„Teraz nie czas myśleć o tym, czego nie masz. Myśl, co potrafisz zrobić z tym, co masz.” – Ernest Hemingway

10 października 2025

Plaga.

 

No i tak to sobie u nas leci- na jednym monitorze turniej tenisa,  i jeszcze do tego piłka nożna, siatkówka oraz snooker, na drugim konkurs chopinowski. O dziwo, świetnie się to wszystko zgrywa. 


 

Słucham pianistów i kończę haftować trzecią poszewkę na jasiek. Uszyję, pokażę. No i tkam następny dywanik do łazienki- wpuściłam się w maliny, bo tkam cienkie paseczki i jest to robota głupiego- co chwilę zmieniam kolor. Paski nie idą przez całą szerokość- kończą się w różnych miejscach. Fajnie wychodzi, ale do końca daleko.

Następne czystki w szafach, bo gmina robi zbiórkę „szmat”. Tym razem zdecydowali się odebrać i te „czyste”, do PCK i te nadające się tylko do przeróbki. Dodatkowo zrobiłam selekcję ręczników, bo i do „Ocalenia” szykujemy paczkę- stare ręczniki oraz narzuty, rękawice jednorazówki, trochę książek na kiermasz, płyny do mycia podłóg i duże obroże. Z nimi jest fajnie, bo ogłaszają, co im aktualnie jest potrzebne, podają strony sklepów, gdzie można potrzebne rzeczy kupić - wiadomo, że się nie zmarnuje i nie damy rzeczy akurat zalegających ich magazyny.

Tu namiary na takie akcje na FB (kliknąć na FB hasło Przystań Ocalenie i wskoczy ich strona)

https://www.facebook.com/profile.php?id=100064545075971&locale=pl_PL


A w ogrodzie jesień ciągle zielona, chociaż teraz, w tych deszczach. ogród zaczyna nabierać kolorów. Liście z orzechów i czeremchy opadły, ale inne trzymają się na drzewach mocno.

Myślałam, że tej jesieni bardzo szybko uporam się z ogrodowymi porządkami, a tu lipa wyszła. Przeważnie pada, a słonecznych dni jak na lekarstwo, to ten czas na prace ogrodowe kradnę. Dobrze, że jest niezbyt zimno. 

 


Czytam na FB, ogłaszających się rolników- a to kapusty zalega 10 hektarów, a to komuś papryka obrodziła i też nie może sprzedać, a to śliwki, a to ziemniaki. A najczęściej kontrahent zawalił, nie odebrał plonów. Hmmmm.... jakaś dziwna plaga nieuczciwych kontrahentów nawiedziła naszych rolników.

Zawsze wydawało i się, że jak spisuje się umowę, to w taki sposób, by w razie niewypału, z jednej czy z drugiej strony, nie było totalnych strat. Nie odbierasz towaru, ale część forsy zwracasz- twoje ryzyko. A tu kontrahent nie odebrał towaru i płacz.

I następna sprawa- kto sadzi 10 hektarów kapusty w obecnych, niepewnych co do zbytu, czasach? Pewnie w zeszłym roku opłacało się kapustę sadzić, to rolnik założył, że w tym tak samo będzie, a tu ZONK!

Dobrzy ludzie przyjdą i „rozbiorą” plon za grosze, nie trzeba będzie zaorać, ale jak długo dobrzy ludzie będą tak pomagać?

Już idą pogłoski, że państwo ma rekompensować te straty. A ja się pytam, dlaczego? Czy jak przedsiębiorca, kupiec, artysta splajtuje, też mu państwo rekompensuje?

Rozumiem klęski spowodowane pogodą, ale wtedy rolnik dostaje jakieś rekompensaty, jak jest od tych klęsk ubezpieczony. Natomiast dlaczego ma to iść z budżetu państwa, zupełnie nie rozumiem. I nie rozumiem, dlaczego rolnik sam sobie zawini, a potem siada na traktor i jedzie protestować przeciw rządowi, bo ma nieurodzaj, albo klęskę urodzaju. I jeszcze wszystkim grozi, że bez niego zginą z głodu. 

A ja widzę obok płotu łan kukurydzy- rachitycznej, o bardzo cienkich łodygach, małych kolbach.

 

 Nigdy takiej nie widziałam- może to nowy gatunek, by na zielsko dużo nie szło, a w kolby? No, ale jak tu będzie mało ziarna to znowu będzie narzekanie na wszystkich, tylko nie na siebie, że się zły gatunek posiało.


 

W tym roku nazbieraliśmy tylko pół skrzynki orzechów. Mało. Zeszłej jesieni nazbieraliśmy dużą pełną skrzynkę. Na dwóch drzewach orzechów w ogóle nie było.

Grzybów w naszym ogrodzie tego roku też mało. Od czasu do czasu trafi się jeden lub dwa- w sam raz do jajecznicy lub zupy.

W lasach grzybów full wypas, w ogrodzie mizeria.

Czytam.  

 

Bardzo zbeletryzowana powieść o Chopinie, niemniej czyta się dobrze. Tym bardziej, że autorzy podają sporo podkładu historycznego do akcji. Księga gruba, prawie 700 stron. Jest co czytać. Za mną trzy kryminały Michała Zgajewskiego. Akcja toczy się w Żywcu i okolicach. Takie sobie, czytają się płynnie, ale szału nie ma. 

Fiołek alpejski, który dostałam na Dzień Matki, trzyma się świetnie. Cały czas kwitnie. Podlewam co drugi dzień, wlewając wodę do podstawki. Fiołki nie lubią, kiedy ich się przelewa ( żółkną im liście) i kiedy leje się wodę z góry do donicy. To moje spostrzeżenie, jednak ja słabo znam się na kwiatach doniczkowych. Uważam ten fiołek za sukces- trzyma się już 5 miesiąc i kwitnie.


 

22 komentarze:

  1. Zauważyłam pojemnik na zbędną odzież w jakimś sklepie z sieciówki, nie trzeba szukać pojemników na osiedlu.
    Nie wiem jak to jest z kontraktacją, chyba rynek niepewny. Znajomi teściów zasadzili kiedyś cebulę, mało, ale okazało się, że w skupie była po 2 zł, gdy w kolejnym roku posadzili całe pole, cena spadła do 20 groszy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno sieciówki też włączyły się w akcję zbierania ciuchów, ale nie wiem, czy wszystkich, czy tylko tych do lumpeksów. Nie rozumiem rolników współczesnych. Może nie mam racji, ale są żądaniowi i nie potrafią załatwić sobie rynków zbytu.

      Usuń
  2. Jakie ładne te trzy grzybki na krzyż:)
    Chcemy opiekuńczej roli państwa, to normalne. Ale gdzie ta rola ma się kończyć, przecież to nie socjalizm.Ja uważam, że ogromny obszar do zagospodarowania to opieka nad seniorami i OzN. Niestety, żal mi rolników, ale trzeba umieć spisywać umowy i być elastycznym, to boli, ale nie ma takich środków, żeby ratować wielu co chwila.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie rolnicy zadziwiają z tymi żądaniami. Podczas transformacji wrzeszczeli, że by uwolnić ceny zbóż. No to, zgodnie z wchodząca gospodarką rynkową, rząd ceny na płody rolne uwolnił. Tak podnieśli swoje ceny, że ludzie od razu to odczuli, mniej kupowali. A teraz rolnicy znów chcą cen regulowanych, a to się tak już nie da. Każdy, kto ma do czynienia ze sprzedażą-kupnem wie, że trzeba się zabezpieczyć i tak umowę sporządzić, by choć w części nie być stratnym. No i to chytrzenie- jak w tym roku są dobre ceny np. na buraki, to niekoniecznie muszą w przyszłym roku takie same być. A rolnicy jakby nie potrafili przewidywać, sadzą buraki no i potem okazuje się, że tych buraków, jest na rynku tyle, iż nie ma już na nie kupców. Chytry dwa razy traci. Czy mi ich żal? Czasem tak.

      Usuń
    2. My siejemy na swoje potrzeby i dla świń, sprzedajemy ewentualnie, ale żyje się z innych ludzi, że tak powiem:) Mało kto ma maszyny, pola są niewielkie, jest zarobek. Żyć z samych płodów rolnych... ciężko. Wielu gospodarzy wyrabia sery, sama kupuję spore ilości, bryndzę serki w oliwie.

      Usuń
    3. Tylko, ze nasza gospodarka rolna, a Wasza gospodarka rolna, to dwie różne sprawy. Tutaj rolnicy drobni dają w dzierżawę swoją ziemię i ich już ona nie interesuje. Kupują jedzenie w sklepach, pracują w różnych zawodach. Ci, którzy ziemie dzierżawią sadzą lub sieją hektary monokultury, a potem płaczą. Dopóki były małe gospodarstwo, do dwóch hektarów, to można był się wyżywić, a dorobić w zawodzie, albo na odwrót. A teraz duży bauer jak nie pogłówkuje, to potem płacze, ale "musi" powiększać swój areał o te dzierżawy, bo ciągle mu mało. Nowoczesne ciągniki kupuje i ja to rozumiem, bo to jego narzędzie pracy, ale po cholerę kupuje ekstra samochód, jak nie stać go na spłaty rat za ciągnik? Po cholerę drogie wycieczki zagraniczne i szpan na co dzień, skoro ma finansowe zobowiązania i nie daje sobie z nimi rady? A potem łapa wyciągnięta w stronę rządu. To mnie wkurza.

      Usuń
  3. Jaki piękny ten fiołek, kwiaty, liście tak swobodnie rozrzucone i to tło z oknem pełnym zieleni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stoi w sypialni na oknie. Za oknem duży krzak cisa w lecie dba o cień:) Jak fiołek dostałam, to go ( po pierwszym kwitnieniu) przesadziłam do większej donicy i dałam na ten prapet. tam nie ma ostrego słońca i chyba trafiłam w warunki. Tylko łodygi ma dłuższe i musiałam podtrzymać je sznureczkiem.

      Usuń
  4. Można by powiedzieć - I rolnicy i górnicy. Czytam oto, że szykują się odejścia z kopalń i zarząd pyta ile taki górnik chce otrzymać za odejście? Na chwilę obecną jest propozycja 175.000 zł na rękę. Nie zazdroszczę nikomu pieniędzy, ale tyle branż upadło i nikt nie proponował takich pieniędzy zwalnianym. Odprawy sfinansuje z pewnością skarb państwa i to jest klasyczna nierówność obywateli wobec prawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym dodała- nauczyciele też, ale nie będę pluć do własnego ogródka, bo wiem, co znaczy być nauczycielem. I chociaż widzę, że warunki pracy teraz mają doskonałe- te tablice interakcyjne, gabinety wyposażone na full, to sama praca nauczyciela przecież się na tym nie opiera. Domaganie się zapłaty za wycieczki i inne wyjścia jest uzasadnione. Sama dwa razy kiblowałam za darmo po 10 dni na "Zielonych Szkołach", i nie dostałam ani grosza. A moje dziecko było pod "opieką" i nikogo nie obchodziło, ze może za matką zatęsknić. Niby sama chciałam? Ano nie chciałam, rodzice się uparli a ja przecież "byłam w pracy". A wycieczki były wtedy obligatoryjne, bo miały "otworzyć" dzieciakom świat. I też nie płatne- czasem po 3 dni. Ale na nie brałam swoje dziecko bezczelnie i za nie noclegi płaciłam. To Tak o grupach roszczeniowych. Na temat górników też mam swoje zdanie (niekoniecznie dobre)- Te trzy grupy mają pracę nieporównywalną z innymi.
      A kto powiedział, że ma być równość klasowa? No ta wstrętna lewica przecież do tego dążyła, a teraz te idee nazywają się lewackimi. Najpierw mowa o tym, że wszyscy mają żołądki i równo dzielić, potem dążenie do wzbogacenia się, bo przecież to niesprawiedliwe, że Kowalski ma jednak więcej, a jak przyszedł kapitalizm to płacz i zgrzytanie zębów. Budżetówka i tak ma fory, bo tam płace stałe.

      Usuń
  5. Podobno sprawiedliwość jest wyłącznie „ po tamtej stronie”…😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tego nie wiemy i może dlatego niektórzy tak się tutaj umartwiają, bo mają nadzieję na tę sprawiedliwość? Oby nie było jeszcze gorzej.

      Usuń
  6. Piękny ten fiołek!!! Chyba się przejdę do kwiaciarni i jeśli będą to sobie jakiś zakupię. W domu rodzinnym to zawsze były co najmniej dwie doniczki tych fiołków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzyma się świetnie, a na tarasie jest doniczka z różą miniaturową (też prezent) i też się dobrze trzyma. Nie wiem, jak ją przezimować, do gruntu wsadzać nie chcę.

      Usuń
  7. Jezusicku! Jaka piękna dróżka! Idealna wręcz do pogalopowania na koniu tym pięknym laskiem.
    Co do rolników... oczywiście, że powinni liczyć się z ryzykiem, tak jak w każdej firmie, że na coś może nie być zbytu itp... Chociaż jeśli chodzi o zbyt to akurat jest, ale dają takie pieniądze za to, że szok. Zwyczajnie się nie opłaca. Tak czy siak, tak jak mówisz. Przedsiębiorcy nikt pieniędzy nie zwraca za takie coś :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alejka krótka, może z 40/50 metrów. Koń się nawet nie rozpędzi, ale tutaj jest sporo takich traktów, gdzie można na koniach jeździć. Niedaleko mamy końskie rancho i od czasu do czasu jeźdźcy przejeżdżają przed oknami.
      Faktycznie w skupach tanio, ale ci którzy się ogłaszają, twierdzą, że kontrahent nie odebrał, czyli nie skup. Najwięcej zarabiają na tym pośrednicy, dlatego potem w sklepach jest drogo.
      Dobry jest pomysł na zawiązanie wielofunkcyjnej spółdzielni rolniczej- sprawdzonej- mamy płody, mamy sklep lub sieć sklepów, ceny sami ustalamy- ceny rynkowe i powinno to chwycić. Jednak w polskich rolnikach jest ogromny strach przed spółdzielniami, bo wiemy, jak to się z nimi miało za czasów PRLu.

      Usuń
  8. Pierwsze zdjęcie cudowne!
    A ja akurat współczuję rolnikom.
    Pozdrawiam serdecznie i niezmiennie zapraszam do mnie ♥️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam mieszane uczucia. Z jednej strony szlag noże trafić jak widzi się marnowaną swoją prace, a z drugiej... może jednak coś innego zasiać, a nie lecieć owczym pędem?

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.