No i tak, doszło to wszystko do ściany. Nie mam już ochoty pisać o szczepionkach, szczepieniach, antyszczepionkowcach. O imigrantach też nie mam ochoty pisać, co nie znaczy, że ubolewam nad ich sytuacją i dalej śledzę wydarzenia na granicy. Wszystko, co miałam do powiedzenia, powiedziałam w postach oraz w komentarzach.
Wpiszę tu jeszcze mój komentarz, zamieszczony pod poprzednim postem.
Brzmi to dokładnie tak:
„Świat mi się przestawił, zmęczona jestem tą sytuacją patową. Moje wartości muszę wzmacniać i nie dać się sprowokować. Nie wolno mi przestać zauważać człowieka w antyszczepionkowcach. Mogę ich krytykować tylko do pewnego momentu, trzymać się tej granicy, by móc potem spojrzeć w lustro i zobaczyć siebie”.
I tak to zostawię.
Dzięcioły u nas mieszkają rozmaite. Są pstre, ale jest i zielony. Ten zielony daje znać o swojej obecności głośnym „chichotem”. Zaś czarno- białe, w czerwonych portkach, tłuką w pnie oraz konary drzew z taką siłą, że słychać je z daleka. Dopóki buszują na drzewach, jest spoko, ale niedawno słyszałam jak jeden tłukł w legar pod dachem. Nie ma śmiechu. Widziałam film z dzięciołem, który tak długo dziobał drewniany filar podtrzymujący balkon, że w końcu go „zwiórował” i filar się złamał. A ostatnio coś się jednemu pozajączkowało i „zaatakował” słup telefoniczny.
Możecie sami zobaczyć dzieciolinę szkodnika.
Uwielbiam suszone figi. Tak się złożyło, że nie jadałam fig niesuszonych i bardzo chciałam spróbować jak smakują. Udało mi się takie kupić w naszym sklepie.
Kupiłam kilka sztuk, umyłam, "dokształciłam się", jak figi jeść, bo to nigdy nie wiadomo z owocami- chcesz sobie dogodzić, a tylko potem się wściekasz, bo skóra, a to pestki, a to twarde itp.
Spróbowałam i.... mega rozczarowanie. One raczej nie mają zdecydowanego smaku- takie coś mdłego, a przecież suszone bardzo słodkie i pachnące.
No nic, kolejne doświadczenie za mną. Jeżeli figi, to tylko suszone.
Beza pilnuje.
Miłego dnia.
Ciekawe, jak jadłaś te figi. Bo ja polubiłam bardzo dopiero, gdy spróbowałam ich w całości (odcięłam ogonek). Skórka robi całą robotę!
OdpowiedzUsuńWyjadałam ze środka łyżeczką. Boję się skórek w owocach, bo są one pryskane różną chemią i nawet mycie nie pomaga. Kiedyś odgryzłam czubek banana, by resztę skóry normalnie obrać. Pożałowałam, z czymś paskudnym w buzi walczyłam parę miesięcy.
UsuńNo szkoda, może rzeczywiście re figi ze skórką polubiłabym, ale nie chce ryzykować.
Mnie tez juz sie nie chce, ani pisac o tym, ani przezywac, ani sie denerwowac na polityke. Mam dosc wlasnych osobistych problemow, musze skupic sie na sobie, na dzieciolach i sikorkach odwiedzajacych ptasia stolowke na swierku obok balkonu, na Toyi i kotach, na moich roslinach w domu, z ktorymi sobie gadam i je glaszcze. Moze byc tez na figach.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Nic nie zmienię, a siebie zatruję na amen.
UsuńNie jadłam nigdy żadnych fig, lubię świeże lub suszone morele. Głaski dla Bezuni :) Slicznotka.
OdpowiedzUsuńMorele też lubię w każdej postaci. Spróbuj fig suszonych, ale przedtem lekko je namocz, nie za bardzo, tylko tyle by zmiękły:)
UsuńGłaski zostały uskutecznione- machnięcie ogonem w podziękowaniu:)
Figi można też dodawać do różnych potraw.
OdpowiedzUsuńA ja się nauczyłam robić deser z nasion chia i miodu i z figami i jest boski!
Suszone lekko namaczam i takie jem. Chia też fajne z mlekiem, miodem, czasem jogurtem lub serkiem i wszelakimi bakaliami:)
UsuńZa figami nie przepadam, jak dla mnie nie mają smaku, oprócz słodkiego...podobnie daktyle.
OdpowiedzUsuńjotka
Daktyli nie lubię- ulepek i papierowa skórka. Mówię o suszonych, bo normalnych nie dane mi było jeść.
UsuńLubię świeże figi, bo ja lubię raczej wszystkie owoce jakie istnieją. Co prawda wolę od fig izraelskie świeże daktyle- no niebo w dziobie. I lubię pizzę z plasterkami fig a nie z wędliną i papryką. Tu, zaraz po przyjeździe (czyli w 2017) obserwowaliśmy z kuchennego okna, jak dzięcioł zielony usiłował sobie wykuć gniazdo w narożniku ostatniego piętra oficyny naszej kamienicy. Był niesamowicie pracowity, fruwał styropian i jakieś ociepliny, w końcu jednak dzięcioł doszedł do muru, który już nie dał się "wykuć" i.....zrezygnował, bo gniazdo było wg niego zbyt płytkie, pozostawiając spory otwór pod dachem. Już jestem po 3 szczepieniach.
OdpowiedzUsuńTrzecie szczepienie- gratulacje:)Z dzięciołami nie ma żartów. Widziałam, jak całe szczapy obłupywał z sosny. A taki był zawzięty, że nie zważał na to, iż stoję niedaleko drzewa.
UsuńNie przepadam za owocami, ale figi , śliwki, żurawinę i morele suszone mogłabym jeść na okrągło.
Lubie figi, jadam suszone. Bardzo pasuja by je wrzucic do ciasta - z Polski pamietam "cwibak" ktory w sobie zawieral miesznke roznych owocow, chociaz nie wiem czy nadal jest ta nazwa uzywana. Mamy tu podobne ciasto ale to od mojej Mamy smakowalo mi lepiej.......
OdpowiedzUsuńWiesz co? Na ta roznorodnosc owocow jaka mamy to bardzo wielu nigdy nie skosztowalam, a najbardziej unikam krzyzowek i nawet nie rozumiem po co je tworza?
My jestesmy zaszczepieni 3 razy ale zgodnie postanowilismy sie juz wiecej nie szczepic jesli zarzadza nastepne.
Polska nazwa to keks. Ciasto piaskowe z mnóstwem bakali. Ale ja też używam nazwę cwibak.
UsuńNajpierw musimy wziąć trzecią, a potem się zastanowimy. Najbardziej lubię owoce zrywane prosto z krzaka lub z drz3q. Zerwane do miski, przyniesione do domu już mnie nie ciągną.
drzewa. Od kilku dni blogger szaleje, przestawia litery,słowa, blokuje...
UsuńSą chyba też takie w czerwonych czapkach..dziecioły znaczy:)) Dzięcioł to jakby rzemieślnik,ale bardzo mocny w swoim fachu:))
OdpowiedzUsuńFajne ptaszory, jednak nie życzę sobie, by tłukły w więźbę naszego dachu tudzież w słup, na którym zamocowany jest kabel telefoniczny do naszego domu:) Dzięcioł zielony ma czerwona czapkę. Dzięcioł pstry czarną i czerwone portki.
UsuńJa figi niesuszone dodaję do dań obiadowych, do potrawki z indyka, kaczki. Dodają takiego egzotycznego smaczku.
OdpowiedzUsuńPojawiły się raz w naszym, wiejskim sklepie i więcej ich nie widziałam. A do miast na razie nie jeżdżę. Nie mam potrzeby. Figi będą musiały poczekać:)
Usuńteż widziałem kiedyś tą kreskówkę, dzięcioł się Woody Woodpecker nazywał, a na balkonie stał zły człowiek, więc dobrze mu tak... no weeeź, gdzie Ci w realu dzięcioł filar balkonowy skasuje?... tak może tylko termit, i to nie sam, tylko z całą ekipą...
OdpowiedzUsuńdzięcioła kiedyś uratowałem przed naszą Kotą... wchodzę do pokoju i patrzę, że sierściuszysko coś dziwnie interesuje się pudłem kartonowym stojącym pod ścianą... znam te jazdy, musiała coś upolować i uciekło jej w domu... patrzę za pudło, a tam dzięcioł... krótka piłka: ja go w tiszerta i na pole... szmyrgnał błyskawicznie... do domu dzieciaku!... i na drugi raz rozglądaj się na boki, jak leczysz drzewa z robali, bo z kotami nie ma żartów...
...
figi lubię, takie dojrzalsze, spadłe z drzewa można nawet jeść ze skórką, ale suszone faktycznie lepsze, wyrazistsze takie...
p.jzns:)
Gdybym tego filmu nie widziała, to nie pisałabym.
OdpowiedzUsuńPopatrz co ten dzięcioł wyprawia
https://www.youtube.com/watch?v=RE6VNr0hhFs
Albo ten
https://www.youtube.com/watch?v=TLJCSSIQ1fI
Parę lat temu, też do domu wparował dzięcioł, ale my nie mamy kota, dlatego spokojnie sobie wywędrował do ogrodu. Fajne są takie momenty.
Dzisiaj rano dzięcioł pstry duży obrabiał starą wiśnię,zaatakowała go sroka.
OdpowiedzUsuńDzięcioł uciekł,sroka sprawdziła pień wiśni(figa z makiem) i poleciała do sąsiada na orzechy.
Czupurna sikoreczko,baletnico nieba,
widzę trwożne zabiegi za ziarnem na rynnie.
Już uwodzisz partnera,seksownie i czynnie,
ponad miarę zalotów teraz wam trzeba.
https://youtu.be/4igkGoBFd_M
Wyłączyłam kopiowanie. ZONK. Sama nie mogę skopiować, a nie chcę dopuścić możliwość kopiowania. No i masz.
OdpowiedzUsuńDzięcioły mają silne dzioby i potrafią narobić szkód sporo. U nas orzechami zajadają się sójki.