożliwiła dostęp do zapasów żelaza, które są usuwane podczas renowacji. Łącznie na wykonanie tych wyjątkowych nagród wykorzystano 91,512 kg żelaza.

Całkowity rozmiar medalu to 85 milimetrów średnicy i 9,2 milimetra grubości, przy czym waga waha się od 529 gramów dla złotego medalu do 455 gramów dla brązowego krążka.

W projektowaniu i tworzeniu medali uczestniczył dom jubilerski Chaumet, należący do grupy LVMH, partnera premium paryskich igrzysk.

Mennica Paryża wyprodukuje łącznie 5084 medale, wszystkie wykonane zostaną z materiałów pochodzących z recyklingu.”

Medale paraolimpijskie
 

W ręce zwycięzców trafią również podłużne pudełka. W każdym pudełku znajduje się zwinięta kopia oficjalnego plakatu Igrzysk Olimpijskich w Paryżu.


 

„Rysunek artystyczny przedstawia komiksową wersję Paryża, nad którą górują czerwona wieża Eiffla i Sekwana, a na niej widnieje napis "XXXIII Olympiada" odnoszący się do 33. edycji igrzysk olimpijskich.

Twórcą plakatu jest paryski ilustrator Ugo Gattoni. W prawym dolnym rogu widnieje skoczek do wody oglądający widowisko sportowe na tle słynnych miejskich pomników.”

„Coś takiego zdarzyło się pierwszy raz: paryskie igrzyska olimpijskie i igrzyska paraolimpijskie będą mieć wspólny oficjalny plakat! A raczej dwa, które złączone tworzą jeden obraz. To dzieło francuskiego ilustratora Ugo Gattoniego, który chciał połączyć wszystkich sportowców, czy mają niepełnosprawności, czy też nie.

Tradycją jest, że na każde letnie i zimowe igrzyska olimpijskie projektowany jest specjalny, oficjalny plakat. Nie inaczej jest przy okazji tegorocznej imprezy w Paryżu. Tym razem jednak zaprezentowany właśnie afisz różni się znacząco od swoich poprzedników. Tworzy bowiem całość z... drugim plakatem, przygotowanym na igrzyska paraolimpijskie, które zwyczajowo rozpoczynają się niedługo po zakończeniu zmagań olimpijskich. Nigdy wcześniej w historii obydwie imprezy, organizowane przez MKOl, nie były połączone ze sobą graficznie w ten sposób.

Niezwykły obraz, składający się z dwóch plakatów, został zaprezentowany w paryskim Musée d’Orsay – słynnym muzeum, położonym nad Sekwaną. Olbrzymią wersję grafiki widzowie będą mogli tam oglądać do 10 marca. – To kluczowy moment dla naszych igrzysk olimpijskich Paryż 2024. Chcieliśmy się wyróżnić i wyobraziliśmy sobie plakaty, które są jak my wszyscy, które są czymś więcej, niż zwykłe logo igrzysk – tłumaczył  Tony Estanguet, szef komitetu organizacyjnego igrzysk, a w przeszłości wybitny kajakarz górski, trzykrotny mistrz olimpijski z Sydney, Aten i Londynu.

Do stworzenia niezwykłego plakatu zaproszono Ugo Gattoniego, który znany jest ze swojego dynamicznego, żywego stylu. Artysta zaczął pracować we wrześniu 2023 roku i spędził w pracowni w sumie... dwa tysiące godzin. Plakat, a właściwie dwuplakatowy obraz, był gotowy 19 stycznia. – Potrzebowaliśmy takiego świata, jaki na plakatach stworzył Ugo. Ważne było, aby te plakaty mogły żyć osobno – jeden plakat olimpijski i jeden paraolimpijski – ale także aby mogły żyć razem – dodał Estanguet.

 


Każde Igrzyska Olimpijskie mają swoją maskotkę. W Paryżu jest nią „Frigijka”, która zawdzięcza swą nazwę ikonicznym francuskim kapeluszom.


 

(...) projekt jest interpretacją tego wyjątkowego elementu dziedzictwa kulturowego, który w historii symbolizował wolność.

(...) maskotki będą odkrywały szczególną rolę w trakcie Igrzysk Olimpijskich i Igrzysk Paraolimpijskich w Paryżu. Według Komitetu Organizacyjnego mają symbolizować rewolucję przez sport. Ich misją jest pokazanie światu, że sport może wiele zmienić i że zasługuje na centralną rolę w społeczeństwie. Zadaniem Frygijek będzie wprowadzenie sportu do codziennego życia – wszystkich dyscyplin i każdego sposobu doświadczania sportu – czy to poprzez uczestnictwo, czy jako kibice.

– Zależało  nam, aby stworzyć maskotki, które ucieleśniałyby naszą wizję i byłyby w stanie podzielić się nią z Francuzami i światem. Zamiast zwierzęcia zdecydowaliśmy się czapkę frygijską, która jest symbolem wolności. Frygijka jest bardzo ważna dla każdego Francuza – pojawia się na naszych znaczkach i frontonach ratuszy, reprezentuje również francuską tożsamość i ducha – powiedział Tony Estanguet, Przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Paryż 2024.”

https://www.ifrancja.fr/zaprezentowano-medale-olimpijskie-z-fragmentem-wiezy-eiffla/

https://infosport.pl/letnie-igrzyska-olimpijskie/paryz-2024/oficjalny-paryski-plakat-polaczyl-olimpijczykow-i-paraolimpijczykow

https://przegladsportowy.onet.pl/igrzyska-olimpijskie/paryz-2024/wielka-tajemnica-igrzysk-olimpijskich-odkryta-oto-co-dostaja-medalisci/hszktg8

https://olimpijski.pl/frygijki-maskotkami-igrzysk-xxxiii-olimpiady-paryz-2024/


 

niedziela, 28 lipca 2024

Zamiast komentarza do pewnej durnej wypowiedzi

"Wyobraź sobie, że nie istnieje Niebo,
To nie jest trudne, jeśli spróbujesz
Pod nami nie ma piekła
Nad nami tylko niebo
Wyobraź sobie, że wszyscy ludzie
Żyją dzisiejszym dniem

Wyobraź sobie, że nie ma państw
To naprawdę proste.
Nic ma po co zabijać ani umierać,
Nie ma też żadnej religii
Wyobraź sobie ze wszyscy ludzie
Żyją w pokoju

Możesz mnie nazwać marzycielem
Ale nie jestem jedyna
Mam nadzieje, że któregoś dnia dołączysz się do nas
A świat będzie żył w jedności

Wyobraź sobie, że nie ma własności,
Ciekawe, czy potrafisz.
Nie ma chciwości ani głodu
A wszyscy są sobie braćmi
Wyobraź sobie, że wszyscy ludzie
Dzielą ze sobą świat

Możesz mnie nazwać marzycielem
Ale nie jestem jedyna
Mam nadzieje że któregoś dnia dołączysz się do nas
A świat będzie żył w jedności."




sobota, 27 lipca 2024

Ogień, ogórki i bezmyślne huki.

 

I zapłonął- szykuje się prawdziwa sportowa uczta.

 

Coś niesamowitego. No i ten podkład muzyczny, tak bardzo francuski, tak bardzo paryski…Celine Dion… nie mam słów na wyrażenie zachwytu…Celine- największy, najwspanialszy sportowiec życia.

I jak tu pisać o ogórkach? A jednak- jest sezon ogórkowy, sezon na ogórki trwa.

Od dwóch dni króluje w kuchni zapach kiszących się ogórków. Nie ma nic bardziej kojarzącego się z przetworami, przynajmniej dla mnie, jak właśnie ten zapach- kopru, czosnku i  ogórków. Zapach właściwie już  przełomu lipca i sierpnia. W tym roku było mniej ogórków niż w zeszłym, kiedy to na okrągło, przez prawie miesiąc, kisiłam małosolne. Akurat tę robotę lubię.

 A w ogóle to codziennie budzi mnie śpiew albo skrzek wilg, a ja mimo to mam nastrój typu: „Ni móm chęci do roboty ani s rana ni s wieczora…”.

Jutro ma być piekielny upał, jutro ma być odpust w tutejszym zaścianku- wszystkie złe moce  sprzysięgły się na biedną Bezę. 

 W Sejmie został złożony projekt Ustawy, w którym jest przepis, by określonej grupy środki pirotechniczne zostały zakazane w ogólnym użytku. Chodzi o petardy, fajerwerki (dopuszcza tylko w sylwestra] oraz wszelkiego typu środki, które mogą w jakikolwiek sposób zaszkodzić ludziom i zwierzętom.

„Posłowie KO skierowali do Sejmu projekt przepisów zakazujących używania przez osoby fizyczne fajerwerków o najwyższym stopniu głośności. Zgodnie z nim rada gminy będzie mogła w drodze uchwały uchylić obowiązywanie zakazu w sylwestra i Nowy Rok.

Projekt miałby nowelizować ustawę o ochronie zwierząt i ustawę o materiałach wybuchowych przeznaczonych do użytku cywilnego.

Katarzyna Piekarska (KO), przedstawicielka grupy posłów, którzy wnieśli projekt, poinformowała na czwartkowej konferencji w Sejmie, że dotyczy on zakazu używania przez osoby fizyczne fajerwerków i petard hukowych o najwyższym stopniu głośności. Chodzi o wyroby pirotechniczne widowiskowe klasy F3. Zapewniła, że proponowane przepisy nie obejmą branży eventowej. Dodała, że rada gminy może w wyjątkowym przypadku uchylić zakaz w sylwestra i Nowy Rok.

 "Co roku 1 i 2 stycznia media społecznościowe są pełne zdjęć martwych ptaków, pełne są apeli właścicieli zwierząt, które się zgubiły, o ich odnalezienie. Art. 1 ustawy o ochronie zwierząt mówi, że zwierzę jako istota żyjąca zdolna do odczuwania nie jest rzeczą. Te kilkanaście sekund fajerwerków i naszej przyjemności nie jest warte cierpienia zwierząt" – podkreśliła posłanka KO.

Patryk Jaskulski (KO) dodał, że projekt jest istotny także dla dzieci, osób starszych czy osób w spektrum autyzmu, które źle znoszą huk fajerwerków. Zwrócił też uwagę na inne aspekty: toksyny uwalniane do powietrza przez petardy i na wypadki spowodowane fajerwerkami, jak podpalenia budynków czy uszkodzenie ciała.”

Mam nadzieję, że zostanie on przegłosowany pozytywnie, a ja się postaram, by tym razem na stronie UG pojawiła się informacja o tej Ustawie, by nikt nie mówił, że nie wiedział.

 


No i tak post zwekslował od olimpiady na ogórki oraz petardy.

https://www.onet.pl/styl-zycia/kb-kbpl/projekt-ustawy-w-drodze-do-sejmu-zaklada-mozliwosc-wprowadzenia-zakazu-uzywania/v7qbxjq,30bc1058

 Trochę codzienności ogrodowej




A to zdjęcie zdumiało mnie bardzo- żadne czarne podkłady, żadna manipulacja czy retusz- zrobiłam bez regulowania aparatu i zobaczyłam je od razu z czarnym tłem. Nie mam pojęcia dlaczego tak, bo inne z tej serii są na tle zielonym.


 

 

czwartek, 25 lipca 2024

7 dekad bluesa

 

Wczoraj słuchaliśmy z Jaskółem bluesa- nagrania na YT. Dzisiaj czytam- zmarł John Mayall. W takich momentach zaczynam odczuwać mocny dyskomfort, jakiś dysonans psychiczny, nie pustkę, bo to uczucie zarezerwowane jest dla chwili, kiedy zabraknie kogoś, na kim nam zależało, kogoś bliskiego, kogoś, kto był w naszym życiu choćby nawet nieczęsto.

Kiedy umiera mój ulubiony aktor, ceniony muzyk, chcę protestować- nie, jeszcze nie teraz, jeszcze zrób coś nowego. Niedawno umarł Jerzy Stuhr- nie chciałam tu nic pisać, bo mnóstwo ludzi się odezwało, jaki to żal i jaka duża strata. W takich momentach wolę milczeć- zbyt dużo emocji, zbyt wielki smutek. A nawała osobistych wynurzeń na temat śmierci cenionego artysty powoduje w końcu, że kolejne wyznanie, kolejna publiczna ”żałoba”, kolejne „ja też…”, spłyca powagę śmierci, banalizuje stratę.

Jak to dobrze, że teraz mamy możliwość posłuchać utworów muzyków, którzy już odeszli. Możemy to robić, kiedy tylko przyjdzie nam ochota posłuchać dobrej muzyki. I jak dobrze, że możemy pooglądać filmy, sztuki, w których występują nieobecni już wśród żywych aktorzy.


 

Jon Mayall

„Piosenkarz, gitarzysta, harmonijkarz i klawiszowiec. Jego kariera trwała prawie siedem dekad, pozostając aktywnym muzykiem aż do swojej śmierci w wieku 90 lat. Mayall był często nazywany „ojcem chrzestnym brytyjskiego bluesa

Wklejam krótką informację na temat bluesmana- cytat z Wikipedii, nie mam dzisiaj ochoty na tworzenie osobistych notatek.

John Mayall (ur. 29 listopada 1933 w Macclesfield, zm. 22 lipca 2024 w Kalifornii[1] ) – brytyjski multiinstrumentalista (grał na gitarze, instrumentach klawiszowych, harmonijce), kompozytor, bluesman, pionier muzyki rockowej. W 2024 wprowadzony do Rock and Roll Hall of Fame[2].

John Mayall urodził się w rodzinie Murraya Mayalla – gitarzysty i entuzjasty jazzu. Od najmłodszych lat słuchał amerykańskich bluesmanów takich jak Leadbelly, Albert Ammons, Pinetop Smith czy Eddie Lang i sam uczył się gry na fortepianie, gitarze i harmonijce.

Po ukończeniu college’u Mayall odsłużył trzy lata w armii brytyjskiej w Korei. W 1956 zaczął grać bluesa w półprofesjonalnej grupie The Powerhouse Four, a następnie w The Blues Syndicate. Pod wpływem Alexisa Kornera przeniósł się do Londynu i utworzył tam John Mayall’s Bluesbreakers.

Mayall był przeciętnie o dziesięć lat starszy niż pierwsze pokolenie muzyków brytyjskiego rock and rolla i rocka i w momencie, gdy ten się narodził miał już wieloletnie doświadczenie muzyczne. Nic zatem dziwnego, że stał się nestorem sceny rockowej w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych. Mayall był też pierwszym, który sięgnął do korzeni muzyki rockowej – bluesa i zainicjował styl blues rock. W jego grupie John Mayall & the Bluesbreakers, która była swoistą wylęgarnią i szkołą talentów, występowali tacy muzycy jak Eric Clapton i Jack Bruce (później w Cream), Peter Green, John McVie i Mick Fleetwood (później założyciele Fleetwood Mac), Mick Taylor (później zastąpił Briana Jonesa w The Rolling Stones), Jon Hiseman (później założyciel grupy Colosseum), Jon Mark i Johnny Almond założyciele grupy Mark-Almond i wielu innych. Większość uczniów Mayalla później znacznie przewyższyła go popularnością.

Pod koniec lat sześćdziesiątych, po komercyjnym sukcesie odniesionym w Stanach Zjednoczonych, Mayall przeprowadził się do Laurel Canyon w Los Angeles wtapiając się w lokalną scenę blues rocka i jazz-rocka.

W roku 2005 został uhonorowany Orderem Imperium Brytyjskiego.”


 

https://pl.wikipedia.org/wiki/John_Mayall

Bardziej obszerne informacje na temat muzyka znajdziecie tu:

https://en-m-wikipedia-org.translate.goog/wiki/John_Mayall?_x_tr_sl=en&_x_tr_tl=pl&_x_tr_hl=pl&_x_tr_pto=sc

 






poniedziałek, 22 lipca 2024

"Wiele ości, wiele ości na jęczmiennym snopie..."

Jęczmień majowy.

Odkąd tu mieszkam, na sąsiednich polach sadzono naprzemiennie kukurydzę oraz pszenicę. W zeszłym roku jesienią, na polu za drogą, zasiano jęczmień. To zboże kojarzy mi się, przede wszystkim, z paskudnymi drobnymi „ośćmi”, które wszędzie właziły podczas młócki. Mój ojciec siał jęczmień co drugi rok. Dwa razy stałam na górze młockarni i podsuwałam snopki do maszyny (potem, nas ludzi, zastąpił kombajn- pierwsza Vistula). Ten raz, kiedy młóciliśmy jęczmień, zapamiętałam na cale życie. Mimo długiego rękawa i długich spodni oraz gumiaków na nogach oraz chustki na głowie, miałam na skórze małe ranki, bo  kawałeczki „wąsów’ jęczmienia przez wszystko przełaziły. Ubranie nadawało się tylko do wyrzucenia, ponieważ żadna siła, żadne pranie, nie były w stanie „wytrzepać” tych mikro ości z niego.

Od tej pory jęczmień kojarzy mi się z piekącą skórą, a przecież to, według mnie,  najpiękniejsze zboże wśród sianych  na naszych polach.

Jęczmień czerwcowy.

 




Jęczmień lipcowy.


„Jęczmień jest zbożem uprawianym od najdawniejszych czasów, stanowi średnio ponad 8% światowej powierzchni uprawy zbóż (54-57 mln ha) i pochodzi z rodziny wiechlinowatych. Obejmuje od 20 - 25 rodzajów traw jednorocznych lub trwałych. Wywodzi się ze strefy umiarkowanej półkuli północnej, a jej gatunkiem typowym jest Hordeum vulgare L., czyli jęczmień zwyczajny.

Co ciekawe, już starożytni Egipcjanie przygotowywali z jęczmienia piwo i chleb, natomiast Grecy w trakcie obrzędów eleuzyńskich, spożywali kykeon – napój z ziaren jęczmienia.

Obecnie jęczmień kojarzony jest przede wszystkim z produkcją piwa, którego ważnym składnikiem jest słód jęczmienny. Ale to nie wszystko… Jęczmień to bardzo zdrowy gatunek zboża, który może doskonale uzupełniać właściwie zbilansowaną dietę. Przynosi szereg korzyści dla zdrowia. Produkty jęczmienne z łatwością znajdziemy również na półkach z ekologiczną żywnością. Ich regularne spożywanie ma zdrowotny wpływ na organizm.

Z jęczmienia można przygotować różne rodzaje kasz i otrębów. Jego ziarna są źródłem białka, witaminy B1, B2, B6, C, kwasu foliowego oraz β-karotenu. Warto sięgać po kaszę jęczmienną, gdyż przemawia za tym duża zawartość błonnika, który wzmacnia organizm, poprawia pracę jelit i ułatwia pracę układu pokarmowego, dzięki licznie występującym enzymom trawiennym.

Dodatkowo, słód jęczmienny używany jest do produkcji kawy zbożowej, która również dobroczynnie wpływa na trawienie. Ten rodzaj zbóż zawiera w sobie stosunkowo niedużą ilość glutenu i posiada wiele minerałów tj. potas, wapno, magnez, żelazo, miedź i fosfor.

Ciekawostki:

  • Ojczyzną pierwotnych dzikich form jęczmienia dwurzędowego jest przede wszystkim Bliski Wschód
  • Rysunki znalezione w grobowcach egipskich faraonów świadczą o tym, że w starożytnej Babilonii i w Egipcie przed 4-5 tysiącami lat p.n.e. znano sześciorzędowy jęczmień nagi i oplewiony
  • Na terenie Polski jęczmień znany był już w neolicie (III – I w. p.n.e), świadczą o tym ziarniaki jęczmienia wielorzędowego, spotykane w trakcie wykopalisk archeologicznych wykonywanych na Dolnym Śląsku i Pomorzu Nadwiślańskim.”

Jęczmień w wierzeniach i przysłowiach ludowych.

„Według ludowych opowieści wierzeniowych chłop pozbył się gnieciucha, gdy przed spaniem na wyrku koło siebie nasypał dużo plew, i to jak najostrzejszych, najlepiej jęczmiennych (Kot Podg 45). Ościstością jęczmienia tłumaczy się zaprzestanie kuka-nia przez kukułkę2: [Kukułka kuka] do Piotra i Pawła. Póki sie jęczmień nie wysypie. Potem to jo te kolce kolo i ona nie może kukać [...]. Tylko jak sie jęczmień wysypie... jak już dostanie tych kłusków „

„Ile ości na jęczmiennym snopie, tyle złości, nie-szczerości w każdziuteńkim chłopie (NKPP I: 268), oraz pieśni”

„Kto sieje jęczmień na Urbana, będzie pił ze dzbana”- Urban obchodzi imieniny 19 maja.

„Siej jęczmień na Norberta, a będzie pełna sterta”- Imieniny Norberta są w czerwcu.

„Na świętego Wita, chłopy jęczmienia już nie siejta”- Wit ma święto również w czerwcu.

„Gdy się żyto kłosi, jęczmień siać się prosi”

„Czas zrobi z ziarenka jęczmienia kufel piwa”- łotewskie.

„W kwietniu po brzegi wody niosą jęczmienia urody”

„Ślepy sprzeda perł za ziarnko jęczmienia”- perskie.

 

Słowianie wschodni wierzyli, że w czasie, gdy dojrzewa jęczmień, jego kłosem dławi się słowik lub (rzadziej) kukułka, która wskutek tego przestaje śpiewać, por. powiedzenie – Stracił słowik głos (straciła kukułka głos) przez jęczmienny kłos."

Ładne te przysłowia, ładne zboże, ale jęczmień, jęczmieniowi nie jest równy. 

Jęczmień właściwy.


 Jęczmień płonny


Uwaga właściciele psów oraz kotów

„Jęczmień płonny. Roślina niebezpieczna dla zwierząt

Jęczmień płonny, który z wyglądu przypomina lepiej znaną pszenicę czy żyto, może stanowić zagrożenie dla psów i kotów. Roślina preferuje ciepły klimat, ale występuje też w Polsce. Jęczmień płonny (po łacinie Hordeum murinum) wybiera suche, ciepłe i nasłonecznione miejsca.

Uwaga na psy i koty!

Roślina lubi glebę z wysoką zawartością azotu, dlatego rośnie tam, gdzie psy i koty załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne. Głównym zagrożeniem dla zwierząt są osty, które mogą wbić się w łapę, ucho, oko lub dostać do organizmu w inny sposób. Osty wywołują różne objawy, w zależności od miejsca wkłucia. Po wbiciu się w skórę mogą spowodować miejscowy stan zapalny, który może rozwinąć się na cały organizm.”

Zaczynamy grzybobranie.

Zajączki, sinole, czy inaczej jeszcze podgrzybki- rosły pod krzakiem derenia.


 Co znaczy nabieranie wprawy- bułeczki coraz pulchniejsze. Inna sprawa, że im mniejszy numer ma mąka, tym są one mniej zbite.


https://www.kws.com/pl/pl/produkty/zboza/aktualnosci-zboza/pierwsze-slady-jeczmienia/

https://journals.akademicka.pl/lv/article/view/2772/2516

https://wiadomosci.radiozet.pl/krakow/news-niebezpieczna-roslina-rosnie-w-krakowie-zagraza-psom-i-kotom

 Piosenka o koszeniu jęczmienia



niedziela, 21 lipca 2024

I tak to sobie płynie...

Mam nowy post o Cziczmanach, ale trzeba go dopracować. Nie mam ochoty na to, na razie, choć to tylko niedużo czasu zajmie. Cziczmany poczekają.

Rośliny w ogrodzie oraz w donicach zachowują się tak, jakby kończyły letnią wegetację. Wszystkie pomidory, zasadzone w doniczkach, szlag trafił- jakaś zaraza je rąbie. Część jeszcze dojrzeje, resztę trzeba wyrzucić. Sadzonki tym razem własne- Młoda wysiała rozsadę. U nich już wszystkie pomidory na kompoście- zaraza szybciej je zniszczyła. Pewnie nasiona zainfekowane były. Szkoda, bo włożyliśmy mnóstwo pracy w te pomidory. 

Odkąd dzieciaki (dawno to było) wybrały „soczki” sklepowe, przestałam robić kompoty i dżemy na zimę. Nie, to nie. Jednak jakieś 10 lat temu zasadziłam trzy krzewy borówki amerykańskiej- wtedy to była nowość i WOW- własne borówki. Krzewy rosły, zaczęły owocować. Najpierw skromnie, toteż doszłam do wniosku, że dosadzę jeszcze trzy krzewy- różne gatunki. A potem zasadziłam jeszcze czerwoną borówkę amerykańską. Krzaczek kwękał, stękał, złamałam mu niechcący jedną porządną gałązkę, odrodził się i nareszcie zaowocował. 


 

Ta fioletowa roślina na dole zdjęcia, to dąbrówka. Niesamowicie ekspansywna, świetnie zadarnia, kosimy ją wraz z trawnikiem, a ona rozrasta się w tempie niesamowitym. Na szczęście z grządki łatwo się ją usuwa i można ją ograniczać- łatwa w wyrywaniu. Polecam na wszystkie "łysiny ogrodowe" lub pod krzewy.


Tyle krzaków borówki w ogrodzie to i mamy teraz full wypas owoców. Starcza na dwie rodziny z zapasem.

 Zrobiłam zdjęcie z góry, ale słoiczki z dżemem są małe. W sam raz na kilka porcji.


Od tygodnia kwitną stare hibiskusy. To także kwiaty jednego dnia. Rano rozwijają pąki, by wieczorem zwinąć się w rulonik i po kilku dniach opaść na ziemię. 

 

Hibiskusy to śmieciuchy, urocze śmieciuchy, zawsze pod krzakami dużo takich zwiędniętych ruloników leży. Te stare hibiskusy kwitną najwcześniej. Posadzone w zeszłym roku krzewy mają mnóstwo pąków jeszcze bardzo zwiniętych.

Nie dość, że mają dekoracyjne kwiaty, to jeszcze przyciągają mnóstwo pszczół i trzmieli.
 

Sówki przestały popiskiwać, pewnie rodzice uznali, że już czas na ich  usamodzielnienie się, albo  odezwał się w młodych instynkt łowny.

Żniwa trwają już od dwóch tygodni. Kombajny „chodzą” na okolicznych polach do późnej nocy. Wczoraj skoszono jęczmień na polu po drugiej stronie ulicy- na tym, które w zeszłym roku podzielili.  Z tyłu rośnie kukurydza.

Tak wyglądało pole pod koniec czerwca. 


Sucho, kombajn kosił, a za nim niósł się tuman pyłu i gdyby nie te wyśmiane wysokie tuje, rosnące na granicy ogrodu z drogą, mielibyśmy „burzę saharyjska” w ogrodzie.

Dygresja- nie wiem, dlaczego te tuje są tak wyśmiewane- najczęściej ludzie nawet nie mają pojęcia, w jakim celu ktoś zasadził tuje, ale muszą je koniecznie skrytykować i obśmiać- taka narodowo- blogowa moda- krytykanctwo, często bezpodstawne wyśmiewanie i meblowanie komuś ogrodu. Nie wiesz, nie krytykuj, nie masz pojęcia o powodach- nie wyśmiewaj.

Ledwo zdążyłam pozbierać pranie ze sznurów. Pył i tak dostał się na ogród przez dużą bramę (niestety, to jedyna wolna przestrzeń, która nie chroni posesji przed czymś takim i przed wiatrami północnymi).  

Teraz kombajny mają zakaz jeżdżenia po drogach publicznych z zamontowanym zespołem tnącym. Trzeba go zdemontować i na specjalnej przyczepce przewieźć w dane miejsce.

Jeszcze tylko złożyć rurę i można jechać.

I po wszystkim.

Do skoszenia pozostała pszenica jara, rosnąca od wschodu ogrodu. A Sadownik zasadził soję prawie na wszystkich polach, na których rosły sady. Pewnie teraz jest koniunktura na soję. Długo czekałam, aż to zielsko zakwitnie (zresztą nie byłam pewna, że to soja), w końcu obejrzałam film na ten temat- mogłam sobie czekać na te kwiaty i czekać, a i tak bym ich przez płot nie dojrzała. Soja ma schowane malutkie fioletowe kwiatuszki u nasady liści. Z daleka niewidoczne.  

Zdjęcie z internetu.


Muszę umyć okna, zwłaszcza te od strony remontowanego tarasu.

Czekałam aż skończą kucie, mieszanie cementu itp. Strasznie wtedy pyli. Wszystkie zapylone rośliny spłukałam wodą z węża, ale okien tak się nie da.

A po wczorajszych żniwach nawet jestem zadowolona, że wstrzymałam się z tymi oknami- wymyłabym, a tu nowa „powłoka”  do usunięcia.

Upał trochę zelżał, niemniej gorąco ma być do końca lipca. Poza tym, wieczorami robi się chłodniej, a nocą wszystkie okna są na uchył i jest fajny, wymiatający ciepło, kojący  przeciąg.

 Kolejny z moich ulubionych liliowców (ja je wszystkie bardzo lubię)- pełny, pomarańczowy z intensywnie czerwonym środkiem. Wyrasta na 1,50 i tworzy ogromne kępy. Kwitnie bardzo obficie i długo. Bardzo łatwy w rozmnażaniu, toteż posadziłam go we wszystkich wolnych kątach ogrodu. Teraz są takie pomarańczowe akcenty w różnych miejscach. Na tle zieleni wygląda to nieziemsko.