Od tygodnia odchodzi u nas polowanie na myszy. Nie, nie w domu, w domu były dwie, ale się chyba wyniosły. Ja mam nadwrażliwość węchową, od razu wyczuję zapach myszy czy to w pokoju, czy w piwnicy. Najpaskudniejszy zapach, wręcz smród, wydzielają szczury. Zdarzało się, że taki jeden z drugim zagnieździł się kiedyś w piwnicy i trzeba było, niestety wyłożyć trutkę. Szczury przychodzą z dwóch stron, od sąsiadów, którzy hodują kury. Rzadko szczura widuję i raczej w okolicach parkingu, ale nie jest miłą świadomość, że tu się wokół domu kręcą. I raczej się ich nie pozbędziemy, bo sąsiadom chyba nie przeszkadzają- szczury żyją sobie w budynkach gospodarczych, nie wchodzą ludziom w paradę.
Na myszy polujemy, w moim samochodzie, za pomocą żywołapki. Dotychczas upolowaliśmy trzy. Wszystkie zostały wyniesione na kompost do lasku (bardzo daleko od samochodów) i tam żywe wypuszczone.
Od trzech dni nie pojawiła się ani jedna. Na wszelki wypadek położyłam w bagażniku oraz w środku samochodu saszetki zapachowe z lawendą. Ponoć myszy nie znoszą mocnych zapachów. A swoją drogą ciekawe to było doświadczenie, kiedy jadąc do sklepu, usłyszałam nad głową jakieś odgłosy. Może to były chwilowe odgłosy z drogi, a może to właśnie mysz przeleciała się po podsufitce, która jest plastikowa, twarda i tuptanie na niej słychać. Co zrobiłabym, gdyby mysz pojawiła się na desce rozdzielczej, albo na moich kolanach? Nic, nie grozi mi gwałtowna reakcja i skręt kierownicą ze strachu, tudzież jakiś wypadek z tego powodu. Nie boję się myszy, nie reaguję na nie histerycznie, nie znoszę tylko ich zapachu. Bardziej obawiałabym się, w samochodzie, osy lub szerszenia.
Wyhaftowałam złotego żurawia.
Zastanawiam się, dlaczego ludzie narzucają sobie (i innym) kanony w różnych dziedzinach. Na przykład w hafcie takim zwykłym, użytkowym (nie artystycznym) mało jest wariacji- bukiety z kwiatami ładne, wymuskane, a najlepiej jak są najbardziej realistyczne, pejzaże jak najbardziej, a jakże, naturalistyczne. Kolory zbliżone do naturalnych, złota, srebrna, inna błyszcząca nitka to raczej tylko w haftach vintage- np. w hafcie krzyżykowym (użytkowym) każdy odcień musi się zgadzać z tym w realu, a ja lubię haftować błyszczącymi nićmi, dodają haftom blasku. W tym hafcie zrobiłam akurat tak, jak wskazywała akwarela, która posłużyła mi za wzór. Na niej żuraw ma złote pióra. I to mi się bardzo spodobało.
A jesień, złota jesień zaczyna powoli znikać. Coraz więcej liści spada z drzew, coraz więcej drzew ma gołe gałęzie. Wczoraj była gęsta mgła, a potem prześliczny dzień z bezchmurnym niebem. Dzisiaj od rana świeci słońce, ale jest coraz chłodniej nawet przez ten słoneczny dzień. Chłonę całą sobą te resztki złocistości, purpury i brązów. Ciągle jest pięknie kolorowo- ech….
Wysłuchałam wczoraj pierwszej części Raportu, dotyczącego pracy komisji Maciarewicza. Cały dzień nie potrafiłam dojść do siebie, już w tej części tyle było wstrząsających informacji o przekrętach, że na wysłuchanie dalszej części nie miałam ochoty. Pozostaje teraz nadzieja, że w końcu prokuratorzy dobiorą się tej całej maciarewiczowskiej bandzie do d….y.
Na kopcu kwitnie jeszcze clematis. Nie byłam w tym miejscu ogrodu od dawna i taka obfitość kwiatów, o tej porze roku, jest dla mnie dużym zaskoczeniem.
Chyba się złamię i kupię kilka sadzonek, by nim obsadzić płot między ogrodami. Właśnie taką, pospolitą starą odmianę kupię, bo ona daje gwarancję, że się przyjmie i zakwitnie. Próbowałam z różnymi, bardziej szlachetnymi odmianami clematisa- nie przetrwały.
Pamiętam, że gdy mieszkałam w Warszawie to na naszym osiedlu (Stegny Płn.) bardzo często samochody były nawiedzane przez kuny, a one wyraźne gustowały w podgryzaniu wszelakich kabli. Co do szczurów- nałogowo bywały w wieżowcach i w ogóle nie bały się ludzi. We wszystkich blokach i tych czteropiętrowych i w wieżowcach notorycznie były wykładane trutki, a był i taki rok, że administracja rozdawała wszystkim mieszkańcom trutki, które należało wrzucić do odpływu sedesu. A na sąsiednim osiedlu, takim bliższym Wilanowa, to normalnie szczury spacerowały ulicami szukając dostępu do tunelu ciepłowniczego ciągnącego się aż do elektrociepłowni na Siekierkach. Nie ma to jak mieszkanie w stolicy!
OdpowiedzUsuńSzczury miejskie, szczury wiejskie-obrzydliwość. Szczury na wsi są mniej widoczne, mają więcej przestrzeni do zamieszkania, nie rzucają się tak w oczy. Przypadkiem można dowiedzieć się, że gdzieś obok żyją. W mieście to plaga, widoczne są w różnych miejscach. Ja do widoku szczurów przyzwyczajona jestem od dzieciństwa i oprócz obrzydzenia i lekkiego zaniepokojenia, nie wywołują u mnie lęku. Kuny też u nas mieszkają i też bywają w samochodach. Nie robią większych szkód, chociaż nadgryzione wytłumienia i lekko nagryzione kable też się były
Usuńjak sprowadziliśmy Kudłatego /kot rasy maine coon/, to kuna od sąsiada wyprowadziła się już po kilku dniach, a mieszkała tam jakieś dwa, trzy lata... generalnie kuny z kotami żyją w zgodzie, omijają się bez konfliktów... ale na polskiej wsi są tylko koty rasy EU, krótkowłose... tym razem jednak pojawił się nowy szeryf na obiekcie, nietypowy, wręcz dziwny, wielki stwór, dla kuny to było za dużo do ogarnięcia, nie wytrzymała psychicznie ciśnienia, więc dała dyla, przeniosła się w inne rejony...
Usuńp.jzns :)
Kunie "kudły" zaszkodziły, uznała rangę przeciwnika:):):) Kuna wie, co znaczy kot "nie z tej ziemi", po prostu ma genialny instynkt i jest sprytna. A jak ma w okolicy pole do działania, to się wyniesie. Generalnie kuny nie znoszą zapachu psiej sierści i tym podobno się ludzie ratują, kładąc sierść pod maski samochodów.
Usuńciekawe jest to, że z zewnątrz ten kot wygląda potężnie, choć wcale nie jest największy, ale jak go biorę na ręce no.do czesania, to jest dość kościsty, tylko łapy ma dopakowane, ale wet mi kiedyś tłumaczył, że ta rasa tak właśnie ma...
Usuń...
słyszałem dużo o tej psiej sierści, my mamy setera, do tego rudego, to ma co gubić, ale tym już się bratowa zajmuje, bo to jej pupilek...
Nie wiem, czy sierść pomaga, zwierzaki są cwane, pewnie po jakimś czasie zapach sierści zobojętnieje im, albo po prostu wywietrzeje. Na razie mam w samochodzie trzy okrutnie "śmierdzące" lawendowe saszetki- myszy niet.
UsuńTakie mocno kudłate psy i koty po kąpieli są o połowę mniejsze:):):) Zresztą po solidnym wyczesaniu również. Ważne, że Twój kudłaty robi wrażenie na innych kotach i kunach.
Zabójczo piękny ten żuraw!
OdpowiedzUsuńNo jeżeli Antek nie pójdzie siedzieć to jprdl....
Dzięki:):)Jeżeli Antek nie pójdzie siedzieć, to ja też prdl.....
UsuńZapach myszy tez wyczuje wszędzie!
OdpowiedzUsuńU nas na 3 pietrze w bloku złapaliśmy trzy myszy, a koleżance szczury przegryzły jakieś kable w aucie.
Wysłuchałam raportu oraz wypowiedzi członków komisji, wcześniej obejrzałam film-wywiad z brytyjskim chyba specjalista, którego opinie antoni wykluczył, bo nie poparła tezy o zamachu.
Nadal członkowie PIS idą w zaparte, nawet prezydent, to oburzające!
Nie znoszę zapachu myszy, od razu wyczuję ja w domu. Na razie we wszystkich samochodach kable są całe. Te tutejsze szczury mają dosyć żarcia przy kurnikach.
UsuńWytrwałam tylko do końca 1 części Raportu, potem poszłam do ogrodu. nadmiar przekrętów mnie dobił. Prezydent jest głupi jak but i buc jakich mało. On teraz ma nadzieję, ze po swojej prezydenturze usadowi się w trybunale Przyłębskiej. Naiwny idiota, nawet tam go nie będą chcieli.
Mieszkałam kiedyś w domu, do którego kanalizacją, sedesem przedostawały się szczury. Chrobotały po nocach, miałam 11 i bardzo się bałam. Do dziś czuje paniczny lęk przed szczurami.
OdpowiedzUsuńPiękny świat przedstawiasz na zdjeciach.
Do polityki nie mam głowy, gubię się w gąszczu wątków, faktów, postaci. Już dawno sobie odpuściłam śledzenie wiadomości.
UsuńP.S. Miałam 11 lat oczywiście - "zjadlam" słowo powyżej.
UsuńWierzę, że bałaś się mocno, szczury to żadna przyjemność, zwłaszcza tłukące się w ciemnościach.
UsuńMocno się interesuję polityką, jestem na bieżąco, ale tu na blogu coraz rzadziej o niej mówię.
Tegoroczna jesień jest piękna, zdjęcia ją odzwierciedlają. Jest mnóstwo "drobiazgów" w ogrodzie do sfotografowania no i te jesienne cudne klimaty.
Piękny ten żuraw!
OdpowiedzUsuńJa kocham jesienne liście, na drzewach i na ziemi, szyszeczki, żołędzie i w tym roku mogę oczy nacieszyć. Myszy też lubię, nawet w domu:)
Dzisiaj wylatywał mój mąż i z przejęcia rozmawiałam z panem z obsługi po angielsku( widząc niepolskie nazwisko przeszedł na język obcy, ja tłumaczyłam dalej na serbski) zanim mi mąż nie przypomniał, że znam polski:)))
Repo "Ta jesień do innych niepodobna...." że zmienię troszeczkę słowa znanej piosenki Kory:):):) Tyle słońca, ciepła kolorów, dawno takiej jesieni nie było.
UsuńTwój mąż wylatywał, a Ty zostałaś? Wydawało mi się, ze wracasz na południe.
Oraz, wcale się nie dziwię, że zapomniałaś "polskiego w gębie":):) Mąż wylatywał... no ...:)
Niestety mąż musiał wylecieć, musi pomóc rodzicom, a teściowa idzie na operację.
UsuńA mój tata w szpitalu z nowotworem.
No to paskudnie. Bardzo Ci współczuję, bo wszystko się naraz zwaliło. Tata w szpitalu i nowotwór, najgorsze, co może być. teściowa przed operacją....Wspieram Cię/Was myślami ciepłymi, oby spokojnie to wszystko przeszło.
UsuńDziękuję, u teściowej niestety też nowotworowo.
UsuńKurde:(:(:( I ????? Jakieś rokowania lepsze?Smutne to wszystko, naprawdę, zrobiło mi się Was/Ciebie bardzo żal.
UsuńU taty rokowania wiadome. U teściowej zależy od typu, po operacji ramienia i hist- patach będzie więcej info.
UsuńPrzykre to wszystko, przykre i smutne. Może u teściowej będzie lepiej niż myślicie? A tata, ech... Repo, naprawdę przygnębiające to jest.
UsuńZainteresowało mnie to o hafcie. Bardzo lubię rękodzieło. Sama wiele się w życiu nahaftowałam, ale krzyżykowo. Wszystko porozdawałam... Ostatnio wzięło mnie na malowanie kamieni, tylko nie mam kiedy iść i poszukać odpowiednich.
OdpowiedzUsuńMalowanie kamieni jest fajne, ale ja oprócz podziwiania, nie mam pojęcia, jakich farb się do tego używa.
UsuńKrzyżykami też haftuję, głównie drobiazgi. Wolę haft płaski i prawie zawsze dobieram sobie kolory oraz ściegi. Wzory mam z różnych stron internetowych. Haftuję głównie ptaki. No a teraz, jak widzisz, zaczynam tkać gobeliny:)
Nie mam pojęcia, jak się tka gobeliny! Natomiast jest teraz w całej Polsce zabawa z podkładaniem malowanych kamyków z napisanym na odwrocie kodem pocztowym w miejscach publicznych. Kto znajdzie taki kamyk (ja znalazłam dzisiaj w Kauflandzie na półce), wrzuca zdjęcie na Facebook i podaje go dalej, najlepiej zabierając w podróż i pozostawiając w zupełnie innym miejscu. W ten sposób autorzy kamyków mogą śledzić ich losy 😀
UsuńNiezła zabawa z tymi kamykami:):) Ja o tkaniu też nie miałam pojęcia, ale powoli, krok po kroku, robiąc po drodze błędy ( głównie przez lekceważenie wskazówek i drogę na skróty), uczę się. Myślę , że z każdym rękodziełem trzeba się otrzaskać:)
UsuńBędę się więc otrzaskiwać z pędzlem. Najpierw pomaluję kamyki, a potem się zobaczy 😊
Usuń:):):):) pochwal się u siebie, jak coś pomalujesz:):):)
Usuńżuraw jest zaiste zarąbisto-zajebisty... widzę go u siebie w pokoju na jednej ścianie, tylko pytanie, bardzo kluczowe, czy mnie na to stać?... powiedz, że nie jest na sprzedaż, to mi ulży...
OdpowiedzUsuńkwestię myszy, a raczej kotów mamy na tyle już uzgodnioną, że chyba nie ma sensu tego tematu poruszać... świetnie wiesz, że u nas nie istnieje coś takiego, jak problem z myszami... nie lubię tylko, jak któreś kocisko zamiast myszy przyniesie ryjówkę, bo to są akurat bardzo pożyteczne zwierzaczki, ale na szczęście nie zdarza się to zbyt często...
p.jzns :)
Żuraw nie jest na sprzedaż, mogę Ci go podarować :):):) Haft jest nieduży, muszę go jeszcze z tyłu ramki wykończyć. Jak się zdecydujesz, jest Twój.
UsuńMyszy u nas to pikuś, gorzej z tymi szczurami, bo obawa, ze mogą jednak wejść do piwnicy lub na strych.
Myszy łapiemy i wypuszczamy, szczury będzie trzeba wytruć, a tego to ja bardzo nie lubię i nie chceę.
jeśli to nie żart to jasne, że się decyduję bo jest naprawdę super... jak skończysz to daj proszę znać mailem, bo Ci muszę wysłać mój adres pocztowy i obgadamy sprawy techniczne, jak to bezpiecznie spakować, a Twojego maila nie mam, bo po różnych zmianach komputerów sporo takich danych mi się zawieruszyło...
Usuń...
jak kot przytarga myszkę do domu, a ona jest jeszcze na chodzie, to też staram się mu się ją zabrać i gdzieś wypuścić bo nie ma serca zabijać, ani pozwalać, żeby on zabił...
szczurów nie mamy wcale, nigdy tu żadnego nie widziałem...
W ogrodzie często spotykam myszy, coś tam robią, spieszą się, smyrgają na mój widok:)
UsuńTo nie jest żart, żuraw jest Twój- wieczorem poślę Ci info na maila:)
Żuraw piękny! A mysze kiedyś sprowadzili mi do mieszkania panowie zmieniający wodomierze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam do mnie ♥️
To sprawili Ci piękny prezent. Co żywe stworzenie w domu to żywe, a że niechciane:) Bywa:)
UsuńTwoje hafty są przepiękne!To prawdziwa artystyczna dekoracja.
OdpowiedzUsuńMyszy u nas nie ma, prawdopodobnie dzięki temu, że jest kot. Ale jakiś czas temu była inwazja szczurów. Czysty horror, chodziły jak po swoim! Gmina załatwiła ekipę, która powykładała trutki i dopiero w ten sposób poradzono sobie ze szczurami. Domowymi sposobami nie dało rady- szczurów było zbyt dużo. Podobno są bardzo mądre, ale nie są to zbyt sympatyczne gryzonie.
Jaskółko! Muszę Cię przeprosić, że zazwyczaj z dużym opóźnieniem umieszczam komentarze. Każdą Twoją nową notkę czytam natychmiast- na telefonie, natomiast komentarza w ten sposób umieścić nie mogę, tylko na komputerze a do komputera siadam rzadko. I nie ma w tym mojej złej woli- to tak dla wyjaśnienia. ;)
Od końca:):) Nie ma za co przepraszać, są różne sytuacje, a ja je rozumiem. Komentarze u mnie są mile widziane, ale nie obowiązkowe i nie na zasadzie rewanżu. Czytam wszystkie, nawet te w postach już starszych i staram się na nie odpowiedzieć. Wpadaj i pisz, kiedy będziesz miała ochotę, możliwości oraz czas.
UsuńSzczury są bardzo mądre, jak czują zapach człowieka, trutki nie tkną. Teraz trutka jest w saszetkach i mocno nęcąca. Nie znoszę wykładać trutki i jak nie muszę to nie robię tego, albo odwlekam i odwlekam w nadziei, ze gryzoń sam sobie pójdzie precz.
Teraz tkam gobelin, ale już mnie ciągnie do haftu:)