Zazwyczaj nie oglądam Konkursu Eurowizji, ale w tym roku, by uciec od giełdy wyborczej, przesłuchałam kilkanaście piosenek. Impulsem do zainteresowania się tegorocznym konkursem, był również występ Steczkowskiej, którą bardzo cenię jako piosenkarkę.
To, co napisałam, to są moje wrażenie i spostrzeżenia na temat piosenki „Gaja”, którą zaśpiewała na tymże konkursie.
Steczkowska tu, Steczkowska tam, wszędzie Steczkowska, „Otwieram lodówkę” - Steczkowska, zaglądam do telefonu- Steczkowska, na każdym kanale informacyjnym z boku reklama Steczkowskiej na Eurowizji.
Miesiąc temu pierwszy raz wysłuchałam i stwierdziłam, że fajna piosenka, oprawa dynamiczna, może być. Jednak od początku piosenka wydała mi się za hałaśliwa, te przeciągnięcia wokalne do granic możliwości, co wydawało się dynamitem, potem zaczęło męczyć.
Za każdym razem, słuchając tej piosenki, dochodziłam do coraz nowszych spostrzeżeń, niestety na niekorzyść i Steczkowskiej, i utworu.
Na początku „Gaja” ciągle kojarzyła mi się z innym utworem. W końcu
zajarzyłam- Madonna i zespół Gogol Bordello. Nie chodzi o całe piosenki, tylko ich
fragmenty. W tych dwóch utworach zszedł mi się rytm- taki bardziej bałkański, a
może nawet hinduski oraz wstawki Gogol Bordello (choćby skrzypce). Skojarzenia
dosyć odległe, bo utwory naprawdę są bardzo różne, a jednak ciągle mi się nasuwają. Może ta żywiołowość, może charakter niektórych momentów w obu utworach. W pierwszej wersji "Gai", pod koniec utworu, było też takie cygańskie "dadadam, dadadam", ale już tego nagrania nie znalazłam. No nie wiem...
Sam początek utworu przypomina przebój Brodki „Sadza”. Spokojna „deklamacja”,
a potem przejście do linii melodycznej. Posłuchajcie całego utworu- wiele elementów jest bardzo podobnych.
Taniec zespołu, choreografia zresztą też nie powala. Chciałoby się rzec: „Ale to już było”, bo co i rusz wokół solistek oraz solistów tańczą takie zespoły (choćby podczas piosenki wspomnianej tu Madonny) i nawet figury się powtarzają- ruchy rąk, układ kroków, wygibasy, jakieś skłony, tarzanie się wokół solistki…. Brrrrrrrrr…..
No i stroje- skóry powycinane tu i ówdzie, obcisłe, długie paseczki
wirujące, buty- kozaki wysokie- nic nowego, raczej powtarzające się plagiatowanie
ubiorów scenicznych. Nawet czernione twarze tancerzy musiały być, bo przecież bez tego nie dałoby się. A czy przypadkiem słowiańskość nie kojarzy się bardzie z białymi sukniami i w ten deseń? Wiem, wiem, Steczkowska demonstruje w tej piosence siłę kobiet, siłę Ziemi (Gai), a to wręcz trzeba pokazać w strojach ze skóry, obcisłych, wrzynających się w ciało, z "gladiatorskimi" paskami na męskich torsach i wycięciami na biodrach kobiecych. Bez tego ani rusz.
Dykcja- po polsku Steczkowska śpiewa wyraźnie, co nie jest trudne, bo początek utworu jest bardziej recytowany, ale i tutaj mam wrażenie, jakby cedziła słowa przez zęby, zwłaszcza na początku zwrotki. I ta dziwna maniera u współczesnych solistek- śpiew gardłowy (????), nie wiem, jak to nazwać.
Angielski Steczkowskiej? Niestety, zlewają się słowa, nieciekawie to
wychodzi. Tłumaczenie też udziwnione. „Nazywam się Gaja” po polsku,
po angielsku „Call me Gaia”, co jednak zmienia sens przekazu.
Spróbowałam podłożyć „My name is Gaia” i też w rytmie się zmieściło.
Czepiam się? Czepiam, no to dalej w ten deseń jedziemy.
Przesłuchałam „Gaję” kilka razy i mam jakiś przesyt. Przesyt formy nad treścią. Przesyt zbyt mocno akcentowanego rytmu- nawiasem bałkańskiego lub bardziej hinduskiego niż słowiańskiego, a właśnie słowiańskość deklaruje Steczkowska przedstawiając utwór. Czy jest jakaś ekstra muzyka słowiańska ( zespół łotewski chyba taką zaprezentował)?
Zmęczona słuchaniem byłam, za każdym razem, już w połowie. Za dużo tych wysokich
tonów, za dużo tych szybko zmieniających się scen, za dużo tej potęgi
brzmienia. No i co tu dużo mówić, rytm jednostajny, też był męczący. Poza
tym, po co te słowa mocy, wykrzyczane z takim natężeniu, że aż trąciło to
śmiesznością. Momentami bałam się, że pod siłą wykonania utworu, scena zawali
się z hukiem, a Steczkowskiej popękają paseczki ze skóry w kostiumie.
Atuty? Steczkowska ma fenomenalny głos i wykorzystała go w każdej minucie piosenki. Figura Steczkowskiej w tych skórach- cudo, taniec i kondycja- rewelacja. Utwór wykonany perfekcyjnie od początku do końca. I tylko tyle.
Poza tym, Steczkowska profesjonalnie reklamuje się tam na miejscu- wywiady, jakieś scenki (czasem nachalne), słówka do słuchaczy i to działa, ale ja mam jej serdecznie dosyć.
Chociaż z drugiej strony, jest to chyba najlepsza dotychczasowa prezentacja polskiego utworu na Eurowizji, taki prawdziwe Show na efekt WOW! Zobaczymy, czy wypali.
I na koniec wysłuchajcie tego utworu. No i po co było siebie samą plagiatować. Czy nie należało tej piosenki zgłosić na Eurowizję?
A tu recenzja nowego albumu Steczkowskiej, w którym znajdują się obie, bardzo, bardzo podobnie do siebie piosenki: „Gaja” oraz „WITCH Tarohoro”
„Album WITCH TAROHORO Justyny Steczkowskiej to muzyczna podróż, która łączy w sobie elementy mitologii słowiańskiej, duchowości i natury tworząc bogaty kontekst do refleksji nad relacją człowieka z naturą, kosmosem i duchowością.
Album eksploruje idee mistycyzmu i duchowych więzi, które łączą człowieka z otaczającym go światem. Artystka wykorzystując swoje wyjątkowe umiejętności wokalne, przenosi słuchaczy w atmosferę pełną, niezwykłych, emocji i głębokich refleksji. Przesłanie albumu to afirmacja duchowości i poszukiwanie harmonii w życiu codziennym poprzez głębsze połączenie z otaczającym nas światem. To też próba opowiedzenia o człowieku w kontekście nie tylko otaczającego nas świata, ale też wszechświata.
Jak mówi sama artystka:
„Pojedyncze krople tworzą rzeki, jeziora, oceany, pojedynczy ludzie tworzą rodziny, narody, cywilizację. Każda kropla jest ważna. Każdy z nas jest ważny. Razem możemy stać się odradzającym czystym oceanem życia, w którym będą przeglądały się kolejne pokolenia… Chcę, żeby ta płyta i jej dźwięki były dla Was jak krople drążące skałę w nas samych przypominając nam o tym kim jesteśmy w kontekście nie tylko natury i świata, ale też WSZECHŚWIATA…”
https://www.empik.com/witch-tarohoro-steczkowska-justyna,p1557993948,muzyka-p#DetailedData
PS. 18 V po zakończeniu konkursu
Steczkowska dopiero na 14 miejscu. Nawet mnie to dziwi. Uważałam, że zajmie może 5 lub 6 miejsce, a tu niespodzianka, raczej niemiła- 14 miejsce. No i oczywiście, jak to Polacy- niesprawiedliwe! Komisja Steczkowską okradła!
Nie okradła i ni niesprawiedliwie- po prostu tak zadecydowali widzowie, a komisja dodała swoje punkty. Proste.
Nie lubię wokalu.Steczkowskiej, chociaż kawał głosu ma. Jej repertuar zakończył się i zaczął współpraca z Ciechowskim, potem.nie ma.czego slychac- identyczna sytuacja jak z Edytą Górniak-( czy Mariah Carey) jest wokal, a nie ma czego śpiewać.
OdpowiedzUsuńSama bym nie wyłapała podobieństw, ale skoro mam podane na tacy to słyszę :)
W ogóle Eurowizji nie oglądam, format takiego głosowania mi nie pasuje.
Przepraszam za brak adiustacji, ale po nocy na oczy nie widzę :)
UsuńGłos Steczkowskiej mnie zachwyca, ale ta cała jej maniera i otoczka, jaką wokół siebie robi, już nie. Dlatego pisałam trochę prześmiewczo (stroje, tańce, autoreklama). Eurowizji z reguły nie oglądam,bo to jednak jeden wielki kicz. W tej edycji podobała mi się Francja i Albania. Ta druga odpadła. Szkoda, bo utwór w stylu "Gai", ale z mniejszą pompą i paradą zrobiony. Według mnie dużo lepszy do słuchania, mniej rozpraszający.
UsuńTe nocki Cie wykańczają, co wcale nie jest dobre.
E, nie narzekam. Nie śpi się, ale ludzi mało:)
UsuńNo i nie wygrała:(
Nie wygrała, bo naprawdę były lepsze piosenki. Mnie dziwi to odległe 14miejsce. Wydaje mi się, że takie 5 czy 6 miejsce już mogła dostać. Szczerze mówiąc współczuję jej, bo jednak bardzo się starała i całe to show kosztowało ja dużo pracy.
UsuńJak dla mnie, to muzycznie ta nijaka piosenka nie istnieje. Brak melodii, a dziwaczne wygibasy tego nie zniwelują. Nie wiem, jak to jest, że dawniej, kiedy były festiwale, rodziły się przeboje. A dzisiaj same Sanahy, Luny albo Verki Serduchki - nie ma czego słuchać. Kto chciałby tę piosenkę Steczkowskiej nucić na spacerze albo w kuchni nad garnkiem?
OdpowiedzUsuńMnie się "Gaja" wbiła w łepetynę i dręczy mnie na okrągło. I nie dlatego, ze dobra, tylko ja tak mam- odsłucham kilka razy i porażka, mędli w głowie.
UsuńLuna... no dobra.. w ogóle nie trawię. Ale lepsze to niż pojękujące wokalistki w stylu Rihany z w jej "Umbrelli". A to przecież dla młodego pokolenia super piosenkarka była.
Chyba taka moda nastała na nijakość.
UsuńKilka piosenek było lepszych, a to przecież piosenki, a nie widowisko głównie ocenia jury.
UsuńTrudno mi cokolwiek skomentować, bo wypadłam z obiegu i zwyczajnie nie znam współczesnych przebojów muzycznych, Eurowizji nie oglądam i w ogóle jestem do tyłu… Ale nie myśl, że się skarżę- wiele rzeczy da się wytłumaczyć starością.🤭
OdpowiedzUsuńTe współczesne to tak przy okazji, kiedy lecę starymi, albo czegoś szukam, bo chcę wiedzieć, jak brzmi. Utwory z Eurowizji też odsłuchałam na YT. Nie mam telewizora i nie mam zdrowia do Eurowizji non stop. Gdyby nie Steczkowska i szum wokół tego utworu, w ogóle nie pomyślałabym, że jest teraz Eurowizja.
UsuńI nie przesadzaj z ta starością- umysł u Ciebie w porządeczku czego mam przykład, czytając Twoje posty.
To miło, że mnie wspierasz. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńNo jak NIE, jak TAK. Jeżeli traktujesz to jako wsparcie, to jak najbardziej wspieram, ale opieram to na prawdzie więc....
UsuńSteczkowska okay, ale mnie rozwalił system ludzki idiotyzm i lęk przed śpiewaniem, po maltańsku: kantem oraz fińskimi pośladami...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
E, no, kilka było jednak ordynarnych. Steczkowska postawiła na widowiska, a ocenia się piosenki. Jej piosenka to prawie piosenka NIC- nie ma wiele słów, nie ma przesłania, nic nie opowiada. Jedna zwrotka w potem wokalizy i wykrzykiwanie kilku słów. I się nie obroniło.
UsuńOwszem w internecie pełno było Justyny. Nie znam się na tym zbytnio, ale wydaje mi się, że kobieta ma dobry warsztat i głos. Muzycznie nie moje klimaty, miałam jednak poczucie, że widowiskowością wpisała się w tę imprezę.
OdpowiedzUsuńAle tak w ogóle - nie interesuje mnie ta cała Eurowizja i nigdy jej nie śledziłam.
Ma fenomenalny głos i jest pracowita. Kiedy po raz n-ty zobaczyłam ją na Onecie, zajrzałam, co tam w tej Eurowizji się dzieje. I tak od utworu do utworu przesłuchałam finałową 20tkę. W sumie Eurowizja mnie też nie interesuje, ale te nerwy i cisza przedwyborcza podrzuciły mi rodzaj "rozrywki".
UsuńDla mnie w punkt napisałaś, podobne wrażenia mam i rozmyślania. Dodam jeszcze, ze irytuje mnie prawoskrętność pani Justyny , nie polityczna, tylko ta sama poza, w której się zawsze ustawia w występach, wywiadach, rozmowach i zdjęciach. Nuda, która pompuje sztuczność niestety, a szkoda, bo przecież jest zgrabna i piękna z każdej strony. Mnie się podobała Chorwacja, przez swój eklektyzm muzyczny świetnie dla mnie skomponowany.
OdpowiedzUsuń