Marta klonowska tworzy rzeźby z odpadów szkła. Szklane kawałki tnie na fragmenty zaplanowanej rzeźby, które potem skleja w całość. Inspiruje się twórczością Rubensa, Wegenera, Snydersa. Nie tworzy jednak wyrazistych sylwetek zwierząt. Z dwuwymiarowych, malarskich oryginałów tworzy spektakularne obiekty, które nabierają dodatkowych znaczeń i skojarzeń.
Rzeźbiarka o swojej sztuce mówi tak:
„Sztuka jest dla mnie źródłem radości.
Czy to poprzez doświadczanie go, czy tworzenie.
Sztuka wzbogaca nasze życie, odnawia ducha, a w szerszym znaczeniu ducha „ludzkości”. Prowadzi nas do kontaktu z myślami innych, przenosząc nas do różnych „światów”, budząc nas do doświadczenia, do emocji.
I to jest dla mnie ważne.
Mam szczęście, że odkryłam pasję do rzeźby. Moje zainteresowanie tym medium jest ze mną od dzieciństwa, a w pewnym sensie sztuka, którą dziś tworzę, ma swoje korzenie. Tworzę „bawiące się światy”, które, mam nadzieję, zaprowadzą moich widzów do dziwacznego, ale fascynującego wszechświata.
Często ukryte postacie zwierząt, które odgrywają role wspierające w wybranych przeze mnie obrazach, pozwalają mi tworzyć własny świat sztuki. To, że są zwierzętami, jest w pewnym sensie farsą: każdy skrywa szczególny urok, tajemnicę, intrygującą dynamikę lub statyczną estetykę. Dla ludzi zwierzęta są oczywiście mniej zrozumiałe niż liczby reprezentujące ludzkie odpowiedniki. Chociaż mogą wydawać się tylko „bawiące się”, te zwierzę to dla mnie abstrakcyjne metafory, które generują emocje, atmosferę, ale są mniej „przejrzyste” niż formy ludzkie.
Motywy,
których używam i badam (z obrazów, głównie z XV – XVIII wieku)
są dla mnie jak „etap teatralny”, często nieco sztuczny,
pozowali, współgrają cudownie ze swoimi „aktorami”. To pozwala
mi wydobyć moich bohaterów i zaprezentować je we własnych
„dramatycznych występach”. W tym procesie motywy są
defamiliaryzowane, abstrakcyjne i interpretowane. Te motywy obrazowe
wydają mi się „tableaux vivant”, a postacie, które tworzę,
wykorzystując je jako podstawę, tak powiem „zamrożone”.
Oderwany, odizolowany, pozostawiony sam sobie.
Są „nosicielami
nastrojów” tych obrazów, ale mają generować zupełnie nowe,
niepowtarzalne atmosfery. Obiekt „idealny”. Świat „idealny”.
Utopia.
Z jednej strony, zjawisko estetyczne, które kusi i przyciąga, z drugiej, które odmawia posiadania: poprzez pewną „dziwność” i poczucie wrażliwości moje dzieła pozostają wykluczone, nieosiągalne, autonomiczne.
Podobnie jak autonomia sztuki – i artysty.
Mówiono o mojej pracy – i muszę się zgodzić – że należy ona do utopijnego królestwa sztuki. Moje przedmioty są przesadzone, zabawne, zepchnięte do granic możliwości, na granicy smaku. Czasami niepokoi widzów, podnosząc pytania o „dobry smak”. Czy to się nazywa „dobre”? Czy tej sztuce brakuje „finansowości”?
I moim zamiarem jest zadawanie takich pytań.
Obiekty są bezpośrednie, często budzą niefiltrowane emocje, takie, które pozostają pod powierzchnią dorosłej świadomości: radość dziecka, tęsknota za światem bajek. Coś, co błyszczy, uwodzi i zakłóca, ale także „oszukiwanie”.
Mimo to często tęsknimy za tak „prostym” światem. Albo jesteśmy zirytowani bezpośredniością tych postaci, ponieważ jako poważni obserwatorzy sztuki czujemy, że nie potraktowaliśmy ich wystarczająco poważnie.
Absurdalne postacie, sztuka absurdalna.
Lubię być świadkiem ich stworzenia.
Marta Klonowska”
Rzeźby Klonowskiej można obejrzeć na wystawie „Szklana Menadżeria”, która instaluje w różnych miastach.
„ Tytuł ekspozycji „Szklana menażeria” nawiązuje do słynnej sztuki Tennessee Williamsa, której premiera miała miejsce na Broadwayu w 1945 roku. Główna bohaterka spektaklu, Laura, kolekcjonowała szklane figurki zwierząt, które towarzyszyły jej w chwilach samotności.
Tytułową menażerią tworzą psy, małpy, ryby i inne stwory z kawałków kolorowego szkła, które montuje na metalowych ramach, przekształcając je w trójwymiarowe półprzezroczyste formy zwierząt. Z mistrzowską precyzją odzwierciedla kształt i proporcje zwierząt.”
Oglądam te rzeźby, rzeźby niesamowite, niecodzienne i niebanalne. I cały czas zastanawiam się nad tymi ostrymi krawędziami płytek szklanych oraz nad kruchością szklanego materiału rzeźbiarskiego. Ile misternej pracy te piękne rzeźby wymagały, ile razy artystka pocięła palce podczas malowania płytek i przy ich sklejaniu, a potem montowaniu na metalowych ramach.
Niezwykłe są te rzeźby, można się im przyglądać w nieskończoność i zawsze coś nowego w nich dojrzeć.
Dla zainteresowanych- wystarczy klepnąć w wyszukiwarkę hasło Marta Klonowska i otworzą się Wam strony z info. na temat artystki.
http://martaklonowska.com/artist-satement/
https://rzezba-oronsko.pl/wystawy/szklana-menazeria/
https://zwierciadlo.pl/kultura/sztuka/547784,1,szklana-menazeria-zawitala-do-oronska-rzezby-marty-klonowskiej-zachwycaja-i-pobudzaja-wyobraznie.read?fbclid=IwY2xjawM08YlleHRuA2FlbQIxMABicmlk
ETBWWWdBNHM5SGZ3clU5cnJTAR56HDpwNHp6DJhasFGn7KxKdEoc
WWV76H_TTPFLXkI66lxFInzoWsm37wbt0A_aem_k38sacS9EfxJl
_1tg1z0NA
Jaka szkoda, że nie wiedziałam o tej wystawie! Stanęłabym na uszach, żeby obejrzeć te rzeźby w realu. Jestem zachwycona i zszokowana, że szklane wióry mogą być użyte do tworzenia tak niezwykłych tworów wyobraźni. Niesamowite!!
OdpowiedzUsuńPodobają mi się te szklane rzeźby!!! Zwłaszcza, że dobrze jest uchwycony ruch tych zwierzęcych postaci. A tak nawiasem - piekielnie się kobieta narobi zlepiając te skrawki szkła.
OdpowiedzUsuńNaprawdę jestem nimi zachwycona!!!!!
Bardzo podobają mi się te szklane rzeźby, wyobrażam sobie grę świateł o różnych porach dnia, super pomysł! tylko jak to odkurzać?
OdpowiedzUsuństrasznie ciekawe, fajnie, że to pokazałaś, bo w życiu nie widziałem takich dzieł sztuki, jedyne szklane rzeźby, z jakimi miałem do czynienia, to odpustowe ryby tworzone o wiele mniej pracochłonną techniką... zaś paluszków tej pani z pewnością nie jestem godzien całować...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)