To miał być szybki wypad z Bezą do weta, bo zrobiła jej się paskuda na górze ucha. Wygląda ta paskuda jak dobrze spasiony kleszcz, ale toto siedzi pod skórą.
Upewniłam się, że doktor przyjmuje w soboty, jedziemy…. Podjeżdżamy pod weterynarię, a tam ZONK! Full wypas samochodów- na parkingu i wzdłuż ulicy, i pełno ludzi z psiakami. Szybka ocena sytuacji- przy takiej ilości pacjentów do 13 lekarze nie wyrobią, a do tej godziny przychodnia czynna, my na końcu- nie ma szans. Paskuda nie wygląda na bardzo groźną, to i w poniedziałek może być pokazana lekarzowi. No to do domu. Jedziemy, a tu pogoda, słoneczko, 10 stopni (tylko wiatr paskudny), co będziemy w domu siedzieć. Szybka podmianka ciuchów i pojechaliśmy na krótki wypad do lasu, który już tutaj opisałam.
Las tych „przelotowych”, co to prawie nie ma podszytu, między pniami widać dalsze jego partie. Las piękny, bo pełno w nim starych buków o srebrnej korze na pniach.
Piękny po drzewa rosną na stromych wzgórzach i w jarach, co czyni wrażenie, jakby korony jednych drzew były na wysokości podstawy pni innych drzew. Piękny, bo pełno w nim wiekowych, ogromnych buków, które zachwycają strzelistością pni i rozłożystymi koronami.
Jednak wiosną jest dosyć monotonny w swoim kolorycie. Piękniejszy jest jesienią, co już w zeszłym roku mogliśmy zauważyć. Zdjęcia pokazałam TU oraz TU.
Las monotonny w kolorycie, ale wcale nie nieinteresujący. Ja zawsze coś godnego uwagi w lesie znajdę. Na przykład poranione przez wichurę czy piorun drzewa.
Stare buki mają dziwne, wręcz baśniowe podstawy pni. Na przykład jeden z nich ma ogromną łapę, inny "stoi na palcach"
W lesie było cicho. Na początku śpiewała sikora, ale i ona umilkła. Mocny wiatr latał po koronach drzew, a te wiekowe skrzypiały i trzaskały w odpowiedzi. Udało mi się nagrać tę "rozmowę".
Najpierw poszliśmy główną aleją, Beza szczęśliwa, bo już bez smyczy.
Potem skręciliśmy w inną i robiąc koło, natknęliśmy się na tor rowerowy. Taki rowerowy skatepark.
To są dwa równolegle biegnące tory z przeszkodami.
Na nich grupka polskich chłopaków ćwiczyła jazdę na rowerach. Piszę polskich, bo tor znajduje się na terenie Czech, ale jest ogólnodostępny. Ponieważ granica Polski i Czech przechodzi parę metrów od toru, to polscy chłopcy korzystają z toru na równi z czeskimi.
Nagrałam krótkie filmy z przejazdu trzech chłopaków. Starałam się robić zdjęcia w taki sposób, by nie było na nich chłopców, którzy obserwowali jazdę kolegów.
W zasadzie to my też spacerowaliśmy po czeskiej stronie. Można napisać- odbyliśmy pierwszy tegoroczny spacer za granicami Polski.
A u nas wiatr, śnieg i mróz czyli to, co lubię:))
OdpowiedzUsuńMoże to i kleszcz, sporo ich już. Mimo.zabespieczen trafi się odporny egzemplarz.
A u nas taka sobie, ale robi się coraz zimniej. Czytałam prognozy dla nas- nic takiego wielkiego zimowego, jak głoszą. To raczej jakiś naciek jest w miejscu gdzie ucho styka się z czaszką. I chyba nie boli, bo nie drapie się w tym miejscu, a boję się, by nie zaczęła rozdrapywać.
UsuńU mnie też jakieś paskudne wietrzysko szaleje, na termometrze jest +6 ale piszą, że odczuwalna jest ....-7. A na noc jest alert o......szronie.
OdpowiedzUsuńSerdeczności ślę,;)
Kwitną głogi, ałycze i tarniny- w Polsce zawsze w tym czasie bywały ochłodzenia i często padał śnieg. Tutaj, na szczęście, nic takiego poważnego nie zaistniało w tym roku. Był rano -1 stopień, ale na trawie nawet szronu nie było. Wieje ostry płn.-zach. wiatr i jest pochmurno. Nie spadł ani deszcz, ani śnieg, a prognoza przewiduje, że tylko jeszcze dwa dni takie będą, potem zacznie się ocieplać.
UsuńSpotykaliśmy tory w polskich górach, niby oznaczone, ale niefajnie wędruje się obok szybkich przejazdów rowerowych, zwłaszcza gdy błoto tryska...
OdpowiedzUsuńRowerom w górach mówię NIE! Ten tor jest w lesie i specjalnie wybudowany dla rowerzystów. Byliśmy tam trzeci raz, jest spokój, młodzież zachowywała się cicho i to nie dlatego, że pojawiliśmy się. Nawet z dala nie było ich słychać.
UsuńNa temat ścieżek rowerowych mam niekoniecznie dobre zdanie, ale to jednak odrębny temat.
Bezsprzecznie wiosna, choć termometr temu przeczy
OdpowiedzUsuńPrzeczy, ale bezsprzecznie jest ta wiosna:) Pięknie to brzmi:)
UsuńA u nas wiatr łeb urywa, śnieg, grad i wiatr znowu. Jaskry ogrodowe przycupnęły pod wlókniną i trzęsą się, reszta na razie ma się dobrze, nie wiem, jak czereśnie, jeszcze nic nie mówią
OdpowiedzUsuńKilka razy pisałam, że my tu mamy specyficzny klimat. Owszem wiał bardzo zimny, mocny wiatr, spadło kilka ogromnych płatków śniegu, przez dwie noce były -2 stopnie i to wszystko. Dzisiaj świeci piękne słońce i już temperatura leci w górę. Ale nad górami jednymi i drugimi kłębiły się chmury, było sino, czarno i paskudnie. Na razie w ogrodzie nic nie ucierpiało i mam nadzieję, że w tym roku już nic zimowego się nie zdarzy. Jaskry- miałam kiedyś... kiedyś to nasz ogród był bardzo bogaty w różne gatunki kwiatów i krzewów.
UsuńKocham las :) Zawsze marzyłam by mieszkać pod lasem. Nie do końca wyszło niestety, ale ogromnie się cieszę z tego co mam :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że Ty też w pięknym miejscu mieszkasz. Sam rancho jest cudne i jeszcze konie, a las pewnie niedaleko.
UsuńIdealna teraz pora. Jeszcze komary nie fruwają, las przyjemny i trochę już zakwita.
OdpowiedzUsuńMnie komary nie tykają. Chyba wiedzą, że nie robi to na mnie wrażenie, bo od dzieciństwa chowana jestem w lesie pełnym tego zwierza. Teraz prześlicznie wyglądają białe kępy kwitnącej tarniny i dzikiej śliwy na tle jeszcze bezlistnego lasu. W tamtym lesie nawet zawilców nie było, co nie ogromnie rozczarowało.
UsuńCzyli na bogato można powiedzieć jak jedzie sobie Pani na spacerek aż do Czech 😁😉 super spacer, mam nadzieję że z Bezą wszystko w porządku. A las już niedługo i będzie zaskakiwał swą zielenią.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam 😊
Ano na bogato:):):) Czechy rzut beretem, czyli z żebraka król :):):) Z Bezą nie do końca w porządku. Czekamy na jeszcze jedne badanie, a potem opiszę co i jak. Mnie się podoba taka delikatna zielona mgiełka na gałęziach i prześwietlające ją słońce. Sama poezja.
UsuńRównież mamy bliziutko granicę, ale nie możemy jej tak swobodnie przekraczać, bo to granica z Ukrainą. Widać po drugiej stronie Górę Herburtów z ruinami zamku, masyw Wilczej Jamy, wieżyczki pałacu w Niżankowicach, niby w zasięgu, ale trzeba pokonać przejście graniczne, a to już wyhamowuje poznawcze zapędy:-) Dobra pora na wyprawy terenowe, nie ma liści, wiele można zobaczyć, a nawet odkryć:-) pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTam, gdzie mieszkasz, to dopiero są piękne tereny. I ciągle dzikie, i ciągle ludzi mało. Ukraina mnie ciągnie, ale... no właśnie- granica nie taka jak u nas. Ale my też hamujemy z wypadami za granicę. Planowaliśmy Słowację, ale teraz, kiedy tam się rodzi faszyzm, trochę straszno. I nie chodzi o przeciętnych ludzi, tylko pograniczników, policję itp. Ostatnio były kontrole na granicy słowacko czeskiej i nie wiem dokładnie, ale chyba polskiej też. Takie akcje zniechęcają, bo kolejki się tworzą, czas leci. A tutaj nawet nie wiadomo kiedy, jesteś już w Czechach- granica wije się w lesie.
UsuńLubię te porę roku ( bo w ogóle lubię chłód) bo widać kształt drzew, krzewów, poszycia - czasem tylko okryty welonem szarozielonym. Latem bujna zieleń i upał - tego tygrysy nie lubią!
OdpowiedzUsuńW takim lesie upal raczej nie jest dokuczliwy- nie ma podszytu, jest przewiew. Najpiękniejszy jest jesienią. Pokazałam zdjęcia w postach, do których podałam linki.
UsuńHej, a co z paskudą Bezy?
OdpowiedzUsuńLas kocham razem z jego muzyką.