„Najgorszy prezent świąteczny. "Popłakałam się i wybiegłam z hukiem"
Święta coraz bliżej, wiele osób intensywnie poszukuje więc odpowiednich prezentów. Zawsze jest jednak grupa ludzi, którzy nie mają wyczucia, co przystoi podarować, a ich świąteczne upominki sprawiają więcej przykrości niż przyjemności. Czasami widać na pierwszy rzut oka, że komuś się nie chciało i postanowił dać cokolwiek albo pozbyć się niepotrzebnego przedmiotu. Oto kilka historii naszych Czytelników o najgorszych świątecznych prezentach.
· "Podczas jednych świąt Bożego Narodzenia dostałam od ciotki kubek z imieniem. I to wcale nie byłby taki zły prezent, gdyby nie fakt, że było na nim jej imię, a nie moje".
· "Nigdy nie zapomnę tamtej Wigilii, podczas której otrzymałam zestaw kosmetyków dla kobiet w ciąży. Ja w tamtym momencie nie spodziewałam się dziecka, co więcej, kilka tygodni wcześniej poroniłam. To był najgorszy, najokrutniejszy prezent, jaki kiedykolwiek, ktokolwiek mi dał. Nie byłam w stanie wytrzymać tam ani chwili dłużej. Łzy same pociekły mi po policzkach i wybiegłam z mieszkania z hukiem".
· "Wujek postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i w ramach gwiazdkowego prezentu opłacił mi półroczny karnet na siłownię. Wcześniej wielokrotnie komentował moją figurę i ubolewał nad tym, że nic ze sobą nie robię. Fakt, mam kilka kilo nadwagi, ale nigdy nie narzekałam na swoją figurę i ani razu nie wspomniałam, że chciałabym pójść na siłownię".
· "Będąc w gimnazjum, kupiłam sobie naszyjnik, który po jakimś czasie pożyczyłam swojej przyjaciółce. Generalnie zapomniałam, że jej go pożyczyłam, bo nie była to dla mnie jakaś ważna rzecz. Po czasie dostałam go w prezencie z komentarzem: jak zobaczyłam go w sklepie jubilerskim, od razu pomyślałam o tobie. Z kolei jak ja zobaczyłam go w pudełku, to miałam ochotę się roześmiać".
· "W gimnazjum kolega wylosował mnie na mikołajki i jego koleżanka spytała mnie, co chciałabym dostać. Powiedziałam, że jakieś kosmetyki lub akcesoria do kąpieli, jak olejek czy sól. Dostałam mydło Palmolive w kostce".
· "Mój faworyt, którego nikt nie przebił do dziś, to kawa przeterminowana o siedem lat. Była tak twarda, że jeśli chciałabym nią rzucić, mogłabym zrobić komuś krzywdę".
· "Mój brat dostał raz pudełko — zwykłe, małe, drewniane pudełko. Liczył, że może zawartość jakoś zaskoczy, otóż nie, to było po prostu puste pudełko ze sklejki".
· "Mój chłopak kiedyś wrócił do domu i śmiejąc się, dał mi pudełko jakichś perfum (ewidentna podróbka znanej marki), które dostał od jakiegoś mężczyzny na ulicy w ramach podziękowania za wskazanie drogi. Dwa tygodnie później podczas Wigilii dostałam identyczne perfumy od jego dziadka".
· "Mój tata dostał na święta kalendarz z dwóch lat wstecz, bo cioci podobały się obrazki" .
· "Na mikołajki w gimnazjum pewien chłopak dał mi dwie książki, obie były środkowymi częściami różnych serii. I dał mi to w plastikowej torebce".
· "Na mikołajki w szkole dostałam raz zegar ścienny i do niego opakowanie baterii, w którym z sześciu sztuk ktoś zostawił dwie".
· "Teściowa spytała raz mojego męża, co mi kupić na święta. Powiedział, że nie wie, ale żadnych kubków, bo nie mamy ich gdzie trzymać. Dostałam kubek i zakładkę do książki z łabędziem zrobionym z origami Zakładka od roku leży na biurku i zrobiła się czarna, a była srebrna. Teściowa wydała na mnie równo 50 zł, łącznie z przesyłkami".
· "Mój mąż i teść dostali od wujka lornetę do oglądania ptaków. Żaden z nich nie jest ornitologiem, ani w żadnym stopniu nie interesuje się ptactwem. Wujek stwierdził, że musiał zwiększyć kwotę zamówienia o 40 zł, żeby dostawa była darmowa".
· "Kiedyś na mikołajki klasowe dostałam książkę z dedykacją dla osoby, która mi ją podarowała".
· "Dostałam kiedyś długopis, który był reklamą, torebko-kosmetyczkę, jedną z tych, które czasami dostaje się za darmo przy większych zakupach i zestaw próbek błyszczyków z naklejkami informującymi, że nie są na sprzedaż".
· "W pewnej rodzinie były trzy siostry, mowa o staruszkach. Jedna z nich podarowała drugiej pościel. Była zapakowana, ale swoje lata już miała. Tej prezent się nie spodobał, więc podarowała drugiej siostrze. Ta siostra również nie była szczęśliwa z takiego prezentu, więc pościel przeszła przez ręce każdej z sióstr i w święta dwa lata później jako prezent trafiła z powrotem do właścicielki".
· "Od mojej chrzestnej całe dzieciństwo w ramach różnego rodzaju prezentów na święta, urodziny itd. dostawałam darmowe gadżety, które były dołączane do gazet."
· "Kiedyś powiedziałam rodzicom, że trzeba kupić do domu taki dzbanek z filtrem na wodę i później dostałam go jako prezent na święta."
· "Kiedyś na święta dostałam od wujka bardzo stare kartonowe opakowanie i w środku zestaw trzech par nożyczek (też starych i różnej wielkości). Nożyczki spoko rzecz (już trudno, że stare), ale po co mi trzy pary to do dziś nie wiem."
· "Na każdą okazję od osoby z bliskiego kręgu dostaję nietrafione i używane prezenty, np. za małą sukienkę bez metki z widocznymi śladami użytkowania, albo dodatki sprzed 10 lat do "Bravo Girl" czy przeterminowane kosmetyki. Za każdym razem jest mi przykro, bo ja zawsze się staram i kupuję porządne i spersonalizowane prezenty dla tej osoby."
· "Raz na gwiazdkę dałam kuzynce prezent, który składał się z kilku fajnych rzeczy: skórzanej markowej torebki, serum do rzęs i masażera do skóry głowy. Rok później dostaliśmy z bratem zapakowane w papier prezenty. Okazało się, że moim był ten masażer do głowy. Mój dziesięcioletni brat dostał za to serum do rzęs, które ona dostała ode mnie rok wcześniej. Oprócz tego pod moim papierkiem było 200 zł, a pod jego 100 zł. Nie wiem, co moja kuzynka miała w głowie. Nie dość, że chłopak dostał prezent nieadekwatny do wieku, płci i zainteresowań, to jeszcze połowę tej kwoty, co ja. Podzieliłam się z nim pieniędzmi i oddałam ten masażer, bo było mu strasznie przykro. Nie mogę tego nawet nazwać do końca oddaniem prezentu, bo markowa torebka została u kuzyneczki...".
· "Pewnego razu dostałam wyraźnie używaną książkę kucharską. Z kolei jak miałam dziewięć lat, to dziadek podarował mi jakąś książkę, którą mama od razu mi zabrała. Po latach okazało się, że był to jakiś thriller z mnóstwem scen erotycznych".
· "W tej historii jestem po tej drugiej, mało dumnej stronie. Pewnego razu dałam ojcu na gwiazdkę skórzany portfel. Ucieszył się, ale był tak przywiązany do swojego starego, że nowy odłożył do komody z myślą, że zacznie go używać za jakiś czas. Szybko o nim zapomniał, dlatego... dostał go ode mnie jeszcze dwa razy pod rząd w kolejnych latach".
· "Dostałam atlas koni, choć zupełnie się nim nie interesuję. Za to osoba, która mi go podarowała, wręcz za nimi szaleje...".
Nie pytajcie mnie, czy dostałam jakiś
nietrafiony prezent, bo nie pamiętam. Pewnie tak się zdarzało, ale ja jestem z tych co to „Darowanemu
koniowi w zęby się nie zagląda”. Jak znam siebie, to zrobiłam dobrą minę do
złej gry, podziękowałam i tyle. A teraz, kiedy „ma się te lata’ i dom
zaopatrzony, to naprawdę jest problem odpowiedzieć na pytanie „Co byś chciała
jako prezent?” A takie pytania zadajemy sobie, aby uniknąć właśnie prezentów
nietrafionych. I odpowiedź zawsze brzmi: "Nie wiem, wymyśl coś" 😂😂😂
https://www.onet.pl/styl-zycia/onetkobieta/najgorszy-prezent-swiateczny-poplakalam-sie-i-wybieglam-z-hukiem/m7epzp5,2b83378a
Memy z internetu.
Nie dajemy sobie prezentów, wolę kupić coś razem z solenizantem i w jej/ jego guście. Mało romantycznie, ale wszyscy zadowoleni.
OdpowiedzUsuńJa dostałam kiedyś portfelik w tureckim stylu z podróży zagranicznej przyjaciela, w środku była nalepka: wszystko za 5 złotych🤣
:):)):):):)Toś się ucieszyła pewnie:):):):)
UsuńMy podobnie- jak ktoś ma jakieś życzenie, to je spełniamy. A ostatnio dostaliśmy z Jaskółem, od Młodych, takie puchate skarpetki i naprawdę ucieszyłam się bardzo. Niesamowicie są ciepłe, mięciutkie i lekkie. Od razu zażyczyliśmy sobie skarpetkową powtórkę.
A tytuł posta sobie nawet odśpiewałam, bo to jest na pewno sparafrazowany " Czas relaksu" Andrzeja i Elizy:)
Usuń"Padadibidibida, padadibidibida, czas relaksu, relaksu, relaksu to czas..." No powiedz, czy się fajnie to nie zgrało?:):):):)
UsuńFajnie:)
UsuńMnie uczono, ze dorowanemu koniowi nie zaglada sie w zeby. Dla mnie sama pamiec ma znaczenie. Najfajniejsze sa praktyczne upominki wiec z mydla bylabym usieszona. :))) Pudelko puste daje wiele mozliwosci itd. itp. Od lubego nie oczekuje krokodyla.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ale nawet jak podziekuję z uśmiechem za bubel, to mam dyskomfort, że oszukuję i jest podwójny niesmak. A z drugiej strony, jak się zachować, kiedy prezent nietrafiony a ktoś oczekuje wybuchu entuzjazmu? No chyba, ze powiemy wprost i narazimy się na obrazę lub wymówki. Mało kto przyjmuje z "godnościom osobistom" informację, że prezent się nie podoba. A potem, w dodatku, dwie osoby są przygnębione- obdarowany i obdarowujący.
UsuńNo wlasnie, z wlasnym dyskonfortem mozna wytrzymac ale w drugim wypadku cierpia dwie osoby. Jednak lepszy niefortunny prezencik niz zapomnienie. Obstaje przy tym.
UsuńNapisałam Antoniemu, jak jest z tą pamięcią. Może to chodzi bardziej o chęć obdarowania niż o pamięć. Jeżeli ktoś chciał mi sprawić przyjemność i dał prezent nietrafiony, to ja to też doceniam.
UsuńPonoć to pamięć jest najważniejsza
OdpowiedzUsuńHmmmmmm. o tak, pamiętam o Tobie ( wiesz ty stara małpo) i dlatego daruję Ci drobiażdżek ( przeterminowane krople na serce). To ja podziękuję za taką pamięć.
UsuńNa BN nie ma mowy o pamiętaniu, bo dobrze wiemy, kto będzie i kogo chcemy obdarowć. Owszem, liczy się to, że pamiętamy kto się czym interesuje lub co lubi.
Prezentowa tradycja niby sympatyczna a dość kłopotliwa, szczególnie gdy do obdarowania jest ktoś, kto już wszystko ma i zupełne nie wiadomo, co mogłoby sprawić przyjemność.
OdpowiedzUsuńNo tak, dla mnie coraz bardziej kłopotliwe to jest. Dlatego pytamy wprost. Trudno, efekt zaskoczenia idzie się paść, ale przynajmniej prezent jest trafiony:)
UsuńNiezły zestaw upiornych podarków, co kolejny, to gorszy.
OdpowiedzUsuńU nas ostatnio talony na kosmetyki, zabiegi SPA lub podpytujemy, z czego ktoś by się ucieszył. Z mężem nie kupujemy sobie specjalnie na gwiazdkę prezentów, robimy je cały rok lub przeznaczamy kasę na wyjazdy.